Trudność w akceptacji tego, co daje przyjemność

Spora część uległych ma w głowie,  w wyobraźni, w swoich pragnieniach silnie perwersyjne potrzeby. Wykraczają one bardzo mocno poza standardowy seks, często czerpią dużo z wersji hard bdsm i przez to sprawiają sporą trudność w zaakceptowaniu faktu, że podniecają i działają silnie erotycznie. I właśnie wtedy niezmiernie często następuje ostry konflikt między tymi pragnieniami a szacunkiem do samej siebie, pogodzeniem się z tym co nas pobudza. Bo skoro np: wizja wylizywania penisa prosto po seksie analnym silnie podnieca uległą a jednocześnie jest ona sprzeczna z tym, co ona akceptuje – to narasta wewnętrzny konflikt. Co wtedy robić? Jak sobie poradzić z faktem, że tak mocno reaguje się na coś z gruntu obrzydliwego i niedopuszczalnego? Przede wszystkim uległa musi mieć w tym akceptację Dominującego, widzieć jego zgodę i zadowolenie z tego, co robi i czego pragnie. To powinno dać jej siłę by samej przejść proces akceptacji przeróżnych praktyk, znalezienia wewnętrznego porozumienia z własnymi przekonaniami. Oczywiście  najlepiej by było, aby dodatkowo te perwersje dawały jej przyjemność, bo dzięki temu łatwiej sobie wytłumaczyć „skoro coś jest przyjemne dla mnie to nie może to być coś złego, prawda?”

Część praktyk mimo iż pociąga to budzi strach i obawy związane z cielesnością, zdrowiem fizycznym, z kolei część daje niepokój związany z szacunkiem do samej siebie i zdrowiem psychicznym. Piękną chwilą jest ta, gdzie mimo obaw i niepewności uległa przy wsparciu Pana (lub na jego stanowczy rozkaz, mający ją zmusić do zrobienia  tego trudnego kroku i przekroczenia jej własnego rubikonu) robi to, czego się obawiała. I wtedy następuje przełamanie, gdzie po przeżyciu tego co było trudne, dziwne, niewłaściwe lub niedopuszczalne w jej myślach przychodzi zadowolenie i szczęście. Wewnętrzna zmiana podejścia do obaw, zmiana perspektywy patrzenia na to.

Wśród najczęściej wymienianych praktyk budzących u niektórych  uległych problem z ich akceptacją można wymienić:

– podduszanie

– podwiązanie do sufitu

– opluwanie

– policzkowanie

– seks analny (także na sucho)

– fisting

– piss (na ciało lub do ust)

– oddawanie innym (w tym także za pieniądze)

– osoby trzecie oglądające was

– osoby trzecie uczestniczące w seksie

– ukryty masochizm i czerpanie przyjemności z odczuwania bólu

– silne unieruchomienie ciała, przywiązywanie go do różnych mebli

– obroża

– animal i seks ze zwierzętami

– przebieranki

– pet play i zabawa w zwierzaka

– odgrywanie roli

– ekshibicjonizm w miejscu publicznym

– publiczna uległość

– rozciąganie otworów

– maltretowanie piersi, sutków, cipki i odbytu

– klamerki na sutki i wargi sromowe

– większa kontrola nad codziennością – decydowanie o tym co robi w wolnym czasie, kiedy i co je, kiedy idzie spać

– totalna kontrola, łącznie z decydowaniem czy może iść do łazienki albo wc

– wyzywanie i słowne szmacenie, upodlanie, poniżanie

– traktowanie jak dziwkę czy przedmiot

– krew (igły, upuszczanie, haki)

– pozorowany gwałt

– szantaż

– i zapewne wiele, wiele innych

Jak widzicie jest całe spektrum przeróżnych praktyk, które w zależności od indywidualnego podejścia każdej kobiety są przez nią akceptowalne lub nie. Jedne podniecają, inne odrzucają, jeszcze inne wywołują stanowczy sprzeciw lub.. równie stanowcze „O tak! Chce tego! Panie zrób mi tak, proszę” 🙂

Innym typem praktyk są te, wyniesione z dzieciństwa czy wychowania, które obecnie są odbierane mocno erotycznie. Mam tu na myśli np: stanie w kącie czy klęczenie za karę, bicie pasem czy dawanie klapsów przez ojca, ścisła kontrola wyjść/odrabiania lekcji/chodzenia spać itp.  Tego typu praktyki stosowane jako środki wychowawcze są często odbierane jako przesiąknięte erotyzmem i  seksualnością w momencie,  gdy dziewczyna dorasta i dojrzewa. Uświadamia sobie,  że to ją podniecało, silnie działało na jej ciało ale za chwilę idzie kontra w postaci argumentów, że przecież tak nie może myśleć, że to był jej ojciec, że to niewłaściwe. I potem jako już dojrzała kobieta z jednej strony wie co ją podnieca, jakich praktyk pragnie, co chciałaby przeżyć ale z drugiej neguje to i zaprzecza temu, bo ma to wg niej silnie negatywne  podłoże.

Wiele kobiet uważa, że one jako jedyne odczuwają „złe” podniecenie np: z policzkowania, klapsów czy opluwania. Uważają się za dziwne i zboczone, bo przecież to niewłaściwe, że przecież inne kobiety tego nie chcą i to ich nie pociąga. Ale to niewłaściwe myślenie, bowiem spora grupa kobiet odczuwa przyjemność i podniecenie płynącą z rzeczy i praktyk, które wedle ich gustu i obowiązujących norm społecznych są niewłaściwie. Zatem jeżeli macie podobne obawy to na pewno nie jesteście pod tym względem same, nie jesteście jedynymi, które mają wątpliwości, które muszą bić się z myślami. A skoro inne kobiety przed wami zaakceptowały i praktykują z radością tego typu perwersyjne rzeczy, skoro im udało się odnaleźć mimo obaw drogę ku temu to czemu ma się wam nie udać? 🙂

18 Komentarze

  1. Odnogą BDSM jest DDlg, czyli Daddy Dom/little girl. Taka relacja polega właśnie na opiekowaniu się osobą uległą (oczywiście są różne wariancje, w których to kobieta jest „Mommy”) i dawaniu jej „domowych kar” jak na przykład klapsy, stanie w kącie, klęczenie. Często takiej relacji chcą kobiety, które wychowały się bez ojca i pragną poczuć ojcowskiej ręki przy ich wychowaniu, a także takie, które boją się wkroczyć w świat dorosłości i pragną na zawsze zostać małe.

    Myślę, że zaakceptowanie tego, jacy jesteśmy, powinno być naszym głównym celem w życiu – nie tylko zaakceptowanie naszych upodobań seksualnych. Jeśli będziemy źle się czuć z tym, czego pragniemy, nie zaznamy prawdziwego szczęścia. Nie ma co się oszukiwać. Jak już pisałam wcześniej – wszyscy jesteśmy niewolnikami klimatu. I to jest fajne. Wszyscy jesteśmy rodziną.

  2. Jestem obecnie w stałym związku z zaufanym partnerem. Seksualnie realizujemy się głównie w relacji Pan-uległa, ale to wciąż tylko sfera erotyczna. Ostatnio jednak usilnie przekonuje mnie do tzw. cuckoldu/zdrady kontrolowanej jednak jest to właśnie dla mnie taką „nieprzekraczalną barierą” Bo…jak mogłabym oddać się w ręce mężczyzny innego niż mój Pan i ukochany, nawet jeżeli on sam wyraził na to zgodę? Ba! Wręcz pragnienie, choć oczywiście nie naciska. We wpisie przedstawił Pan problem bardzo dobrze, w pewnym momencie czułam jakby był on pisany z myślą o mnie, za co szczerze dziękuję. Ale…ostatnie zdanie wciąż nie daje mi spokoju. Co jeżeli ten prywatny Rubikon równa się utracie szacunku wobec samej siebie i mocne nadszarpnięcie zaufania wobec Pana?

    • Celem wpisu nie było pokazanie, że trzeba robić wszystko, co perwersyjne i klimatyczne. Chciałem zamiast tego zachęcić do odwagi w walce ze swoimi obawami i niepewnościami, lekko popchnąć w kierunku realizacji tego co podnieca mimo iż budzi zastrzeżenia. Ale na pewno nie można iść tą drogą, jeżeli koszty będą zbyt duże do poniesienia, jeżeli tak jak piszesz ta gotowość i pragnienie zaspokojenia potrzeby Pana będzie niosła ze sobą utratę szacunku do samej siebie i zmniejszenie zaufania do Pana (podobnie jak utratę wiary w jego empatię i zrozumienie Twoich możliwości).

      • Myślę, że dużą dla nas – uległych, pomocą jest zrozumienie, a nie rzadko i wprowadzenie w „temat” przez naszego Pana. Jeżeli daje nam się czas, pomaga zrozumieć pragnienia i się w nich odnaleźć łatwiej nam przychodzi pogodzenie się z naszą seksualnością.

      • Mój Pan uwielbia mi powtarzać ” Ty zawsze się tak bardzo boisz czegoś nowego i czego nie znasz. Widzisz tak się buntowalas i pyskowalas a teraz tak to pozytywnie odbierasz i mi dziękujesz, że dzięki mnie to zrobiłaś” 🙂 Dlatego zgadzam się z Dużo.anna, że bardzo dużym wsparciem w takim sprawach jest Nasz Pan i to jak Nas prowadzi i wprowadza w te tematy:)

  3. Dobry wieczor, porusza pan bardzo istotne kwestie dotyczace uleglych, przerabiam ze soba te rzeczy, wymienione w tym poscie i w poscie na temat nieakceptacji. Ciekawostka jest taka ze udalo mi sie ta potrzebe zredukowac, albo raczej pozbawic takiego duzego znaczenia. A i tak mam wrazenie ze odkad odpuscilam to ten klimat jakos tak ciagle sam sie do mnie przylepia, zdarzaja mi sie sytuacje o ktorych kiedys obsesyjnie marzylam. Jestem coraz blizej akceptacji po prostu. Moze nawet juz zaakceptowalam. Rozumienie ze to wyjatkowe. Bardzo fajnie ze jest taki blog, jest bardzo ciekawy. Pozdrawiam, ola

  4. Wylodowałam na tym blogu dosłownie dwie godziny temu i bardzo mi się on podoba jak i twój sposób podejścia do relacji Pan-uległa.Czy mogłabym się w jakiś sposób np przez maile wdać się w dyskusje i otrzymać rade od ciebie ?

    • Nie znam tej zasady i raczej jej nie ma, bowiem to jest kwestia mocno indywidualnego podejścia każdego Dominującego do swojej uległej. Czy jedna mu wystarcza czy nie, czy mając jedną szuka w tajemnicy innej, czy chcąc zostawić obecną su powie jej o tym wcześniej, uprzedzi czy też postawi przed faktem dokonanym. Poza tym także przyczyny dla których ewentualnie chcą szukać kogoś innego mają ogromne znaczenie. Czy to znudzenie obecną su, czy rozczarowanie nią, czy też potrzeba polowania albo ciągłego szukania kogoś nowego itp.

      • Życie. W pewnym momencie wchodzi rutyna, przyzwyczajenie, czy jedna strona traci zapał, jak to w życiu, reszta zależy od charakteru i natury danego człowieka. Coraz mocniej utwierdzam się w przekonaniu, że na uległości/dominacji nie zbuduje się trwałej więzi.

        • heh, to jest oczywiste ze na uleglosci/dominacji nie da sie zbudowac nic trwalego
          sam MP jest tu najlepszym przykladem

          buduje sie na czyms innym, a uleglosc dominacja moze byc co najwyzej dodatkiem bardziej lub mniej istotnym ktory po protu bierze sie pod uwage przy wyborze partnera

          albo… gdy myslimy o relacjach typu ulegosc dominacja jako odskocznia od normalnych zwiazkow… to tak, moze to trwac latami 🙂

          oczywiscie sa tez relacje 1+1 (nie romanse) oparte tylko na tym, ale to przypoadki ktore jeszcze nie zdazyly sie potwierdzic (zbyt krotkie relacje), badz to patologie

          no dobra, dopuszczam jednak ze 2% wyjatkow rzeczywiscie opartych tylko na dominacji / uleglosci 🙂

          podsumowaujac, zgadzam sie z Mary

          • No popatrz, podstawy budowania więzi są niby zbliżone – zaufanie, dopasowanie, radość z przebywania w jej/jego towarzystwie, poczucie bezpieczeństwa (nie wchodząc w szczegóły), a mimo to tak, jakby porównywać niebo z ziemią. Uległość nigdy nie będzie całością, a złoży się co najwyżej na fragment codziennego życia, bodziec do mocniejszych wrażeń i mniej lub bardziej uzależniającej… zabawy.
            Dlatego dziś wypiję lampeczkę wina za trwały związek i mądrych mężczyzn 😉

  5. Takie granice, które nie są twardymi granicami sensu stricte, a są jednocześnie czymś podniecającym i pożądanym, choć i zapalającym w głowie przysłowiową „czerwoną lampkę” są chyba najbardziej intrygujące… Najciekawsze. Myślę, że są, a przynajmniej mogą być ciekawym wyzwaniem dla Pana i Jego uległej. A także dla niej samej. Ja też mam takie granice. Jednych wiem, że absolutnie nie przekroczę, ze względów i oporów, których podłoże nie ma akurat nic wspólnego z klimatem samym w sobie. A także ze względu na obawy przed możliwymi negatywnymi konsekwencjami, psychicznymi i nie tylko. A inne… Kuszą. I choć dziś mówię im „nie”, to nie jest to sztywne, stanowcze i bezwzględne „nie”… I dopuszczam, jeśli zaistnieją odpowiednie warunki, sprzyjające okoliczności (i rzecz jasna sam Pan będzie chciał przekroczenia danej granicy) , że zamienią się one w „tak”. 🙂 Dlatego zawsze rozróżniam granice na bezwzględne i względne.

    Jedną z takich względnych granic, do której miałam stosunek: „Nie, ale może kiedyś tak”, była opaska na oczach… Mój opór przed nią wynikał z lęku, który mam od wczesnego dzieciństwa. Lęku przed dotykaniem czymkolwiek i w jakikolwiek sposób moich oczu przez inną osobę / rzecz. Zawsze dostawałam ataku paniki i płaczu, gdy ktoś dotykał moich oczu, zasłaniał je lub cokolwiek próbował przy nich majstrować w jakimkolwiek celu i w jakikolwiek sposób.

    Z jednej strony zawsze chciałam poczuć tę intensywność doznań, jakie daje opaska… Ale z drugiej wiedziałam, że nie jestem na to gotowa psychicznie. Że z chwilą, gdy ręce Pana i materiał opaski dotkną moich oczu, wybuchnę płaczem i nie będę w stanie skupić się na Panu. Moim jedynym celem będzie pozbycie się tego co zostało umieszczone na moich oczach, co ich dotyka… Ten mój lęk, choć irracjonalny, był o wiele silniejszy niż pragnienie tych doznań, jakie daje opaska. Jednak bardzo chciałam kiedyś pokonać tę granicę. Dla siebie i dla Pana. Robiliśmy kilka podejść do tematu… Pan metodycznie, małymi kroczkami, z wyczuciem i ogromną wrażliwością przygotowywał mnie na opaskę, oswajał z nią. I oboje powoli staraliśmy się sforsować tę granicę. W końcu, właśnie wczoraj, mi się udało… Przyjąć ją z czystą i wyłączną przyjemnością. Bez paniki, płaczu i niekontrolowanego dygotu na całym ciele, bez strachu… Z czystą przyjemnością i zaufaniem do Pana. I tak w Nowy Rok wkroczyłam o jedną granicę względną uboższa. O jedną dotychczas paraliżowaną strachem, chyba mimo wszystko nieśmiałą fantazję. 🙂

  6. Ja też miałam wiele granic które przeszłam ale zostałam do tego przygotowana. Nie udało mi się przejść spotkania z drugą kobietą. Widok Pana który zaczyna się zabawiać inną kobietą był nie do przejścia, ponieważ uczucia już się pojawiły. Zrozumiał i odpuścił. Piss również był nie do przejścia a jednak… Natomiast spotkanie z innym jak on patrzy czy coś w tym stylu nie wchodzi w grę. O wielu rzeczach jeszcze nie wiem i się uczę. Ale powolnie wprowadzane potrafią stać się naszymi ulubionymi igraszkami
    http://zakochanasu.blogspot.com/

  7. Czytam sobie parę wpisów i nachodzi mnie refleksja pewna a mianowicie czy tak trudno znaleźć „mądrego” Pana czy po prostu za kiepsko szukam . Prawdą jest że generalnie nie zagłębiałam się w środowisko BDSM natomiast kiedy z partnerami rozmawiałam o moich upodobaniach w rozmowach to bardzo chętnie a kiedy przychodziło co do czego to niestety klapa . Nie potrafili zdominować. Być może jest to kwestia mojego silnego charakteru na co dzień . Być może po prostu mądrych ludzi jest garstka i jeszcze się kiedyś doczekam empatycznego dominującego partnera . Czas pokaże 😉 pozdrawiam serdecznie

    • Może dla tych, których spotykałaś na swojej drodze dominacja rozumiana była tylko przez seksualność, ewentualnie zwiększoną brutalność? Może dla nich kontrola, sfera psychiczna czy emocje nie były ważne? W takim przypadku raczej ciężko stworzyć głębszą relację i przywiązanie obopólne, chyba, że obie strony szukają tylko klimatycznego seksu bez kontroli i nadzoru poza nim.

  8. Dla mnie kategoryczne nie to
    * seks ze zwierzętami
    * oddawanie za pieniądze
    * poniżanie (jestem osobą wrażliwą) pragnę czuć się ze sobą dobrze a nie pogłębiać kompleksy
    * krew oraz bdsm hard odpadają
    Tak sie zastanawiam czy ja sie nadaje do klimatu skoro jest tyle ale
    Mam jedną myśl kiedyś pewien Domin opowiedział mi o tym jak jego su paradowała na parkingu gdzie stoją tirówki i mogła paradować bądź jeśli oj zezwoli pójść na numerek
    Bardzo mi sie spodobało te paradowanie 🙂 i te wszystkie wygłodniałe spojrzenia 😉
    Od samej myśli robi mi się przyjemnie:P

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.