Autentyczna opowieść pewnej mężatki

Poniżej przeczytacie obiecany kilka tygodni temu tekst napisany przez dojrzałą mężatkę, opisujący jej poznawanie uległości, obawy przed rozmową o tym z mężem aż po ujawnienie swoich potrzeb mimo strachu i obaw o reakcję jej męża. Mam nadzieję, że te prawdziwe słowa pisane przez autentycznie uległą kobietę pomogą tym mężatkom i kobietom w związkach, które bardzo pragną uzewnętrznić  przed swoim partnerem własną naturę, że dadzą im siłę i wiarę w to, aby z nimi porozmawiać i dać sobie oraz im szansę na realizację klimatycznych pragnień. Że jest to możliwe do spełnienia oraz że może się pozytywnie zakończyć.

=====

Nigdy nie uważałam się za emocjonalną ekshibicjonistkę i wyjątkowo długo dojrzewała we mnie myśl podzielenia się na blogu Mądrego Pana moją historią intymną, jednak zależało mi, aby dać innym osobom wiarę i nadzieję w to, że na realizację swoich wyrafinowanych erotycznych potrzeb, głęboko skrywanych marzeń dotyczących seksualności oraz pragnień nigdy nie jest za późno. I tak naprawdę nie wiek ma tutaj znaczenie, ale konsekwencja w dążeniu do celu, przełamanie wstydu, odrzucenie lęków, obaw, dumy, uprzedzeń, a potem bezpardonowa walka o swoje spełnienie, rozkosz, szczęście. Ja zmierzyłam się ze swoimi pragnieniami i związanym i z nimi lekami, postawiłam wszystko na jedną kartę, zaryzykowałam ośmieszenie się przed najbliższym, ukochanym mężczyzną wyznając mu co czuję, jak bardzo dręczy mnie moja niespełniona uległość i tym samym sprowokowałam całą lawinę cudownych zdarzeń łącznie z tym, że mój mąż zdradził mi swój sekret, o którym do tej pory nie miałam bladego pojęcia.

Ktoś z Was może zapytać czy nie bałam się stracić wszystko co osiągnęłam do tej pory: szczęśliwe małżeństwo, miłość męża, cudowny i zarazem urozmaicony seks, tak bałam się, ale jednocześnie stwierdziłam i to samo powiedziałam mężowi kiedy wahał się czy zdradzić mi swoją największa tajemnicę, którą od lat skrywał przede mną, że „nie można całe życie się bać, żyć w strachu, wyrzec się naszej prawdziwej natury, bo ona i tak da o sobie znać w najmniej oczekiwanym momencie”. Zaryzykowałam i stałam się uległą, a on moim Panem.

Jestem dojrzałą kobietą po 40-tce, młodą duchem i ciałem, szczęśliwą, spełnioną zawodowo, prywatnie, intymnie, która dość długo dojrzewała do poznania swojej prawdziwej natury, do uległości, do klimatycznej relacji ze swoim Panem, a zarazem ukochanym mężem. Dla mnie 40-tka okazała się przełomowym momentem, sprawiła, że zapragnęłam rozpocząć swoje erotyczne życie od nowego rozdziału, wyjść z tzw.strefy cienia i zmierzyć się z moimi klimatycznymi fantazjami i odkryć do czego zdolne może być jeszcze moje ciało. Ale moje nagłe „przebudzenie ze snu” nie nastąpiło ot tak sobie, zainspirowały mnie odpowiednie lektury ukazujące relacje Pan-uległa, wirtualny kontakt z dominacją, poprzez m. in z blog Mądrego Pana oraz fantazje pojawiające się moim umyśle w najmniej do tego odpowiednich momentach, kiedy to moja rozbudzona podświadomość co raz częściej „szeptała mi do ucha” -oddaj się, ulegnij, poczuj moc i siłę Pana.

Ale zacznę od początku.

Odkąd pamiętam zawsze podobali mi się zdecydowani, stanowczy, pewni siebie mężczyźni, trochę tajemniczy, którzy podczas intymnych zbliżeń przejmowali pełną kontrolę nad jego przebiegiem, unikałam nie potrafiących odnaleźć się w intymnym kontakcie z kobietą, potrzebujących instrukcji obsługi;) mojego ciała, poszukujących gotowych rozwiązań, narcystycznych, egoistycznych i idących na tzw.łatwiznę. Moich preferencji erotycznych nawet nie analizowałam, ponieważ  wtedy jeszcze nie zdawałam sobie sprawy, że one mogą mieć związek z moją uległą naturą. Potrzebowałam czuć szacunek do mężczyzny, respekt, intensywną emocjonalną i intelektualną wieź z nim oraz niczym nie skrepowaną namiętność, umiejętność wyrażania uczuć dotykiem, pieszczotą. Pragnęłam silnego mężczyzny, który pozwoli mi okazać przy nim słabość, który zapanuje nade mną, okiełzna mój umysł,duszę i ciało.

Gdy w moim życiu pojawił się mój mąż od samego początku wiedziałam, że jest niezwykły, ujął mnie sobą od pierwszego spojrzenia. Poza miłością połączyła mnie z nim wyjątkowa pasja, namiętność i ekscytujący seks. Był pierwszym mężczyzną w moim życiu, który tak mocno na mnie działał, którego tak bardzo pożądałam, którego ciałem nie mogłam się nasycić, dla którego byłam w stanie zrobić wszystko, ale nie dlatego, że mnie do czegoś zmuszał lub na coś naciskał, ale dlatego, że potrafił dotykiem, słowami, pocałunkami, pieszczotami sprawić mi taką rozkosz, przyjemność jakiej nie doświadczyłam z nikim, nigdy wcześniej. Przy nim poczułam tak naprawdę co to jest dzika żądza, drapieżny, porywający seks, rozwinęłam swoje umiejętności w uprawianiu miłości, poznałam tantryzm, kontrolę nad orgazmem i odblokowałam całkowicie swoje ciało na nowe doznania. Mąż zawsze doskonale nad sobą panował, a sprawianie mi przyjemności dawało mu radość i nic, absolutnie nic nie brakowało mi do szczęścia, tym bardziej, że zawsze lubił być przewodnikiem w tych naszych erotycznych eksperymentach i poszukiwaniach, co niesamowicie mi odpowiadało.
Moja uległość obudziła się we mnie tak późno po 40-tce właśnie z tego powodu, z seksualnego spełnienia na wielu poziomach. Brakowało tylko pierwiastka władzy co odkryłam całkiem niedawno.

Nasza wspólna klimatyczna historia zaczęła się całkiem niewinnie od wyjazdu mojego męża na delegację na jakiś czas za granicę. Rozstanie z nim wykorzystałam na czytanie kolejnych książek, które mnie niesamowicie inspirowały, pomagały chwilowo ukoić tęsknotę za nim, zapewniały stymulującą erotycznie rozrywkę w samotne dni i wieczory, dodatkowo jego wyjazd zbiegł się z filmową premierą „50 twarzy Grey’a” , a ja niesiona klimatem erotycznej literatury i wizytą na filmie w kinie zapragnęłam namacalnie, realnie poznać czy potrafię stać się uległą, czy moje fantazje mają szansę na realizację, czy ból i rozkosz, to spełnienie moich marzeń czy złudne nadzieje, wytwór mojej podekscytowanej wyobraźni, którego to połączenia moje ciało nie zaakceptuje. 

Wahałam się, targały mną optymistyczne jak i dołujące wizje tego jak zakończy się mój intymny klimatyczny „coming out” przed mężem. Jak on przyjmie te moje emocjonalne wynurzenia? Czy zrozumie moje erotyczne tęsknoty za dominacją ze strony mężczyzny, którego kocham? Czy wykaże się spokojem, miłością, akceptacją czy też zareaguje negatywnie z ostracyzmem, zmieszaniem i zażenowaniem?

Zastanawiałam się czy zdradzenie przed mężem mojego sekretu, że potrzebuję na co dzień doznawać uczucia przejmującej, erotycznie ekscytującej, podniecającej mnie zależności od Pana, od jego woli oddali nas od siebie czy zbliży?

Czy nie stracę czułości, miłości, troski, szacunku męża?

Czy jako Pan będzie potrafił mnie równie mocno kochać jak mąż?

Czy mój kochający mąż jako Pan będzie potrafił mnie skarcić, zadać ból, być tak stanowczy, wymagający jak tego pragnie? jak potrzebuje tego jego dominująca natura?

Czy ta miłość nie wypłynie negatywnie na naszą relację Pan-uległa? I czy nie pozbawi tej relacji elementu dyscypliny, surowości, kary i związanego z nią rozkosznego bólu za którymi tęsknię?

Ale jednocześnie czułam jak wiele jeszcze mogę mężowi jako uległa ofiarować: wyjątkowe oddanie, silną przynależność, niewyczerpaną chęć zaspokajania jego pragnień. Przeniesienie naszej miłości w inny klimatyczny wymiar, pragnienie rozwijania się, poznawania swoich granic, czczenie swoim ciałem jego ciała i przeżywanie z nim upojnej przyjemności okraszonej rozkosznym stymulującym bólem i kontrolą Pana, jakiej może tylko doświadczyć uległa kobieta. Moje ciało miękło, topniało jak wosk gdy marzyłam i fantazjowałam o takiej bliskości z mężem i zarazem moim Panem.

Ale ja nie zmierzałam tylko gonić w myślach za marzeniami – ja pragnęłam je spełniać. Dlatego wyznałam mężowi prawdę o sobie, o tym jak dojrzewało we mnie przeświadczenie, pewność że jestem sercem, duszą, ciałem oraz umysłem uległą kobietą i aby stać się w pełni szczęśliwą potrzebuję Pana w postaci mojego męża, bo nikogo innego nie wyobrażałam sobie w tej roli. Potrzebuję jego miłości, stanowczości, troski oraz czułości. I zamierzałam dopiąć swego!

Zaczęłam intensywnie korespondować e-mailowo z mężem, posunęłam się w tej korespondencji do fortelu wyznając mu, że coraz częściej chodzi mi po głowie klimat dominacji i pragnęłabym oddać mu się cała, jako uległa w jego ręce i w ramach tego eksperymentu aby on stał się moim Panem. Czułam, że on coś ukrywa, ale jego wyznanie przerosło moje wyobrażenia, wręcz powaliło mnie na kolana. Otóż mąż przyparty do muru, zachęcony przeze mnie wyznał, że odkąd pamięta czuł pociąg do dominacji, że zanim mnie poznał był Panem doświadczonym w tym temacie, mającym za sobą klimatyczne relacje z uległymi, które zakończył ponieważ nie dawały mu one satysfakcji jakiej oczekiwał, a żadna z jego poprzednich uległych nie potrafiła zaspokoić jego wygórowanych oczekiwań. Mnie poznał krótko po zakończeniu ostatniego związku z uległą, który był zmuszony zakończyć z tych samych powodów co inne, poprzednie.

Zapytałam dlaczego nie zdradził mi na początku naszej znajomości swoich preferencji, a on przyznał, że gdy mnie poznał one zeszły na dalszy plan, ponieważ moja osobowość, żywiołowość, ciepło, poczucie humoru, uczuciowość, zmysłowość, erotyczny zapał i zaangażowanie, moja ekspresja podczas seksu, otwartość, bezpruderyjność zaspokajały wszystkie jego potrzeby zarówno emocjonalne jak i fizyczne i nie chcąc mnie stracić ukrył przede mną swój sekret.

I zaznaczył, że nie tęsknił za byciem Panem, ponieważ mógł przy mnie przemycać do naszej sypialni pewne elementy dominacji, na które ja reagowałam z radością, jednie unikał pewnych pokus, moich zachowań, które działały na niego wyjątkowo stymulująco budząc z nim Pana.

Mąż powiedział ze śmiechem, że wielokrotnie fantazjował o mnie w jako swojej uległej, nie wyobrażał sobie nikogo innego w tej roli, od chwili kiedy się ze mną zawiązał i mnie pokochał, pragnął abym to ja się nią stała i że chyba wyprosił u mnie tą uległość od sił nadprzyrodzonych ;).

Najzabawniejsze było to, że po pierwszej radosnej euforii spowodowanej wyznaniem męża, dopadły mnie wątpliwości, czy jako uległa sprostam wymaganiom mężczyzny, którego znałam bardzo dobrze jako męża, ale wcale jako dominującego Pana. Odczuwałam lęk czy nie rozczaruję go, jak zareaguję na jego zachowanie, inne niż dotychczas, jak zniosę jednoczesną rozkosz i ból, czy odnajdę się emocjonalnie w tej relacji i jak ona wpłynie na nasze codzienne życie. W moim umyśle pojawiały się coraz to nowe pytania, na większość których nie znałam odpowiedzi, nagle z pewniej siebie, świadomej swojej seksualności kobiety, którą tak dobrze znałam, dla której jej własne ciało nie miało żadnych tajemnic, stałam się jedną wielką zagadką do rozwiązania, enigmatycznym rebusem dla mojego Pana i siebie samej. Na rozwiązanie tej zagadki musiałam z niepokojem, ale cierpliwie poczekać aż do powrotu mojego męża z delegacji.

Nie mogę przy okazji pominąć pozytywnego wpływu w tamtym okresie na mnie lektury bloga Mądrego Pana i możliwości wymiany z nim maili, dzięki czemu jeszcze przed rozmowami z moim Panem dominacja ukazała się moim oczom jako satysfakcjonująca relacja pomiędzy kobietą a mężczyzną, oparta na wzajemnym szacunku, pozytywnych emocjach, namiętności, czułości, a nawet miłości, a nie wyłącznie na bezdusznej wymianie płynów ustrojowych połączonej z totalnym uprzedmiotowieniem uległej przez jej Właściciela, za co mu dziękuję.

Na tym etapie ogromnie dużo rozmawiałam mężem, omówiliśmy wszystko dokładnie, ustaliliśmy, że jak powróci do kraju z wyjazdu służbowego to będzie mnie powoli bez pośpiechu wprowadzał w klimatyczny seks, stanie się moim nauczycielem, uspokoił mnie zapewnieniem, że nie jest sadystą i bezzasadne zadawanie bólu go nie interesuje.

Na początek posłużyliśmy się literacką umową pomiędzy Grey’em a Anastazją aby ułatwić mi poruszanie się w tematyce dominacji, abym szczegółowo poznała preferencje mojego przyszłego Pana, swoje mentalne i cielesne ograniczenia lub wyraziła przyzwolenie na określone zabawy związane z klimatem, jakie z góry jestem skłonna zaakceptować :)..a do jakich dojrzeć. Przeszłam dzięki temu przyspieszony kurs wiedzy o dominacji, uległości tego co się z nimi wiąże, oczywiście bogato okraszony wyjaśnieniami męża, jego doświadczeniami.

To był bardzo trafiony pomysł, ponieważ dzięki temu mogłam wiele dowiedzieć się w swoim Panu, co go interesuje, jaki rodzaj dominacji i że stosuje kary z konkretnego powodu, a nie aby bezmyślnie zadawać ból, bez głębszego sensu. Prosił mnie jednocześnie abym nie sugerowała się ciemną stroną dominacji, ponieważ on nie jest jej zwolennikiem. Mąż uświadomił mi również, jak niezwykły będziemy tworzyć związek, przepełniony miłością i dominacją, przyznał, że pierwszy raz stworzy związek Pan-uległa z kobietą, którą kocha i to dla niego nowość.

Uzgodniłam również z moim mężem, że będziemy korzystali z klimatycznych imion, które sobie oboje nadamy i w ten sposób ja stałam się uległą (x), a on Panem (X), pozwolicie, że skorzystam z inicjałów, ponieważ tą część intymności pragnę zachować wyłącznie dla siebie i mojego Pana. To płynne przechodzenie z imion codziennych na klimatyczne sprawdziło się i nadal bardzo dobrze funkcjonuje w naszym wspólnym życiu.

Pierwotnie jak mój mąż jeszcze przebywał za granicą ustaliliśmy, że nie zrezygnujemy całkowicie z tzw.waniliowego seksu i będziemy przeplatać go naprzemiennie z klimatycznym, jednak w miarę nabierania przeze mnie doświadczenia, otwierania się na nowe doznania, te emocje nami tak zawładnęły, dostarczyły nam obojgu takiej satysfakcji, przyjemności,rozkoszy, że obecnie przeważa w naszym erotycznym życiu relacja Pan-uległa. Z pewnością w tej udanej klimatycznej transformacji pomogło nam nasze wcześniejsze seksualne dopasowanie, podobny poziom libido, zbliżona ekspresja erotyczna, temperament oraz łącząca nas od wielu lat głęboka emocjonalna więź i silny pociąg fizyczny.

To jak dojrzewałam emocjonalnie i cieleśnie do tego, aby stać się uległą jaką jestem obecnie trwało kilka miesięcy. Przez te kilka miesięcy po powrocie mojego męża do domu przeżyłam tak wiele ekscytujących erotycznie przygód ze swoim Panem, tak intensywnie eksplorowałam z nim swoją seksualność, przekraczałam kolejne granice, pokonywałam fizyczne ograniczenia, że teraz w końcu mogę powiedzieć świadomie zgodnie z prawdą do mojego Pana „jestem cała Twoja Panie, tylko Twoja”, a innym mogę wyznać, że kocham mojego męża, Pana i kocham być uległą. Bycie uległą to dla mnie powołanie, stan umysłu, świadomość, że dla mojego Pana mogę zrobić wszystko, że potrafię go uszczęśliwić przynależąc do niego sercem, duszą i ciałem, do których nikt poza nim nie ma dostępu.

Te słowa dedykuję mojemu Panu, mężowi miłości mojego życia, a także mojemu Powiernikowi.

Do wszystkich błądzących po omacku, poszukujących swojej klimatycznej bratniej duszy czy to Pana czy Dominy, czy też uległej – trzymam za Was wszystkich kciuki, nie traćcie nadziei i walczcie o swoje szczęście!

19 Komentarze

  1. Więc nie ma rzeczy niemożliwych… Ten wpis ratuje dziś mnie jako uległą kobietę tracącą nadzieję na spełnienie moich marzeń, pragnień i potrzeb. Czasem gdy poraz kolejny coś się nie układa, zastanawiam się czy nie prościej byłoby odpuścić, zapomnieć i przestać gonić za marzeniem bycia spełnioną i oddaną uległą.. Ale jak można zapomnieć o tym kim się jest? To wpis dający nadzieję nie tylko osobom w związkach lecz także takim, które wciąż szukają swojego Pana. Wierzę, że On gdzieś tam jest a ja nie mogę się poddać i muszę nadal Go szukać 🙂 Droga autorko historii: ja i moje nadkruszone serducho ogromnie Ci dziękujemy 🙂

    • Witam Lali spojzalem na Twoj kometaz do artykulu opowiesc mezatki.Jako dominujacy zawsze zdazam do pojednania z ulegla zarowno w uczuciach jak i doznaniach fizycznych ale mimo mojego skromnego doswiadczenia nie znalazlem uleglej ktora potrafila by mnie Kochac a jednoczesnie byc oddana ulegla.Pisze te slowa chc nie wiem czy odpowiesz na tego maila a jesli to moze uda nam nawiazac wlasnie takie relacje.

      Tomasz

  2. Wpis ten budzi nadzieje, ale i trochę strachu…. Nadzieje na to, iż można kochać inaczej, można poznać drugą połówkę, z którą mozna sie spełnić…A strach…bo mozna jednak nigdy nie doznać tej przyjemnosci spełnienia….

  3. Bardzo pokrzepiająca opowieść. Moim zdaniem wyjawianie swoich wzajemnych potrzeb nie tylko tych klimatycznych jest w każdym związku bardzo ważne. Niestety ludzie nie potrafią się komunikować za pomocą telepatii, a czasem gesty i niedopowiedzenia nie wystarczają, żeby pokazać drugiej osobie to czego tak naprawdę pragniemy. Dlatego uważam, że zawsze warto przełamać strach i spróbować, nawet jakby miało się skończyć tak jak w moim przypadku…kiedy to mąż zrobił po prostu wielkie oczy po czym uznał wszystko za żart.
    Korespondując z jednym dominującym i opisując moją sytuację stwierdził, iż szukanie klimatu w sypialni małżeńskiej jest aktem desperacji i nikt normalny tego nie robi. Ja jednak podjęłam tą próbę i zaczęłam ukierunkowywać męża na pewne zachowania i próbując w nim obudzić wewnętrznego Pana. Co z tego wyjdzie nie wiem…
    Ale w kim jak nie w nim mam szukać Pana? W osobie którą znam tyle lat, kocham i jestem bardzo przywiązana, która jak trzeba potrafi być stanowcza i zdecydowana.
    Ale czy jest możliwe zrobienie z kogoś kim się nie jest?

    • Szukanie klimatu w sypialni małzeńskiej nie jest zadnym aktem desperacji…..to bzdura totalna. Jestem uległą ale i zoną i matką. Tak:) trzy w jednym. Moze i maialam szczęscie, że mój mąż okazał się PAN-nem w pelnym tego slowa znaczeniu. Nie uwierze, ze nie można tego osiagnac bo zarówno i mi jak i autorce tej opowieści to się udało.
      Warto rozmawiać o tym z partnerem, to przynosi efekty. Zaden facet nie jest ” miękkim siusiakiem „. Kazdy męzczyzna to swojego rodzaju Domin, ważne jest tylko kiedy sobie to uświadomi……. A my moje drogie ulegle mamy wiekszą siłe przebicia niz nam się wydaje. Jako ulegle Panu-mezowi mamy przewage na uleglymi , ktre są tylko w realcjach klimatycznych. My mamy oprocz kliamtu kogos kto nie jest tylko naszym Panem 🙂 Mamy kochajacego faceta , ktory za to jakie jestesmy nie pozwoli zrobić nam krzywdy, mało tego jak moj maż – Pan powiedział , ” zagryze kazdego samca, ktory bedzie chcial Ciebie, teraz jestem ja i ja zagarniam wszystko ” ….Można?? TAK !!!! NIe bojcie sie rozmawiać, strach to zły doradca , ja nie zaluje niczego . Jestem wreszcie spelniona jako kobieta – uległa i kazdej z Was zycze powodzenia w spełnianiu swoich marzeń :*

    • Drogie uległe mężatki szukające spełnienia w klimacie we własnej sypialni. Nie dajcie sobie wmówić, że szukanie takiego klimatu w sypialni małżeńskiej to akt desperacji. Piszę to będąc facetem. Generalnie nasze rozumowanie jest proste i trzeba nam powiedzieć wprost o co chodzi, nie jesteśmy zbyt domyślni i sugestie w tak głęboko w Was siedzącej sprawie raczej nie dadzą nic. Zwłaszcza, że wszystko wokół kreuje inny obraz kobiety niż uległej. Oczywiście, jest ryzyko, że Wasz mąż, partner odbierze to źle ale czy nie gorzej odbierze taki układ poza małżeństwem. Czy ryzyko rozmowy nie jest jednak mniejsze? Zwłaszcza, że jak zostało napisane w kim szukać Pana jak nie w osobie do której jesteśmy przywiązani i której ufamy. Zaufanie to przecież podstawa takiego układu. Nawet jeśli pierwsza reakcja nie będzie taka jak oczekiwałyście pamiętajcie, że On najpierw musi przestawić się na inne postrzeganie Was niż to co znał dotychczas. Dajcie mu czas na przetrawienie. A czy jest możliwe zrobienie z kogoś kim nie jest? Czasami pewnie nie ale większość facetów ma to w sobie choć może są to przestrzenie, których sam w sobie jeszcze nie poznał, może potrzebuje bodźca by je otworzyć. Więc jak najbardziej warto próbować. To akurat wiem na pewno.

  4. Na podstawie własnego – choć skromnego – doświadczenia mogę powiedzieć, że warto spróbować porozmawiać z partnerem i razem w tą podróż wyruszyć. Nam się udało. Nawet przez moment nie zastanowiłam się nad tym jaka będzie Jego reakcja, kiedy powiem o swoich pragnieniach. Nie było żadnego lęku. Nie było obaw, że uzna mnie za zboczenicę. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym spełnienia swoich potrzeb szukać gdzieś poza naszym związkiem. Nie potrafiłabym też z naszej relacji zrezygnować. O swoich pragnieniach powiedziałam wprost. A jaka była Jego reakcja na to, co ode mnie usłyszał? Wielgaśny uśmiech i słowa: „Podoba mi się! Teraz to się dopiero pobawimy”.

  5. Zazdroszczę. Mój mąż (obecnie ex-mąż) był Dominem poza domem, ze skrzętnie ukrywaną tajemnicą. Kontrolował wszystkie bodźce, które mogłyby wywołać u niego pozycję Pana. Sex był bez wyrazu, bo był waniliowy. To było też powodem naszego rozstania po 12 latach związku. Kiedy dowiedziałam się o drugim życiu mojego byłego już męża, zaczęłam sama eksplorować klimat. 3 lata od rozwodu, spotkałam Pana, który pokazał mi moją naturę uległej.

    Nie raz zastanawiam się, co by było gdyby mąż miał siłę i odwagę na „coming out”. Raz obudzona uległa natura już ze mną została…

  6. A co zrobić jeśli ma się poukładane życie rodzinne, dzieci, męża? Przecież się nie rozwiodę z powodu moich pragnień. Mam zdradzać? Zapomnieć o uleglosci?…

  7. Odkryłam, że zniewolenie to wolność …
    Seksualność jest dla mnie bardzo ważną sferą…
    Dowartościowuje, zaspokaja emocjonalnie, nakręca do działania, podnieca, zbiera wszystkie myśli, stwarza rzeczywisty imperatyw, która daje impulsy do działania…
    Często mówi się jedynie o miłości waniliowej zaś „grzeszne” praktyki, nowe odkrycia bywają potępiane albo co najmniej przemilczane …
    Jakiś czas temu odkryłam w sobie nowy potencjał, jednak nie wiedziałam jak go zdefiniować, czego mi brakuje… dopóki nie trafiłam na ten blog… „Mądrego Pana”
    Odkryłam, że zniewolenie to moja wolność, że tego właśnie potrzebuję.
    Dzięki niemu i mojej głębokiej chęci sprawdzania swoich granic odkryłam siebie na nowo i wciąż odkrywam, nie zamykam się na nowe doznania, poznaję swoje ciało i swoje potrzeby ustalając po kolei nowe kolejne granice i możliwości.
    Nigdy jak dotąd nie miałam takiej świadomości własnego ciała, nigdy jeszcze tak się nie odkrywałam i nie badałam aż do tego stopnia swoich własnych potrzeb i możliwości – i jest mi z tym nieziemsko dobrze. Każde kolejne doświadczenie mnie ekscytuje i pobudza i za to bardzo dziękuję – nie dokonałabym tego gdybym nie trafiła na autora tego bloga, który ma ogromna wiedzę oraz chęci aby wspierać początkujące jak ja uległe.
    Dzięki wskazówkom Mądrego Pana zdałam sobie sprawę, że uległość jest moją naturą, którą cały czas odkrywam na nowo. Moje myśli stale krążą wokół tego czego jeszcze nie próbowałam a czego chciałabym doznać.. Spisuje swoje fantazje i czekam niecierpliwie na ich realizację. Mam w głowie zarys tego czego chciałabym doświadczyć i co mnie podnieca. Dlatego z premedytacją chcę wejść głębiej w ten świat i w pełni rozsmakować się w tej niesamowitej palecie doznań o której tylko słyszałam i sobie wyobrażałam. Mądry Panie bardzo dziękuję, że mogłam rozsmakować się w sobie, dzięki Twej otwartości zostałam obudzona na nowo.
    Choć nie obyło się bez kontrowersji, trudnych pytań czy niechcianych odpowiedzi i wyzwań, wewnętrznej walki samej ze sobą :)) Autor bloga to człowiek prawdziwego dominującego charakteru, konfrontował mnie z własnymi demonami 🙂 Dziś już wiem, że chcę być w tej klimatycznej relacji i posłusznie chcę zaspokajać swojego przyszłego Pana, chcę być jego zadowoleniem i dumą. Obecnie z ochotą wywracam swój świat do góry nogami, aby całkowicie się podporządkować i oddać posłusznie w takim stopniu ile będzie w mojej mocy. Już dziś wiem, że to moja silna natura i że pragnę tego bezgranicznie. Warto było otworzyć się na nowo i znaleźć swoja tożsamość choćby po to, aby poznać siebie od wewnątrz i poczuć prawdziwe spełnienie w oddaniu odpowiedzialności za siebie samą :))
    Zatem zachęcam wszystkie nowe uległe na początku swojej drogi, abyście miały odwagę szukać i zdawać szczere pytania, aby odnaleźć siebie i poczuć szczęście bycia w pełni sobą, tak jak mnie się to udało.

  8. Powiem tak. To co opisalas jest swietnym przykladem tego jakie jest zycie. Gdy raz w kobiecie obudzi sie jej uleglosc jest juz nie do uspienia. Mam swojego kochanego Pana. Jestem jego sunia, suka, wierna niewolnica, przyjaciolka i uwielbiam to. Innego zycia sobie nie wyobrazam. Fajnie ze ta historia zostala opisana. Milo ze kobieta mogla z Toba porozmawiac. Brakuje mi kogos takiego do rozmow. Pozdrawiam

  9. Dziekuje za ten wpis. Na bloga MP trafiłam niedawno. Niedawno też przyznałam sie meżowi do swojej uleglej natury a on doskonale wszedł w role mojego Pana (okazało się że sam lubi dominować o czym wcześniej bał sie ze mną rozmawiać). Kocham go calym sercem i mam nadzieje że relacja Pan/uległa bedzie nam służyć tak jak autorce powyższego tekstu 🙂

  10. „poznałam tantryzm, kontrolę nad orgazmem i odblokowałam całkowicie swoje ciało na nowe doznania. Mąż zawsze doskonale nad sobą panował, a sprawianie mi przyjemności dawało mu radość”

    Super, i piękny styl, szczęśliwa kobieta na tym poziomie, świadoma, takie dopasowanie to dobra karma po prostu…
    Prawie idealne szczęście małżeńskie. Aż miło czytać !
    Dzięki za ten tekst.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.