Uległa natura a szacunek do samej siebie

Część kobiet poznających uległość czy to od strony teoretycznej czy praktycznej ma duży problem z akceptacją siebie, swoich pragnień, fantazji i pogodzeniem ich z własną godnością i szacunkiem do samej siebie. Uważają że to nienormalne, chore, niewłaściwe, że nie może dawać im przyjemności i spełnienia coś, co powinno odrzucać i jest tak odmienne (w negatywny sposób) od tego co już znają i lubią. Takie myśli mogą być spowodowane kilkoma rzeczami: ogólnie pojętymi normami społecznymi i określeniem przez nie tego co „normalne”, wychowaniem w tradycyjny i często purytański lub pruderyjny sposób albo kwestiami wiary i religii – które z założenia odrzucają i piętnują perwersje i praktyki seksualne wychodzące poza akceptowalny standard.

Kobieta (a jeszcze częściej dziewczyna) z uległą naturą musi (najczęściej sama) stawić czoła tym wszystkim uprzedzeniom mogąc czerpać siłę i i argumenty tylko ze swoich pragnień i przekonania co do swojej natury. Ponieważ rzadko kiedy uległa kogokolwiek wtajemnicza w swoje potrzeby i preferencje seksualne, rzadko komukolwiek z rodziny czy znajomych może o tym powiedzieć i porozmawiać z obawy przed odrzuceniem czy niezrozumieniem, musi walczyć sama ze sobą w pojedynkę. Czasami tę walkę przegrywa, ponieważ nie potrafi pogodzić czy to pragnień i fantazji jakie ma w głowie a które silnie ją podniecają z szacunkiem do samej siebie czy to potrzeb i spełnienia jakie daje jej realizacja tychże z godnością. Bo z jednej strony pragnie myśleć o sobie dobrze, móc spojrzeć sobie w twarz w lustrze i wiedzieć że nadal ma  szacunek do siebie samej, a z drugiej trudno o zachowanie go, gdy podnieca ją bycie męską zabawką, klęczenie przed nim, byciem braną i używaną do woli. Trudno o zachowanie godności gdy nie ma się nic do powiedzenia i oddaje pełną władzę nad sobą mężczyźnie którego tytułuje się „Panem”, gdy wyzbywa się decyzyjności, samostanowienia, gdy jest się policzkowaną, ciągniętą za włosy, zmuszaną do rzeczy i praktyk wywołujących uczucie upokorzenia.

Dlatego tak ważna jest akceptacja własnej natury, uległości, konsekwencji jakie się z nią wiążą. Dzięki temu łatwiej jest zrozumieć, iż te wszystkie zachowania i praktyki które powinny być upokarzające i godzące w szacunek do samej siebie dają jednak przyjemność, zadowolenie, podniecenie. Dają spełnienie swoich potrzeb – i mimo iż wg norm społecznych i zachowań damsko-męskich, wg religii czy naszych znajomych są czymś niewłaściwym, niegodnym i nieakceptowalnym – to dla uległej stają się naturalne, normalne, właściwe dla jej preferencji seksualnych i dających szczęście.  Tyle że dziewczyna/kobieta musi dojść do takich wniosków najczęściej niestety sama, bo nie ma z kim i jak podzielić się swoimi rozterkami, nie ma z kim o tym porozmawiać by usłyszeć inne argumenty niż te dziesiątki negatywnych kołaczących się w jej głowie i tłumiących jej uległość. I jeżeli nie jest wystarczająco silna, jeżeli nie ma w sobie odpowiednio dużo uporu, wytrwałości i przekonania co do tego iż uległość może dawać jej szczęście, to niestety ale przegra walkę z własnymi myślami i uzna że nie da się pogodzić szacunku do siebie samej z tymi dziwnymi i nienormalnymi rzeczami o których fantazjuje i których mimo wszystko pragnie.

Nie sądzę aby dało się być uległą, mieć Dominującego partnera czy Pana, czerpać przyjemność ze swojej natury, preferencji seksualnych i praktyk jakim się jest poddawanym i jednocześnie nie szanować się za to, mieć poczucie utraty własnej godności i bycia kimś gorszym we własnych oczach. To zbyt destrukcyjne połączenie by na dłuższą metę mogło funkcjonować. Dlatego wyjścia są wg mnie dwa: albo akceptacja swojej natury, pogodzenie się z nią wraz z jednoczesnym szacunkiem do siebie albo próby rezygnacji i zapomnienia o swojej naturze, ale zachowanie godności i możliwość życia samej ze sobą w sprzeczności ze swoimi potrzebami. Wybór należy do uległej, podobnie jak decyzja o tym którą ścieżką z wielu doprowadzić do tego wyboru…

7 Komentarze

  1. Trudny temat. Myślę, że problem jest w tym, że kobieta czy dziewczyna kiedy dopiero poznaje się z uległością, odkrywa to w sobie to często sama siebie atakuje wizją BDSM w postaci hard. A przecież nie wszystko od razu. Teoria dla mnie była niezbyt pomocna, to w praktyce dowiedziałam się co chcę, ile, jak, jakie są moje granice, które chcę przekroczyć a które zostawić nienaruszalne. Kobiety poznające klimat powinny dać sobie prawo do raczkowania, nauki i poznawania. Wtedy nie będą miały poczucia, że zostały odarte z poczucia godności i własnej wartości bo wyzbycie się pewnych zasad i wartości wpajanych od dziecka nastąpi powoli, etapami. A po każdym etapie jest czas na przemyślenia-jak się z tym czuję, czy chcę więcej? Oczywiście miło by było gdyby zostały wprowadzone w ten świat przez mądrego Pana, który bardzo by to ułatwił. U mnie wszystko przyszło nagle i w ogromnych ilościach ale i moja potrzeba ulegania była i jest tak silna, że nigdy nie zastanowiłam się nad tym czy to wypada, gdzie w tym szacunek. Teraz moje poczucie wartości jest tak silne jak duże jest zadowolenie mojego Pana ze mnie- więc zależne całkowicie ode mnie i od tego jak bardzo będę się starać 😉 Całkiem proste 😉

  2. Wydaje mi się, że dużo takiej kobiecie może pomóc właśnie odpowiedni dominujący. Łatwiej walczyć z wątpliwościami czy rozdarciem wewnętrznym kiedy ktoś docenia uległą,jej starania.Kiedy dominujący daje odczuć Su,że to co robi jest piękne,że ma uznanie w jego oczach,będzie dawał wyraz temu słowem i czynem wtedy będzie mogła ona spojrzeć na siebie jego oczami,pełnymi pożądania, pragnienia czy zachwytu.Poczuje się wtedy pewniej i zachowa do siebie szacunek.

  3. Jak pogodzić własne pragnienia i potrzeby z szacunkiem do samej siebie? Trudny temat dla każdej dziewczyny/ kobiety, która odkrywa swą seksualność. Czasem fantazje mogą bardzo przytłoczyć i poniekąd same z siebie mogą dać „do zrozumienia” , że cos jest nie tak z głową/ umysłem/ rozumem…i racją jest, że srodowisko w jakim sie wychowaliśmy, masi znajomi, religia nie pomagaja w samoakceptacji… By pogodzić się sama ze sobą trzeba wiele czasu i mądrości życiowej, wyrzeczeń…ale warto przejść tą drogę, nawet jesli na końcu osoba zaprzeczy swej naturze- bo na tym to polega, by podjąć decyzję o sobie…

  4. Temat pełen burzliwych rozważań i przede wszystkim pełen skrajnych przemyśleń co do szacunku do samej siebie.Oczywiście to nie jest w sumie tak do końca iż samej się trzeba z tym zmierzyć,w realnym życiu, oczywiście jest ciężko o kogoś tolerancyjnego w tej kwestii,aczkolwiek zawsze można spróbować lekko poruszyć taki temat z zaufaną nam osobą:). Tym,którzy jednak nie znajdą lub z jakiegoś powodu nie mają takiego sprzymierzeńca pozostaje poszukanie kogoś do rozmowy w sposób wirtualny sądzę, że to nic złego,bo czasem można poznać wspaniałych ludzi czy to uległe,czy to dominujących.Także drogie uległe nie zmierzajcie same i jeśli mace wątpliwości warto poznać kogoś realnego,kto zapewne wam wiele wytłumaczy czy nawet poprowadzi i pamiętajcie nie wszystko na hurra,bo to czasem nic dobrego nie wróży…Tak jak napisała Lali;)dajcie sobie prawo do raczkowania…:)Starajcie się zawsze myśleć pozytywnie i bądźcie ze sobą szczere,to bardzo ważne i zarazem trudne jednak warto…Pozdrawiam;)

  5. Jak to ugryźć. Uległe wchodzące w świat bdsm poznające siebie nie tylko muszą nauczyć się żyć ze swoimi potrzebami, muszą akceptować je i siebie. To bardzo trudne, bo do tego dochodzi jeszcze wstyd. Lubię ból, podnieca mnie i wstydzę się mówić o tym czy to koleżance czy mężowi, nie wiedział nawet tego mój były Pan. Ale dzięki temu że prowadzę blog, wchodzę nas czat grupowy u MP mogę się otworzyć „w własnym gronie „,gdzie każdy bez nazywania mnie idiotką spróbuje pomóc czy doradzić. I to polecam innym Uległym czy też Dominującym- to żeby prowadzić bloga, żeby się udzielać, zawierać znajomości klimatyczne. To naprawdę pomaga zrozumieć siebie. 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.