Dominujący psychopata

Ten wpis będzie autentyczną relacją uległej kobiety, która podczas poszukiwań dominującego mężczyzny trafiła na jeden z najgorszych przypadków, jakie mogła spotkać. To jej słowa, jej emocje, jej doświadczenia. Ta lektura powinna być obowiązkowa dla wszystkich uległych jako przestroga, by szukając odpowiedniego Pana były bardzo ostrożne i słuchały swojej intuicji zamiast ślepo wierzyć słowom i zapewnieniom Dominującego.

Poznałam go na bdsm.pl i zaczęło się od skype. Mieszkał (na szczęście) daleko. Nic jednak nie wzbudziło moich podejrzeń, nic kompletnie nie wskazywało na to co miało się wydarzyć, mimo, że podświadomość podpowiadała mi, że coś jest nie tak. Jednak ponieważ nie potrafiłam zdefiniować co, to zignorowałam ostrzeżenia. Rozmawialiśmy godzinami i nie tylko rozmawialiśmy. Zdobył moje zaufanie, opowiadał mi o tym jak jego poprzednia su założyła mu sprawę w sądzie o nękanie, stalking czy coś tam a jej przyjaciółka (z którą też sypiał) założyła mu sprawę o to, że chciał się jej włamać na maila. Przedstawił wszystko tak, że uwierzyłam, iż jest niewinny a kobieta chciała się na nim zemścić, bo wyszło na jaw, że zdradza męża. OCHHH… JAKA JA BYŁAM GŁUPIA!!! Nie rozumiem kompletnie, dlaczego wcześniej wykazywałam się takim rozsądkiem, a tu nagle jakby mi rozum ktoś wyłączył. No zero logicznego myślenia, zero ostrożności, czysta głupota! Jak o tym dzisiaj myślę to jestem na siebie taka ZŁA! Otwierałam się przed nim jak książka, zwierzałam, opowiadałam o sobie. Zostałam jego „su” i oddałam się mu kompletnie, poświęcając każdą wolną chwilę. Jego głos przez telefon wprowadzał mnie w dziwny, jednak cudowny trans. Wykonywałam posłusznie każde jego najdziwniejsze polecenie, zaskakiwałam go swoją kreatywnością. Miał wieloletnie doświadczenie w BDSM, jednak powiedziałam mu, że będę jego najlepszą su jaką kiedykolwiek miał, mimo iż byłam kompletną świeżynką. I tak też było. Spodobało mi się bardzo jedno jego stwierdzenie: „Kobietę uległą trzeba szanować podwójnie, ponieważ oddaje Ci nie tylko ciało, ale także duszę i całą siebie”. Pewnego dnia zaproponował, że do mnie przyjedzie. Ucieszyłam się bardzo i zgodziłam się. W końcu był moim „Panem”. Spędziliśmy razem dwa dni i szczere mówiąc, byłam trochę rozczarowana. Nie tyle relacją co jego osobą. Miał pewne cechy, które bardzo mnie drażniły i zniechęcały. On był zachwycony moją osobą i przyznał, że miałam racje, że jestem najlepszą uległą jaką miał do tej pory. Mało tego, powiedział, że jestem uległą z jego marzeń. To było miłe. Na drugi dzień dostałam okres, co trochę potęgowało moje rozdrażnienie. Chciałam, żeby sobie poszedł, chciałam zostać sama i po prostu poleżeć na kanapie. Oczywiście nie powiedziałam mu tego, bo i tak miał tego dnia jechać. Pożegnałam go jednak chłodno co oczywiście zauważył. Przeprosiłam za moje zachowanie i tłumaczyłam się okresem, jednak kara mnie nie ominęła, co mi się nie spodobało, ponieważ kobieta ma prawo do „tych dni” i „mądry Pan” powinien to zrozumieć. Nerwy mi jednak opadły i dalej kontynuowaliśmy znajomość. Kolejna rzecz jaka mi się nie podobała to fakt, że był bardzo zazdrosny i zaborczy. Jestem osobą z natury wesołą i towarzyską. Od kiedy się poznaliśmy odcięłam się od ludzi. Kiedy pewnego dnia poszłam na spotkanie ze znajomym (którego znam od lat) bo pokłócił się ze swoją kobietą i chciał pogadać. Oczywiście nie uniknęłam z tego powodu sceny. Rozmawialiśmy o tym długo i wytłumaczyłam mu, że nie podoba mi się to. Mogę być jego su i będę mu wierna, ale mam też swoje życie, swoich znajomych i musi to zaakceptować. Tłumaczyłam również, że gdyby mieszkał bliżej to chodziłabym z nim na różne spotkania itd. Opowiedziałam również o związku, w którym mój mężczyzna był bardzo zazdrosny i dla niego zrezygnowałam z własnego życia oraz znajomych i o tym, że nie chcę powtarzać tego błędu ponownie. Wydawało mi się, że moje słowa do niego dotarły, bo nawet mnie przeprosił. Jednak kiedy tydzień później poszliśmy całą grupą na ognisko w góry, po raz kolejny nie uniknęłam wyrzutów z jego strony. Znowu musiałam mu tłumaczyć wszystko a nie czułam się w żadnym stopniu winna czemukolwiek. Każdy ma prawo do własnego życia, znajomych itd. a ograniczanie czegoś dla drugiej osoby jest wręcz niezdrowe i nie prowadzi do niczego dobrego. Ponownie mnie przepraszał i przyznał się pierwszy raz, że tak bardzo mu na mnie zależy, że dostał obsesji na moim punkcie. Mówił też, że się zakochał, że pierwszy raz takie coś czuje. Już wtedy powinna mi się lampka zapalić!!! Taka jestem na siebie zła za to, że byłam taka głupia i ufna. I to od początku znajomości z nim. Cały mój spryt i moja przebiegłość poszła w diabły, jakby mi ktoś dosłownie mózg wymienił. Ale błyskotliwe i obiektywne wnioski oczywiście wyciągnęłam po fakcie, jak już zrobił piekło w moim życiu.

Pewnego dnia pisałam z nim akurat na skypie (nie miał ochoty na kamerkę), gdy wpadli do mnie znajomi bez zapowiedzi i wyciągali mnie z domu. Szybko mu tylko napisałam co i jak i zamknęłam laptopa, żeby oni nie widzieli. Jak wyszłam dostałam smsa: „To koniec naszej znajomości. Żegnaj”. No i jakby ktoś mnie zdzielił w twarz. Napisałam, czy on poważnie mówi czy żartuje, ale nie odpisał. Dla mnie sprawa była więc jasna. To był koniec! Na szczęście nie byłam sama, więc i rozpacz mniej bolała. I wtedy się zaczęło…

Ok. 10:00 następnego dnia 15 połączeń nie odebranych, do tego sms za sms. Że mnie kocha, że nie może sobie poradzić, żebym mu pomogła, że wie, że ma problem. Po chwili że mam 2 minuty, aby odebrać telefon, że żarty się skończyły, że jak z nim nie porozmawiam to popamiętam. Potem znowu jakieś smsy o tym, że cierpi, że jestem wspaniała itd. Przestałam już liczyć połączenia i wiadomości, bo było tego już tyle, że się pogubiłam. W głowie włączył mi się alarm (rychło w czas :/). Nie odpisywałam ani nie odbierałam. Nagle napisał, że zamieścił w Internecie moje „filmiki” o wiadomej treści, które rzekomo nagrywał bez mojej wiedzy. Szczęka mi opadła, a w głowie miałam tylko myśl: „Ty idiotko! „Jak mogłaś o tym nie pomyśleć!!!”. Wtedy, próbując zachować pozory, odpisałam, że nie wierzę w to co napisał. Podał mi wtedy adres jakiejś strony i przytaczał wypowiedzi komentujących. Spanikowałam i świat mi się prawie zawalił, bo uświadomiłam sobie, że facet jest nienormalny i zdolny do wszystkiego. Znajomi mówili, żebym nie reagowała, ale jak miałam nie zareagować na coś takiego?! Myśl, że ktoś właśnie może mnie oglądać w sieci niszczyła mój umysł. Pojechałam szybko do domu, żeby wejść na tą stronę o której pisał. Nie potrafiłam jednak znaleźć tego. On nie przestawał pisać i dzwonić. W pewnym momencie zadzwoniłam do niego i nie byłam już miła. Bardzo stanowczym i podniesionym głosem spytałam, czy go popierdoliło do reszty? Czy zdaje sobie sprawę z tego co zrobił? Potem dodałam coś, że jest psycholem i że powinien się leczyć. Dużo mówiłam, prawie krzyczałam, nie pamiętam już dokładnie co, ale praktycznie nie dopuszczałam go do głosu. Słyszałam tylko jak robi się malutki i pokorny. Okazało się, że nie zamieścił nic w sieci, a napisał tak tylko po to żeby mnie sprowokować do tego żebym do niego zadzwoniła, bo chciał usłyszeć mój głos ostatni raz i błagał mnie, żebym dała mu jeszcze jedną szansę. Nie odpuszczałam i tłumaczyłam mu, że nic z tego nie będzie, że nie wyobrażam sobie nawet być z nim po czymś takim. Wprost i dobitnie starałam się mu uświadomić, że nigdy z nim nie będę i żeby odpuścił. Ja swoje, on swoje. Stwierdził, że i tak będzie walczył, bo nie rozumie, dlaczego nie chce mu dać szansy. Że pierwszy raz kogoś pokochał i bla bla bla. Zakończyłam rozmowę, a on nie przestawał dzwonić. Nie odbierałam. Miałam nadzieję, że sobie odpuści, ale oczywiście nic takiego nie miało miejsc. Nie umiałam blokować numeru w telefonie i w ten sposób odciąć się od niego. Błagał cały czas o jeszcze jedną rozmowę. Po tygodniu zmęczona jego telefonami i wiadomościami zgodziłam się na kolejną rozmowę, ale miał mi obiecać, że po tej rozmowie odpuści. Obiecał a ja zgodziłam się na pisanie na skypie. Pamiętam tylko, że w tej rozmowie wyrzuciłam mu to, że zniszczył mój świat BDSM, że nikomu teraz nie zaufam, ale on dalej swoje. Rozmawialiśmy długo i tłumaczyłam mu bardzo szczegółowo i powoli powody, dla których nie będziemy razem i że powinien się leczyć. Próbowałam go także podejść psychologicznie. Powiedziałam „Kochasz mnie? Zależy Ci na mnie? Zależy Ci na moim szczęściu? To pozwól mi odejść i być szczęśliwą, bo przy Tobie nigdy nie będę”. Ale to oczywiście nie podziałało. Rozpłakał się wtedy i powiedział. że nie potrafi dać mi odejść. Powtórzyłam to jeszcze kilkukrotnie i nie słuchając już więcej jego tłumaczenia zakończyłam rozmowę. Dowiedziałam się tez w końcu, jak zablokować czyjś numer w telefonie i uczyniłam to. Potem próbował dzwonić jeszcze kilka razy, aż w końcu odpuścił. Pewnego dnia dostałam do pracy kosz z 40 różami, czekoladki i liścik z wierszykiem i przeprosinami. Gest cudowny, jednak NIE OD NIEGO!!! Całe życie marzyłam o czymś takim i każdemu innemu wpadłabym w ramiona, ale nie jemu! Biłam się z myślami czy podziękować mu za róże czy nie. Z jednej strony wiedziałam, że nie mogę reagować, bo był psychiczny, z drugiej myślałam sobie, że skoro się wykosztował i tak postarał to nie wypada nie podziękować. Wygrała moja „dobra” strona i to był mój kolejny błąd! Napisałam „Dziękuję za róże, są piękne, ale to niczego nie zmienia”. Wtedy zaczął mnie straszyć, że jeżeli nie usunę konta jakie miałam na bdsm.pl oraz nie odblokuję go w telefonie i na skypie, to zniszczy mi życie. Że będę musiała zmienić pracę, miasto, jak trzeba będzie to zmieni mi twarz. Nie reagowałam, jednak zaczęłam się go bać. Zdawałam sobie sprawę, że mam do czynienia z człowiekiem psychicznie niezrównoważonym, więc zapobiegawczo nie usuwałam żadnych wiadomości. Nagle zaczął zamieszczać mój numer na sex portalach i czatach. Mój telefon był gorący od połączeń i wiadomości dziwnej treści. Oczywiście ich nie odbierałam i nie wiedziałam co się dzieje, ale spytałam jednej osoby, która napisała, o co chodzi? I dowiedziałam się na jakim portalu siedzi. Trzy razy takie coś robił. Za trzecim nie wytrzymałam i weszłam na ten portal i napisałam, że ma usunąć ten numer natychmiast i przestać mnie nękać, bo inaczej sprawę zgłaszam na policję. Odpisał wtedy, że dobrze wie co mu grozi, i że jeżeli zgłoszę sprawę dalej to wtedy i tak pójdzie siedzieć, więc będzie mu już wtedy całkowicie obojętne i posunie się do wszystkiego. Twierdził, że skoro on nie może mnie mieć, to nikt nie będzie mnie miał i takie tam. Zrobiłam zdjęcia całej tej rozmowie, żeby mieć dowody w razie konieczności udania się do organów ścigania. Znowu powiedział, że mam usunąć swoje konto i go odblokować. Powiedziałam mu wtedy, że to co robię to moja sprawa i nic mu do tego, że nie będzie mnie szantażował. Akcje z sex czatem powtórzył jeszcze kilkukrotnie w różnych odstępach. Nie reagowałam aż pewnego razu znajomy pyta się mnie, czy zakładałam nowe konto na bdsm.pl. Odpowiedziałam mu na to, że nie. Okazało się, iż założył konto z moimi zdjęciami, które wziął z fb, gdzie rzekomo oferuję sex za pieniądze. W opisie przyjmuje wszystkich i o każdej porze. Napisałam tylko że ma 1 dzień na usunięcie wszystkiego i że idę na policje. Odpisał wtedy, że usunie pod warunkiem, że ja usunę swój profil. Napisałam do admina kilka razy prośbę o usunięcie tego profilu i poszłam na policję. Nie wzięłam jednak ze sobą zdjęć, które posiadałam. Dowiedziałam się dokładnie, jak to co robi mój prześladowca wygląda w świetle prawa i jakie grożą mu konsekwencje, jednak żeby złożyć oficjalne doniesienie muszę dostarczyć zgromadzone dowody. Policjant zaproponował, że zadzwoni do niego. Nie odebrał, więc nagrał się mu na pocztę. Najpierw nie uwierzył, że to prawdziwy policjant. Potem jak oddzwonił, to powiedzieli mu tylko tyle że ma się ze mną dogadać. Admin ze strony kazał mi przesłać, protokół zgłoszenia na policję, żeby mieć pewność, że konto nie należy do mnie. Protokołu nie miałam, bo nie było zgłoszenia. Czułam się bezradna, nie wiedziałam co robić.

Trwało to dosyć długo i bałam się bardzo, tego co zrobi, zwłaszcza, że znał mój adres. Doszło do tego, że idąc ulicą co chwila się oglądałam, czy nie ma go gdzieś, czy gdzieś się nie czai. Ochhh… byłam głupia i naiwna jak dziecko zaczynając tą znajomość. Wykazałam się kompletną nieodpowiedzialnością. Bo jak można zapraszać do domu kogoś kogo się nie zna? A gdyby zrobił mi krzywdę? Jak można się godzić na robienie różnych rzeczy przez skype? Przecież on mógł wszystko nagrać! Lampka w głowie powinna mi się zapalić już na samym początku. Było wiele czynników wskazujących na to, że powinnam czym prędzej zakończyć znajomość, jednak wszystkie sygnały zignorowałam, jak bym była ślepa i głucha. Jakbym była w jakiejś hipnozie. Do dzisiaj nie mieści mi się w głowie jak mogłam do czegoś takiego dopuścić i nie jestem nawet w stanie wytłumaczyć tego w żaden logiczny sposób…. Po długich przemyśleniach postanowiłam usunąć konto, tak jak chciał. Nie wiedziałam jaki będzie efekt i dużo ryzykowałam, ale na szczęście udało się. Tak jak mówił on usunął to konto, jakie założył po czym życzył mi miłego życia. I gdy wydawało by się że sprawa została zakończona, że moje piekło się skończyło. Nic bardziej mylnego…

Założył nowe konto na portalu bdsm.pl. Tym razem bez zdjęcia, ale na mój usunięty nick. Czyli jak się można domyśleć, wszyscy zaczęli pisać do niego zamiast do mnie. Podszywał się pode mnie, a że na bdsm.pl widać kiedy ktoś jest online, a jeżeli nie ma to kiedy ostatni raz był zalogowany, więc obserwowałam, co robi. Siedział na moim/swoim koncie non stop z przerwą tylko na pracę. Nie wiem jaki był jego cel? Odstraszyć moich potencjalnych adoratorów? Dowiedzieć się jakichś szczegółów na mój temat czy co? Przesiadywał dzień w dzień podszywając się pode mnie przez kilka miesięcy, a ja widząc to zastanawiałam się jaki będzie jego następny krok? I czy skończę jako jego ofiara, zamknięta i zamordowana gdzieś czy nie? Po takich ludziach można się spodziewać wszystkiego… W międzyczasie przez te miesiące próbował jeszcze dzwonić. Co tydzień, co dwa, różnie. Jakoś od września zadzwonił tylko raz, a ostatnio na profilu był 3 tygodnie temu. Jest postęp, ale czy to koniec? Czas pokaże…

Mój prześladowca uświadomił mi jak bardzo niebezpieczny jest świat BDSM. Słodki i zabójczy zarazem. Bo jak już pisałam na początku, w tym świecie jest wielu psychopatów, osób niezrównoważonych a nawet socjopatów, którzy tylko czekają na swoje ofiary. Jak ich rozpoznać? Nie da się!!! Można próbować wierzyć intuicji, sprawdzać, testować, wierzyć swoim myślom a nie zapewnieniom mężczyzny, z którym się rozmawia, jednak czy to daje nam gwarancję? Zgodnie z dewizą: „Jakbyś nie była sprytna i przebiegła tak zawsze znajdzie się ktoś sprytniejszy od Ciebie”. W takim razie świat ten można porównać do ruletki. Na szali Twoje życie. Pozostaje zatem pytanie, czy gra jest warta ryzyka? Czy chwila przyjemności warta jest ceny Twojego życia? Postanowiłam zatem odpuścić wszystkie portale i znajomości „w sieci”. Stwierdziłam, że jeżeli kogoś mam poznać, to w realu. Jak się trafi to super, a jak nie, to jakoś sobie poradzę…

Odnośnie mojej sytuacji i przeżyć to można by było zastąpić ją pewnymi myślami, które także towarzyszyły mi w tamtym momencie. Mianowicie wstyd, który mnie dławił, na myśl, że miała bym publicznie przed sądem opowiedzieć o swojej uległości, preferencjach, o wszystkich okolicznościach tej znajomości. Już idąc na policję miałam mieszane uczucia. Kilka razy się zatrzymywałam po drodze. Kilka razy chciałam zawrócić. Myślałam tylko o tym co ja im powiem? Jak ja im to powiem? Wiedziałam jednak, że muszę to zrobić. To było najlepsze wyjście. Postanowiłam zatem podejść do sprawy czysto technicznie. Opisałam sytuację dyplomatycznie omijając aspekt bdsm. Modliłam się tylko, żeby policjant nie zaczął dopytywać o szczegóły, bo chyba zapadłabym się pod ziemię. Kiedy pokazałam mu ten profil z moim zdjęciem odetchnęłam z ulgą po tym jak stwierdził, że nie słyszał nawet o takim portalu. Wiedziałam wtedy, że uniknę niewygodnych pytań. Żeby złożyć oficjalne doniesienie, które wpisali by w protokół, musiałabym donieść wszystkie dowody, które posiadałam, czyli rozmowy (skype, sms, bdsm.pl itd), połączenia, zdjęcia itd. Wróciłam się do domu i doszłam do wniosku, że poczekam jeszcze, że może odpuści? Czułam jak wstyd mnie paraliżuje i zniechęca do działania. Z drugiej strony pomyślałam też o tej dziewczynie, która już proces z nim wygrała. Szkoda mi się jej zrobiło.

Teraz już wiem, że najgorsze co robią kobiety dotknięte jakąś tragedią ze strony mężczyzny, to milczenie. Samotne cierpienie, które tylko pogłębia wszystkie negatywne emocje związane z przeżyciami. Wydaje mi się, że to co blokuje kobiety przed szukaniem pomocy, to strach przed „byciem ocenianą”. Podczas, kiedy to nie one powinny się wstydzić, tylko ich „oprawcy”. Ktoś kiedyś powiedział mi mądrą rzecz, która utkwiła mi w pamięci: „Milczenie jest największym krzykiem kobiety”. Dotarło do mnie, że w całej tej sytuacji, pomimo że wykazałam się głupotą, naiwnością etc. to nie je się powinnam wstydzić, tylko on. Nie ja się powinnam bać, tylko on! Dlatego nie zamierzam chować głowy w piasek i będę walczyła o to, by jak najwięcej kobiet w takich przypadkach jak mój nie popełniało tych samych błędów co ja i nie musiało przechodzić przez stygmatyzację, jaką sama na siebie nałożyłam.

Drogie kobiety! Mój tekst to forma pokazania wam, że wasze własne myśli, argumenty, zdrowy rozsądek są waszą obroną w tego typu sytuacjach i przed tego typu niezrównoważonymi mężczyznami. Nie bójcie się drastycznych kroków, ostrych reakcji bo jeżeli będziecie miękkie, będziecie wierzyły, że ktoś taki odpuści sam z siebie, że można z nim logicznie rozmawiać i oczekiwać od niego dojrzałości emocjonalnej to skończycie tak jak ja. Opowiedzcie innym o tym co się dzieje i jakie macie problemy, aby te osoby mogły obiektywnie opowiedzieć wam co myślą bez zaangażowania emocjonalnego w daną sytuację, jakie jest waszym dziełem. Nie poddawajcie się szantażowi, naciskom, korzystajcie z praw jakie daje kodeks cywilny i prawny.

33 Komentarze

  1. Przykro mi, że trafiłaś na psychopatę jednego z wielu… niestety bardzo mało się mówi o takich sytuacjach, a uległe które o zaczynają krzyczeć i mówić o takich sytuacjach, są na marginesie klimatu wykluczane z grup.

    • Trzymaj się ciepło i nie poddawaj. Tacy psychopaci niestety są wszędzie. Przeżyłam coś podobnego, śledzenie, telefony, zapowiedzi że mam z małym wtedy dzieckiem szykować sobie trumnę.. Strach przed powrotem z pracy, wyjściem do sklepu. Czas wyleczył rany, powróciła ufność , telefon przez długi czas odbierali inni zamiast mnie.
      Dobrze, że mówisz głośno o takich sytuacjach.
      Blog jest chętnie czytany i na pewno uchroni niejedną uległą.

    • Dokladnie takiego samego kretyna tam spotkalam ale probowal mnie wykonczyc po godzinie rozmowy na Skype, zagrozilam mu policją i zostal zgloszony do administratorów.. uzywal i nadal uzywa loginu Mądry Pan. Mily sympatyczny i wyjatkowo wzbudzajacy zaufanie do pierwszego slowa nie.
      Ja sie w takich sytuacjach ribie bardzo agresywna i niestety przestaje ręczyc za.siebie a jestem na tyle silna psychiczna i zdeterminowana ze lepiej dla takiego delikwenta bym w sadystke sie nie znienila bo moglabym zostawic bardzo duzy slad na psychice i szczerze zero skrupulow. Swoje przeszlam w zwyklym swiecie nie w Bdsm tu raczkuje … ale wiem czego potrzebuje 🙂 i pomimo bardzo negatywnych doswiadczen jestem w stanie czlowieka obdarzyc ogromnym zaufaniem na dzien dobry, jezeli zawiedzie robiac umyslnie krzywde ,na mnie sladu to nie pozostawi za to nakarmie sie zemstą 🙂 strach i panika gubia ludzi a niektore zachowania i jednostki trzeba napietnowac milczac dajemy tylko przyzwolenie na lamanie morali.

  2. W środowisku Bdsm, psychopatom łatwo jest żyć. Mają po prostu swoją „przykrywke” albo po prostu nie rozrozniaja bdsm od chorych zachowan. W koncu to chory umysl -niewiadomo.
    Nie obwiniaj się. Oni potrafią tak przemówić do kobiecej duszy, ze ciężko im odmówić. Wiedzą jak to robić. Wiem to po sobie- jestem bardzo silną kobietą a kiedy takiego spotkałam, ciężko było mi się oprzeć. Na szczęście, nie dopuscilam go do siebie. Oni wysyłają sygnały. Ja je potrafię dostrzec, ale ja mam juz swoje lata 😉 i swoje doświadczenia.
    Nastepnego psychopaty juz w Twoim życiu nie będzie – będziesz potrafiła te sygnaly rozpoznać.
    Ja pierwszy raz przez to przechodzilam jako mloda dziewczyna. Skonczylo sie tak, ze moj chłopak z bezsilności i braku skutecznosci swoich szantazy, szarpania, śledzenia itd.po prostu podcial sobie żyły. Oczywiście, na pokaz. Nic mu nie było 😉 Jak to na mnie nie podzialalo, odpuscil.
    Bądź więc silna i absolutnie nie wolno Ci się z nim kontaktować. Nawet słowa. Chyba, ze za pośrednictwem policji. Nie reaguj i absolutnie nic mu nie tlumacz – to chory umysł, który i tak wszystko zinterpretuje po swojemu. Nie powoluj sie na miłość, bo on nie ma uczuć wyzszych. On tylko ładnie mówi.

    A wszystkim mlodym dziewczynom, kobietom, chcialabym powiedzieć:
    Niezależnie czy poznajecie faceta w necie , czy gdziekolwiek, nie wolno go wpuszczac do domu, jeśli się nie znacie. To zasada, od ktorej nie ma wyjatkow. I nie ma żadnych tlumaczen, ze hotel daleko, ze po co płacić itd.

  3. Nawet MP bym nie wpuscila 😉 choć nigdy z nim nie rozmawiałam 😉 zresztą, z tego co widzę, to MP jest gentelmanem … A porzadni faceci sami płacą sobie (lub sobie i partnerce) za hotel zamiast wpier…c się do domu dziewczyny 😉

  4. Przeczytałam dwa razy i nie wiem, co sądzić. Jestem w takim szoku, że zaczęłam zastanawiać się nad… nie ważne, chyba czas bym ostateczni rozwiązała swoje sprawy, by nie wpaść w taką pułapkę. Cieszę się, że ktoś poruszył ten temat.

  5. psychopatów wszędzie można spotkać choć rzeczywiście szybko nauczyli się korzystać z mody na uległość i co raz częściej szukają swoich ofiar podszywając się pod BDSM.Zwykłego świra szukającego obiektu do wyżycia się łatwo rozpoznać i uniknąć błędu ale ci najgorsi są bardzo inteligentni i bardzo szybko się uczą. Momentalnie się przystosowują i często odnoszę wrażenie , że to oni najpilniej słuchają rad jak się kobieta może i powinna przed tym bronić i momentalnie zmieniają taktykę. Znają potęgę słowa i manipulowania słowem. Uważnie wyszukują słabych punktów i potem z premedytacja wykorzystują to w omotywaniu kobiety. Dając jej dokładnie to czego szuka i czego oczekuje. I nawet najostrożniejsza i najrozważniejsza kobieta może paść ich ofiarą bo wada w sidła które sama na siebie zastawiła. Za bardzo chcąc. Za bardzo pragnąć. I zdecydowanie za szybko…
    Paradoksalnie, chyba jedynym sposobem aby przynajmniej zminimalizować ryzyko trafienia na takiego jest strzec się przed własnymi pragnieniami bo to czas jest zazwyczaj najlepsza obroną. Cierpliwość nie jest ich najsilniejszą stroną i zazwyczaj szybko odpuszczają trafiając na decydowany sprzeciw w kwestii czegoś na co uległa się nie zgadza lub zdradzają swoją prawdziwą naturę. I tyle teorii bo niestety najwięcej psychopatów objawia sie dopiero po ślubie?

  6. To straszne jak bardzo możemy się pomylić w ocenie drugiego człowieka i jak tacy ludzie potrafią uśpić naszą czujność.
    Ja uważam że bez względu na to gdzie poznajemy kandydata do relacji.. musimy zachować maximum ostrożności a już na pewno trzymać go z daleka od domu. Dom to nasze schronienie, nie dajmy go sobie odebrać!

  7. Bylam kilka dni na tej stronie…totalna porazka. Straszne jest to ile ludzi niszczy swiat bdsm. Na szczescie ciesze sie, ze ja jestem nieufna, bo pewnie gdybym sie umawiala, z niektorymi, to spotkalobh mnie to samo. I bardzo dobrze, ze poszlas na policje. Nie mozesz miec wyrzutow, tak jak piszesz, to on sie powinnien wstydzic! Mam madzieje, ze zadnej wiecej nie skrzywdzi!

  8. Współczuję Ci i wiem z czym..lub z kim musiałaś się zmierzyć aby odzyskać spokój. Trzymam za Ciebie kciuki i jestem z Ciebie dumna, z Twojej determinacji aby zakończyć tą toksyczną relację. Sama kiedyś w przeszłości doświadczyłam podobnej sytuacji ze strony mężczyzny, z którym połączyła mnie bardzo krótka znajomość, ale z powodu jego chorobliwej obsesji w stosunku do mnie on nękał mnie potem nieprzerwanie 5 długich lat. Nie zniszczył mnie, lecz sprawił,że byłam ostrożniejsza, bardziej czujna, ale nie dałam się zastraszyć..pokonać lecz potrafiłam zaufać ponownie Komuś wyjątkowemu, Kto wypełnił sobą całe moje życie:).

  9. Ja osobiście na bdsm.pl poznałem jedna normalna osobe z ktora zawsze moge niezobowiązująco porozmawiać. Zamiast relacji D/s zrobiła sie mała przyjaźń. To tyle dobrego. Przez lata poszukiwań wyrobiłem sobie zdanie co do tego portalu i nauczył mnie ochrony danych osobowych. Osobny mail, wylacznie do takiego kontaktu. Numer telefonu, dodatkowy wykupiony na kartę, zawsze mozna zniszczyć i wyrzucić kartę SIM. Kontakt mailowy, tudziez na poaczatku snapchat. I never ever w domu. Tak samo ani słowa o pracy. Po prostu sa żelazne zasady, ktore musimy wdrożyć w zycie zeby po pierwsze chronić własna prywatność. Dla mężatek i żonatych polecam poszukiwania rowniez drugich połówek w zwiazkach, eliminuje to pewne ryzko w sensie „jedziemy na jednym wózku”.
    Ten wpis to mega przestroga dla wszystkich, zeby nigdy nie uśpić własnej czujności. Sam miałem przypadek ze strony su, ktora wpadła na arcyciekawy pomysł ze moje zdjecie porozkleja na słupach z napisem „zdrajca”. Zatem nigdy nie wiadomo na kogo sie trafi.

  10. Jeśli mogę chciałabym opisać swoją historie. Może trochę różną od tej opisanej powyżej. Moja opowieść jest krótsza i pewnie o wiele bardziej naiwna.
    Od lat jestem sama. Od lat szukam Pana. W środowisku jestem osobą napiętnowaną, każdy zna choć nikt nie poświecił chwili aby się spotkać i porozmawiać. Aby choć trochę mnie poznać.
    Gdy w końcu ktoś poświecił mi czas, ktoś się mną zainteresował pojawiła się nadzieja, że może coś się w moim życiu odmieni.
    Setki smsów, kilka krótkich rozmów telefonicznych. W końcu pierwsze spotkanie.
    Pierwsza sesja była miła. Coś mi nie pasowało to przerywał. Było miejsce na lekkie wiązanie takie, że mogłam uwolnić ręce. Było bardzo miło. Więc zgodziłam się na spotkanie wieczorem u mnie.
    I to już nie było tak miło. Ustaliliśmy, że na tym spotkaniu tylko lekko mnie zwiążę i zapozna mnie na spokojnie szczegółowo ze swoimi zasadami. I na początku tak było. Związał tak, że mogłam się uwolnić, ubrał opaskę na oczy, knebel ze sznura i nagle dźwięk odpinanych kabli. Zaczęłam się szarpać. I wtedy się zaczął koszmar. Zaczął grozić, że zrobi krzywdę. Poprawił sznury tak abym nie mogła się uwolnić. Gdy mówiłam, że mnie okrada śmiał się mówiąc, że tak to już jest z naszym umysłem, że nie widzi a wyobraża sobie najgorsze. Mówił, że to test na zaufanie. Próbowałam się uspokoić. Poszedł do kuchni obiecał, że jak się napije wody to rozwiąże ale nie rozwiązał. Powiedział, że zostawia plecak i zaraz wraca bo coś zapomniał z auta. Ale oczywiście nie wrócił.
    Zostałam sama związana.. minęło może z 20-30 min zanim zaczęłam próbować się uwolnić. Uraz kolana sprawił, że każdy ruch był bardzo bolesny. Doszło do ataku paniki który sprowokował atak astmy myślałam, że już po mnie. Zlana potem po wielu minutach uwolniłam się.
    Zniknęło kilka rzeczy. Raczej drobne sprzęty. Telefon aparat fotograficzny konsola. Rano zauważyłam też zniknięcie kalendarza w którym miałam rozpiskę wyjazdów (więc wiedział kiedy mieszkanie będzie puste w najbliższych dniach).
    Pierwsze co zrobiłam jak się uwolniłam to PC i zmiana wszelkich haseł, blokady weryfikacji sms w bankach. Próba uspokojenia się. W nerwach wysłane jakieś smsy do niego.
    Rano zgłosiłam kradzież na policji. Całe procedury od 10 do 16. myślałam, że to koniec. Zwykły złodziej, zdobył kilkaset złotych i rozpłynie się w powietrzy.
    Minęły prawie 3 tygodnie i nagle jakby nic „hej”. Tak to on napisał, zaczął szantażować, że upubliczni materiały telefonu filmy fotki z twarzą podając moje dane. Nie czekając od razu z tym poszłam na policje. Jedyny plus w moim zachowaniu był tak, że ani słowem nie zdradziłam się z faktu, że kradzież zgłosiłam ani tym bardziej z tego, że gdy w tamtej chwili ze mną piszę jestem na komisariacie. Policja poleciła sprowokowanie go do spotkania. Praktycznie w ciągu 10 min ustalił termin następny dzień 23.
    wiedział, że jestem bardzo samotna. Wiedział, że mieszkam tutaj stosunkowo nie długo. Lecz gdy zaczęłam zbyt naciskać aby spotkanie odbyło się tak jak pierwotnie zaproponował zaczął przekładać spotkanie. To informacja, że będzie za chwile później że jednak jutro o 22. Cóż na jego nieszczęście mieszkam blisko komisariatu. Policja była informowana na bieżąco. Oczywiście informował mnie, że nie jest sam, że pod blokiem są „jego ludzie” jakby coś mu się stało. Bał się, że czekam z kimś. Bał się, że może jakiegoś „kolegę” znalazłam do pomocy nie spodziewał się policji. W końcu zastraszona dziewczyna nie zgłosi, że ktoś podczas zabaw ją okradł. Wiadomo jest pewien strach jak nas na policji odbiorą. Ale nikt się nie śmiał, nikt nie komentował głupio. W sumie nie wnikali o zabawy tylko czy mogłam się sama uwolnić gdy chodził po mieszkaniu.
    Miałam do czynienia wcześniej z psychopata i wiem, że takiego lepiej nie drażnić, strać się zachować spokój. Robić co chce.
    Najgorsze w tym wszystkim jest to, że obwiniam się o cała sytuacje. Tak wiem, że byłam naiwna. Że za bardzo pragnęłam kogoś poznać, aby się ktoś mną zaopiekował. On poświęcił mi czas i uwagę. Okazał zainteresowanie moją osobą. Mówił o związku o opiece. Ale mimo obwiniam się, że może za mocno zareagowałam. Może taki był „jego klimat” sam to nazwał testem na zaufanie. Z drugiej strony, nie okrada się ludzi nie szantażuje nawet w klimacie. Są inne sposoby aby sprawdzić zaufanie. To jest świeża sprawa, dosłownie kilka dni ma. Ja jestem szczera i uczciwa dlatego staram się wierzyć, że inni ludzie też tacy są.
    Oczywiście mam obawy co będzie gdy policja przejrzy nasze rozmowy, przecież sama go prowokowałam. Do zabaw. Aby związał. Aby nauczył uległości. Ale bdsm miało być tylko zabawą. A nie kradzieżą. Chciałam miło spędzić czas a zamiast tego czeka mnie pewnie wiele wizyt na policji i w sądzie.
    A chciałam tylko aby czasami ktoś ze mną porozmawiał, przytulił, związał i czasami zadał odrobinę bólu.

    • Natalia ! Dziewczyno! Nie wolno Ci się obwiniac ! Nie zasluzylas na to, co Cię spotkało, a ten pan to zwykły śmieć … i pewnie zawsze taki był, jest i będzie. To nie żaden test na zaufanie tylko przestępstwo popełnione przez człowieka, który się skusil na parę złotych , bo sam pewnie nie potrafi zarobić na to, żeby sie pobawić z kolezkami konsolą … dobrze zrobiłaś ! Podziwiam Cię. Jesteś silna. Mamy XXI wiek i to, ze my, kobiety,mamy swoje preferencje sexualne to zaden wstyd. Chyba koleś nie jest tego swiadomy, skoro uważa, ze ujawnienie tego, że lubisz dobry sex to powód do szantażu

  11. Natalia, bardzo współczuję Ci sytuacji w jakiej się znalazłaś, ale świetnie, że się podzieliłaś swoją historią. Kompletnie nie powinnaś czuć się winna. Bardzo dobrze zareagowałaś ! Doskonale wiem, jak pragnienie spełnienia się, jako uległa, potrafi wyłączyć logiczne myślenie i czujność, tym bardziej jak utrzymuje się od dłuższego czasu i potęguje się wraz z nim. Zaniepokoiły mnie jednak Twoje słowa
    „…Może taki był „jego klimat” sam to nazwał testem na zaufanie…”
    Absolutnie NIE! Wszystko jest dla ludzi i różne mamy fantazje, ale do puki nie powiesz, że Twoją fantazją jest „zostać okradzioną” „zostać zgwałconą” itp. , to JEST TO PRZESTĘPSTWO !!! W BDSM można robić wiele, jednak tylko za zgodą OBYDWOJGA osób. Po to się rozmawia, ustala granice i swoje preferencje, żeby przyjemność czerpały obydwie strony. Okradanie kogoś, lub robienie czegoś wbrew jego woli, nie ma nic wspólnego z „budowaniem zaufania”, a wręcz jest nadużywaniem go. W żadnym stopniu nie powinnaś się czuć winna lub tłumaczyć go, bo nie zrobiłaś nic złego! Wręcz przeciwnie, postąpiłaś rewelacyjnie i mam nadzieję, że spotka go zasłużona kara! Ten człowiek jest zwykłym oszustem, pozerem i złodziejem, ukrywającym się pod maską BDSM i nie ma nic wspólnego z klimatem. Podziwiam, że w całej tej dramatycznej sytuacji wykazałaś się heroizmem i zachowałaś zimną krew, bo biorąc pod uwagę fakt, że masz astmę, mogło to się skończyć dla Ciebie tragicznie 🙁 … i wtedy odpowiadałby nie tylko za kradzież…
    Domyślam się, że wiele odwagi kosztuje pójście na policję i przyznanie się do klimatu publiczne. Jednak jeżeli nie zrobiła byś nic, to zrobił by to samo kolejnej i kolejnej czując się kompletnie bezkarny. A kto wie ile takich kobiet było przed Tobą…
    Bardzo się cieszę, że powstał ten wpis o „Dominującym Psychopacie”, bo trzeba mówić o takich rzeczach głośno! Niestety to prawda,że świat BDSM stał się doskonałą przykrywką dla wielu psychopatów, gwałcicieli, oszustów, złodziei etc.
    Obdzierają nas z godności a potem stosują oni tzw. „szantaż emocjonalny” w nadziei, że będziemy milczeć ze wstydu przed wyjawieniem prawdy. Kto wie ile kobiet lub mężczyzn milczy do dnia dzisiejszego? Kto wie ilu debili do dnia dzisiejszego czuje się bezkarna ?
    Moim zdaniem im więcej takich opowieści się pojawi, tym większe prawdopodobieństwo, że dzięki temu ktoś uniknie podobnego losu.
    Trzymam kciuki Natalia, żeby wszystko poszło w tej sprawie po Twojej myśli, i pamiętaj że to nie ty jesteś winna i nie ty powinnaś się wstydzić, tłumaczyć lub obwiniać! To on Cię okradł! On nie miał skrupułów zostawiając Cię związaną, więc i ty nie miej idąc kolejny raz na policję!

  12. Witajcie
    Ja też poznałam kogoś na portalu bdsm.pl kto o dziwo odebrał mi myslenie „Bestia ” jego nik . Po kilku meilach przeslismy na skype zarządzał że chce mnie zobaczyć, sam miał zepsuta kamerkę . Pokazałam mu się był stanowczy i pewny siebie , jego zdania zawsze piękne napisane nazywał mnie swoja sunia , zwracał się do mnie jako że ja jestem jego zawsze grzeczny i miły , tak mnie omanił że zaczęłam pokazywać się mu nago . Ciągle przekładam wizyty powrotu z misji na której nigdy nie był, przekladal spotkanie w realu, ale nie mógł się doczekać . Ciagle zadal pokazów na Skype. Znajomość trwała 4 mc do dziś nie widziałam jego twarzy Ani nie wiem kim jest , w końcu oprzytomnialam ale obawa czy moich pokazów na Skype nie nagrał nadal tkwi.

    • Niestety muszę Cię zmartwić – prawie na pewno nagrał. Hey – basically I would did the same thing if I was this sort of creepy guy 🙂

      Pytanie jest bardziej tego rodzaju czy filmy leżą sobie w jego prywatnej kolekcji, czy zostały zuploadowane na różnorodne strony z tego typu contentem – zarówno w indexed, jak i deep webie.

      Aczkolwiek nie przejmowałbym się tym bardzo – ilość tego typu materiałów jest przytłaczająca. Prawdopodobieństwo, że zobaczy to ktoś, kto chociażby zna siostrę męża twojej kuzynki z Ameryki jest nikłe. Chyba, że sam fakt jest dla Ciebie obawą – w sensie oglądania tego przez specyficzną grupę odbiorców.

  13. Jest jak sądzę jedną kwestia do poruszenia.Byłem z Su (była także moją partnerką- od tego się zaczęło) – po takim psychopacie.Był gigantyczny problem z oswajaniem jej że w życiu prywatnym nie jest własnością.Nie musi pytać czy może chodzić na siłownię,znajomi niezależnie od płci są czymś normalnym,nie musi się kryć z wyjazdami itp. To zostawia gigantyczny ślad.Dodatkowo trzeba uważać na każdy ruch.Każde słowo.To wahadło. 1,5 roku zajęło mi pokazywanie podstaw „normalności”.

  14. Takie sytuacje niestety zdążają się nie tylko w świecie Bdsm’u, sama byłam ofiara przemocy w internecie i uwierzcie mi ze zdjęcia da się genialnie przerobić, by były dość poniżające… Straszne jest to, że niektórzy wykorzystują ufność, a pózniej szantażują osiągać przy tym satysfakcję.

  15. Świat bdsm z nie odpowiednią osobą może się stać czymś najgorszym. Z własnego doświadczenia wiem że można odwrócić od własnych potrzeb i pragnień przez złe podejście do uległej zwłaszcza początkującej. Z reguły jestem osobą ostrożną, podchodzę z dystansem do ludzi . Jako osoba, która przeżyła rozczarowanie, ponieważ jestem po rozwodzie to nie szukałam na siłę znowu szczęścia. Jednak raz mnie podkusiło by wejść na czat, nie miałam za specjalnego nicku zachęcającego do rozmowy. Napisał do mnie Pan z zapytaniem czy jestem w klimacie. Odpowiedziałam że tak. Umiał niesamowicie pisać, widać było, że był osobą wykształconą i bardzo inteligentną. Nie podejrzewałam, że może mnie coś nie przyjemnego spotkać. Był bardzo sprytny, może nawet miał spore doświadczenie w tym, jak wzbudzić zaufanie. Widać było, że różni się od innych. Na trzecim spotkaniu doszło do intymnego zbliżenia, wcześniej kawa i lunch. Pomyślałam, że naprawdę jest inny. Niestety to tylko było uśpienie czujności. Gdy się w końcu spotkaliśmy miał ze sobą kajdanki, nawet z puszkiem by były delikatniejsze dla rąk. Zgodziłam je sobie założyć i pozwolić przykuć do poręczy łóżka. Najpierw delikatnie mnie pieścił pewnie tylko dla tego, bym niczego nie podejrzewała. Po ok 15 minutach wyjął scyzoryk! „Teraz sprawdzę na ile mi uda zdobyć Twoje zaufanie”. Serce dosłownie stanęło mi w gardle. Nożykiem nie zrobił mi krzywdy, ale powiedziałam, żeby przestał. Nie podobało mu się to, dołożył nóż i złapał za pejcz. Stwierdził, że mnie ukarze bo marudzę. Jako początkująca uległa nie byłam przygotowana na wytrzymanie ostrego bólu. Bił dosłownie wszędzie, nieważne gdzie mu się uderzyło: po stopach, po łydkach, po udach. Popłakałam się, przez moment brakowało mi aż tchu. Niestety nie bardzo go to wzruszyło, stwierdził, że jestem miękka a suka powinna być twarda! Wydaje mi się, że nie tak powinny wyglądać wspólnie spędzone chwile, że nieważne czy jesteśmy uległe to należy nam się również czułość i szacunek. Przede wszystkim jesteśmy kobietami, które mają uczucia a nie zabawkami. Napisałam o swoim doświadczeniu, gdyż mam nadzieję że do Dominujących dotrze, iż bdsm to nie zaspokojenie swoich potrzeb, ale przede wszystkim związek oparty na szacunku w obie strony.

  16. Najpierw się myśli, poznaje drugą osobę, ustala wspólne cele i zasady. W każdej relacji międzyludzkiej, a co dopiero w tej opartej głównie na erotyce. Ale po co czekać, skoro na jednym z pierwszych spotkań można rozłożyć nogi… A styl pisania aż razi po oczach. Lepiej nic nie publikować, zamiast pisać słowa w formie nieprzemyślanej, ociekającej literówkami, bez edycji przed wysłaniem. Za to jest konsekwencja w pośpiechu i bylejakości – zarówno w oddaniu komuś ciała, jak i w tworzeniu tekstu.

  17. To niezle historie tu przytaczacie, mnie póki co w relacjach bdsm nic takiego nie spotkało, mam wyłącznie pozytywne doświadczenia, nawet z zazdrosnymi panami, bo bardzo takich preferuję i moze dlatego oni mnie nigdy nie irytowali. Natomiast w tzw. normalnych znajomościach spotkałam się z psychopatami, prawdziwy swiat bdsm to ludzie dobrzy, wrażliwi którymi da się bez emocji o wszystkim rozmawiać dzielić watpliwosciami i troskami również. Mnie moje preferenje uchroniły przez zwykłą przemocą domową.

  18. Mam ciarki jak coś takiego czytam…. nie wiadomo na jaką osobę można natrafić…A przecież nikt nie ma rentgena.. Nie wiem co bym zrobiła w takiej sytuacji.. Takie osoby powinny trafiać do ośrodków zamkniętych do końca swojego zasranego życia… Bądź kulka w łep 😉

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.