Człowiek myśli, ,że więcej już nie można…

… wymagać od uległej i klimatycznej relacji a tu życie płata mu figle 🙂 Stawia na drodze kobietę, która swoją uległością, jej głębią i intensywnością, ogromem oddania pokazuje, że to czego wymagałem do tej pory to było (dla niej) stosunkowo niewiele… Brzmi jak niemożliwość, biorąc pod uwagę ogrom moich oczekiwań względem su, prawda? Zewsząd słyszę, że mam niebotyczne oczekiwania i ciężko mi będzie znaleźć odpowiednią uległą, a tymczasem pewna kobieta zjadła z marszu prawie wszystkie te wymagania na śniadanie w sposób bardzo naturalny i dorzuciła od siebie dużo, dużo więcej. Pokazała mi uległość i relację z uległą kobieta od strony, która do tej pory była dla mnie tak nieosiągalna, że nawet nie przychodziła mi do głowy. Całkowite podporządkowanie jej życia dla mnie, stawianie mnie na pierwszym miejscu zawsze i wszędzie, nawet w kwestii swoich spraw zawodowych i pasji, całkowite podporządkowanie i zmiana priorytetów, jakimi kierowała się w życiu aby jak najsilniej i najlepiej dopasować się do mnie, móc chłonąć mnie.

To było jak narkotyk… Uzależniające, niezwykle przyjemne doznanie jakże nowe dla mnie i jakże silnie stymulujące. Pokazała mi nowe możliwości płynące z posiadania tak oddanej uległej, tryskała energią a uśmiech nie schodził jej z ust z mojego powodu. Radosne iskierki w jej oczach czekające tylko na to, by dowiedzieć się na co mam ochotę. I nie mówię tu o seksualności, bo to „oczywista oczywistość” jak mawiają co poniektórzy. Mówię o oddaniu mi do decyzyjności swojej codzienności począwszy od spędzania czasu, poprzez jedzenie, wybór książek czy filmów po decyzje o tym gdzie idziemy i co zobaczymy. Zawsze posłuszna, pokorna, ani razu nie narzekała, ani razu nie marudziła. Zawsze z uśmiechem reagowała na moje plany i wymagania, bo czystą przyjemność i radość dawało jej zaspokajanie moich pragnień i realizowanie moich potrzeb.

Łaknęła mnie tak jak nikt nigdy wcześniej. Oddychała mną i czułem to wyraźnie i namacalnie. Upajałem się tym i świadomością, jak kobieta tak doświadczona życiowo, tak dojrzała emocjonalnie, tak panująca nad sobą i swoim życiem, tak doskonale znająca siebie, tak ułożona, zorganizowana i trzymająca się w ryzach, tak asertywna i często ostra wobec mężczyzn postanowiła świadomie i całkowicie dobrowolnie oddać mi całą siebie, nie zostawiając absolutnie nic dla siebie. Jak zapragnęła ulegać i jak najsilniej dopasować się do mnie, by móc tylko dawać mi przyjemność i zadowolenie. I co zaskakujące – świetnie odnalazła się w tym dopasowaniu, doskonale odpowiadało to jej naturze, którą skrzętnie ukrywała przed wszystkimi dookoła. Dawało jej ogromne spełnienie to, że przynależy, że podporządkowuje się, że może spełniać moje pragnienia, marzenia, tęsknoty.

Jakby tego było mało posiadała ona jeszcze jedną cechę, której nie spotkałem wcześniej w swoim dość długim już życiu u żadnej innej kobiety czy mężczyzny – potrafiła swobodnie rozmawiać o swoich emocjach i uczuciach, artykułować je w sposób łatwy i niezwykle prosto przyswajalny dla mnie (było to efektem wykonywanego przez nią zawodu). Nic nie chowała dla siebie, byłem świadomy jej stanów ducha, wątpliwości, pragnień i potrzeb, jej precyzyjnie nazywanych uczuć, stanów emocjonalnych. Sposób jej werbalnej komunikacji budził we mnie niekłamany zachwyt i… zazdrość. Zdawałem sobie sprawę jak topornie muszę wyglądać ja, mężczyzna próbujący werbalizować to co ja myślę, jak ciężko jej było żywić się niewielkimi ilościami informacji przekazywanych jej odnośnie tego co i jak czuję, informacjami dla innych uległych wystarczającymi ale w jej przypadku będącymi jedynie minimum, podczas gdy ona pragnie i potrzebuje więcej. Uczyłem się przy niej tej swobody i lekkości w operowaniu słowami mówiącymi o emocjach, uczuciach, wydobywania z wnętrza siebie rzeczy, które do tej pory przekazywałem za pomocą gestów, spojrzeń, dotyku czy obecności ale nie werbalizowałem ich, bo uważałem za oczywiste.

Pragnęła mnie i brała całego z kompletną akceptacją jako Dominującego, jako Pana, jako mężczyznę. Wszystko ściśle złączone w jedną osobę. Dawała z siebie uległą, kobietę, sukę – to wszystko nierozerwalnie przeplatające się i emanujące w codzienności. W domu czy poza nim, samemu czy wśród ludzi. A do tego nasycone uczuciami i bliskością. To było nowe doznanie dla mnie, tak samo jak nowa była siła i wszechobecność tego, co odczuwałem.

A mimo to jestem sam. Nadal czekam. Nadal szukam. Nadal daję się znaleźć tej, która poszukuje. Długo się zbierałem, by napisać ten post. By przekazać swoje nowe myśli i odświeżone podejście do uległej kobiety. Najpierw musiałem odpowiedzieć sobie na pytanie, które kiełkowało we mnie po znajomości z tą osobą: czy to dobrze czy źle, że moje wymagania wzrosły po doświadczeniu tej kobiety i jej podejścia do uległości? Czy to dobrze czy źle dla moich poszukiwań, że teraz świadomie pragnę jeszcze więcej, pragnę tego co ona mi dała? Że znowu chcę się czuć tak swobodnie jak wtedy? Że pragnę doświadczać i przeżywać to w tak uzależniający sposób jak z nią? Ta znajomość pokazała mi jak to może wyglądać, jak to wręcz powinno wyglądać. Dominujący, który posmakuje czegoś tak intensywnego, tak wychodzącego poza jego oczekiwania nie będzie chciał mniej, lżej, płycej, słabiej. Jestem świadomy tego, że proporcjonalnie do wzrostu wymagań maleje również prawdopodobieństwo spotkania wolnej uległej kobiety, która będzie w stanie dać mi tak dużo, wypełnić moją potrzebę decyzyjności i kontroli, zaspokoić pragnienia seksualne i te, dotyczące relacji uległej kobiety z dominującym mężczyzną. Ale to już cena, jaką jestem gotowy zapłacić za bycie tak kompletnie spełnionym, jak to tylko możliwe.

28 Komentarze

    • bumbelek.. jak uroczo 🙂 Każdy od czegoś kiedyś zaczynał, zatem Ty będąc na początku swojej drogi po prostu musisz być cierpliwa i rozwijać się pod okiem odpowiedniego Pana by dojść tam, gdzie chcesz się znaleźć. W większości to zależy od Ciebie jaką uległą chcesz być, na ile sobie pozwolić, ile z siebie dać – a w mniejszości od Dominującego, czyli czy tego właśnie chce, takiego oddania, takiej głębi przynależności. Niektórych zadowalają tylko sesje, relacje w chłodnej temperaturze, coś z dystansem i bez bliskości – zatem aby oddać się tak mocno jak pragniesz musisz wybrać takiego, który będzie chciał (a może raczej wręcz wymagał) takiego oddania ze strony su.

  1. A już po samym temacie miałem nadzieje.. która rozpłynęła sie po pierwszym zastosowanym czasie przeszłym..
    A tak mnie zastanawia, skoro nie ma ludzi idealnych i każdy bedzie miał cos, co przeszkadza drugiej osobie, to czy nie mozna na to przymknąć oko? Chyba ze to tysiąc kilometrów roznicy..
    Dalej bede trzymał za Ciebie kciuki chłopie, bo jestes tak wytrwały w swoich przekonaniach i poszukiwaniach, ze nalezy Ci sie ta wygrana, pomimo juz dziesiątek przerabianych CV..

  2. Powtórzę się bo potrzebuję. Absolutnie uwielbiam każde słowo w tym wpisie! Wszystkie są tak ciepłe, doskonałe!
    Chcij więcej. Miej więcej. 😉

  3. Lekkość komunikacji oj tego zazdroszczę i ciągle się uczę. Ja z chęcią otwieram swą w głowę, jednak momentami panuje tam tak spory bałagan, że lekkości brak… jednak w oczach Pana mimo to znajduję zrozumienie, i co najważniejsze czuję się zaopiekowana. Może jednak tragedii wielkiej w tej mojej komunikatywności nie ma. Chyba zapytać muszę u źródła. Trzymam kciuki za kolejne i lepsze doświadczenia.

  4. łatwość i precyzja wyrażania siebie, swoich uczyć i potrzeb to rzadka i niezwykła umiejętność. To musiała być bardzo intrygująca kobieta 🙂 czyżby też onieśmielająca w swej prostocie i oddaniu?

  5. „Nawet nie wiesz jakie to piekące uczucie. Jak to jest, kiedy słuchasz mężczyzny i wydaje Ci się, że on wyciąga z twojej głowy pewne myśli jak z szuflady. Włącza muzykę i to jest właśnie to, co chciałaś usłyszeć. Wlewa do kieliszka wino i to jest właśnie to wino, na jakie miałaś ochotę. Idzie zmienić koszulę i wraca w koszuli, o jakiej marzyłaś, żeby miał na sobie… A jak z nim rozmawiasz, to prawie tak, jakbyś słuchała swojego najgłębszego, najbardziej przemyślanego i najlepszego głosu wewnętrznego. Taka niezwykła zgodność tego, co myślisz i czujesz z tym, co słyszysz.”
    Nie mogłam się powstrzymać, ot moje wrażenia podczas śledzenia treści.
    Czytałam z zapartym tchem, mając nadzieję, że to może już, że może udało się, że może to dowód na to, że da się znaleźć to czego się szuka, że warto szukać… Czytałam z tłumionym ukłuciem, iskierką zazdrości, wrażenia utraconej szansy, bo obiecałam sobie, że któregoś dnia, gdy już będę gotowa – napiszę. Krzyczały na mnie moje myśli, że tak nie można, że trzeba się cieszyć szczęściem innych, a ja przecież dobrze Panu życzę. Chociażby za samą przyjemność czytania; pokazywania mi świata, którego właściwie nie znam, a o którym zawsze gdzieś w głębi marzyłam – jestem to winna. Czuję złość na samą siebie, gdy czytam, że to historia o wspomnieniach, jestem zła na swoje niekontrolowane i mimowolne myśli. Tak, nie ma ludzi idealnych, a już z pewnością nie ma takich kobiet. Ta iskierka to mała część mnie, cała pozostałość życzy Panu odnalezienia pełni szczęścia i spełnienia, spotkania takiej Su, która będzie oddychać Pana powietrzem, patrzeć Pana oczami i żyć Pana pragnieniami:)
    Pozdrawiam!:)

  6. Wpis pełen szacunku do osoby o której wspominasz. Myśle ze wiele kobiet chciałoby chociaż chwile przeżyć takie chwile i moc oddać się komus by potem, mimo ze to przeszłość móc być tak dobrym wspomnieniem dla mężczyzny. Pozdrawiam, wierna czytelniczka 🙂

  7. Po przeczytaniu tego wydaje mi się, że szukasz osoby od razu dopasowanej do Ciebie, idealnie dopasowanej, a może warto ponieść jakąś stratę na początku, żeby potem dostać nagrodę o niespodziewanie dużej wartości? 🙂 Może warto spróbować małego dostosowania się do su, chwilowej rezygnacji z siebie, żeby wypracować w niej swoje wymagania a z czasem je poszerzać i stworzyć stałą i nie zawaham się użyć słowa, idealna relację? Przepraszam, być może źle odebrałam twoje wymagania, nie wiem ale właśnie takie mi się wydały 🙂

    • Ależ jestem gotowy na pewne niewielkie kompromisy, które tak jak mówisz w dłuższym okresie czasu mogłyby być poprawione lub zniwelowane. Jednak od pewnej dużej części oczekiwań nie odstąpię, zatem to wszystko jest kwestią dopasowania możliwości kandydatki z moim polem manewru do kompromisów. Kiedyś np: zaakceptowałem tatuaż czy większa odległość między nami, bo zainteresowane były bardzo ciekawymi i dobrze rokującymi osobami.

      • Dzień Dobry 🙂 ..myślę iż wciąż jest narkotykiem ukrył ją Pan w sobie tak bardzo głęboko iż jeśli tylko by się zgodziła jeśli mogłaby itd…

  8. Jedna rzecz mnie zastanawia – a co gdy w trakcie takiego związku pojawi się jakieś zobowiązanie? Ciąża, dziecko? Rodzic uległej dostanie wylewu krwi, będzie musiała się nim opiekować, być może nawet 24h/dobę? Związek się kończy?

    • To zależy od ustaleń obu stron, a raczej od rozmowy w momencie, gdy dana trudna sytuacja będzie miała miejsce. Nie można na początku relacji stworzyć wszystkich scenariuszy i ustalić plan działania do każdego z nich po kolei. Jeżeli coś tak poważnego jak przykłady, które podajesz, będzie miało miejsce, to obie strony powinny w spokoju rozważyć na spokojnie i w konstruktywnej rozmowie dalsze kroki. Oczywiście będą i tacy Dominujący, którzy sami będą podejmować w takich przypadkach działanie, a uległej zostanie dostosowanie się do nich.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.