Czym jest dla mnie dominacja? To nie możliwość bezkarnego zadawania bólu dla samej możliwości „mogę i nic mnie nie powstrzyma to biję”. To nie jest odreagowywanie frustracji na uległej, niepowodzeń życiowych czy zawodowych. To nie jest także uwłaczanie, szmacenie, znęcanie się psychiczne, demolowanie jej własnego JA w imię źle pojętej władzy i panowania nad kobietą (choć oczywiście są uległe które właśnie tego pragną).
Dominacja wg mnie powinna być prowadzeniem kobiety ścieżką jej uległości, tworzeniem warunków i możliwości by mogła się ona rozwijać, doskonalić, by mogła dawać z siebie coraz więcej, zwłaszcza z obszarów których się wstydzi lub uważa za zbyt perwersyjne. Dominacja to swego rodzaju bycie przewodnikiem dla uległej kobiety, mentorem, kształtowanie tej uległości i nadawanie jej takich rysów i ram jakie Dominujący uzna za najlepsze i najbardziej pożądane. Oczywiście bardzo łatwo zachłysnąć się władzą jaką daje posłuszeństwo i oddanie uległej kobiety, możliwościami jakie to rodzi i brakiem jakiegokolwiek sprzeciwu. Tyle że takie zachowanie w rękach nieodpowiedniego Dominującego może skończyć się zdławieniem tego co nazywam „wrodzoną uległością”. Czyli stłamsi się chęci i pragnienia uległej by służyć, by być oddaną, pragnienie przynależności. W zamian zastąpi się to ślepym posłuszeństwem wypranym z własnych potrzeb, uległa będzie automatem wykonującym to co jej się każe, pustą skorupą bez większych emocji i uczuć. Chodząca i klękająca pusta lalka bez pasji. I znowu muszę dodać że oczywiście są kobiety które takiej właśnie zautomatyzowanej uległości pragną, które nie pragną zainteresowania ze strony Dominującego tylko całkowicie zadowalają się byciem przedmiotem, traktowaniem jak rzecz a nawet jak powietrze.
Prawdziwa dominacja osiąga swoje rezultaty i efekty nie przez siłę fizyczną, brutalność, zniszczenie psychiki uległej. Bo to jest prostackie i tak naprawdę niszczące naturalną uległość kobiety, bo to bazuje na strachu, negatywnych emocjach i słabości fizycznej kobiety. Dominujący powinien przywiązać do siebie i uzależnić kobietę przez psychikę, okazywanie jej zainteresowania, przez dotarcie do jej uległych pragnień przez jej wnętrze i zrozumienie a nie na skróty przez ból i strach uległej przed nim. Dominacja to bycie dla uległej mentorem, osobą dla której ona chciałaby się starać, zmieniać, doskonalić, to świadomość szczerości, zaufania i oddania kobiety. Często uległe pragną widzieć w swoim Mężczyźnie nauczyciela, powiernika, kogoś kto napełnia je dumą od którego mogą się uczyć.
Dlatego też bardzo ważną rzeczą jest odpowiednie dobranie się Dominującego i uległej, by podobnie jak w normalnych związkach – można było obopólnie się realizować, aby obie strony otrzymały to czego pragną i szukają, aby było jak najmniej frustracji oraz irytacji gdy jedna ze stron nie może bądź nie potrafi dać drugiej tego czego ona potrzebuje i szuka.
Doskonałym przykładem jest sadyzm i masochizm. Jeżeli Dominujący jest sadystą i weźmie dla siebie uległą bez silnych ciągot masochistycznych, bardzo szybko jedno z nich (a najprawdopodobniej oboje) będą sfrustrowani i nie odnajdą ze sobą i w tym co ich łączy tego czego szukali. On będzie chciał zadawać ból, ona będzie się go bała ale będzie walczyła ze sobą by wytrzymać dla Dominującego, by przekraczać granice odporności, by być posłuszną. Ale ta walka będzie wyniszczająca dla jej pragnień, wizji relacji jaką chce mieć, wręcz może skutkować zniechęceniem się do uległości i własnych potrzeb, próbą ucieczki od nich jako od czegoś czego nie może wytrzymać. I oczywiście w drugą stronę – czyli Dominujący który nie jest sadystą i uległa która jest masochistką. Ona będzie pragnęła bólu dającego podniecenie i spełnienie w roli suki. On jej go nie zada bo nie będzie czuł takiej potrzeby, bo to nie jego bajka itp. I wtedy ona będzie sfrustrowana że jej wizja relacji nie jest realizowana, a On będzie widział że jego uległa nie jest spełniona, że brakuje jej odpowiednich doznań i bodźców.
Czym zatem jest dominacja? Odpowiedzialnym i dojrzałym zrozumieniem potrzeb swoich i uległej. Świadomym wzięciem na siebie odpowiedzialności za uległą, za walkę z własnym skrajnym egoizmem w takiej relacji który jest niezmiernie kuszącą wizją. Dominacja to decydowanie o uległej, realizowanie się dzięki niej, przeżywanie fantazji, perwersji, tworzenie więzi i przynależności. Choć i tak niestety dla znacznej części „samców alfa” dominacja oznacza łatwy i szybki seks z kilkoma klapsami.
hmmmmm….odnoszę wrażenie , ze twoje pragnienie zostało ubrane w definicję dominacji i uległości a tak naprawdę pragniesz związku , w którym będziesz przywódca ,mentorem dla swojej kobiety, będziesz MĘŻCZYZNĄ a ona będzie KOBIETĄ, będzie się realizowała zawodowo i w obowiązkach domowych , ale nie będzie karierowiczką; która odda ci się bezgranicznie w łózku i będzie cię kochała na dobre i na złe. przeczytałam dopiero dwa wpisy, wiec moge się mylić.
Co prawda przez ogromną część życia zgodziłabym się Marto z Twoim zdaniem, ale jak łatwo przewidzieć-teraz już nie:) To chyba dosyć częsty obraz dominacji.
W tym wszystkim jest o wiele więcej wolności i przyjemności niż można sobie wyobrazić..
Droga Emi, nie neguje takiej relacji. Nie pisałam nic o tym, ze dominacja może ograniczać wolność uległej. Napisałam tylko, że pragnienia Mądrego Pana nie wyglądają jak chęć dominacji, tylko pragnienie stworzenia tradycyjnej relacji między kobietą a mężczyzną.
Witam Was serdecznie. Postanowiłem się udzielić w temacie ponieważ borykam się z pewnym problemem egzystencjalnym.
Piszę bo w wiekszosci artykulow czy wpisow na forach czytam jakis belkot o dominacji, a nigdzie tak jak tutaj nie poddaje sie analizie tego dysonansu miedzy oczekiwaniami tzw. Pana i tzw. suki.
Od jakiegos czasu szukam wlasnie takich tez jak autor powyzej formuluje.
Mam 34 lata i od ponad 4 lat jestem w stalym zwiazku z 9 lat mlodsza kobieta.
Kochamy sie, przezylismy razem duzo i chociaz pojawialy sie problemy, ktore prawie skonczyly nasz zwiazek, to nadal jestesmy razem i obydwoje wierzymy ze nam sie uda to przetrwac. Paradoksalnie pewne zdarzenia obnazyly nasze prawdziwe uczucia wzgledem siebie i pokazaly nam ze i jej i mi zalezy. Zaczelismy pracowac nad sobą, razem i oddzielnie. Obydwoje w życiu jestesmy dominujacymi osobami. Obydwoje mamy potzrebe kontrolowania wszystkiego i mimo pracy nadal jeszcze duzo uwagi poswiecamy sami sobie. Tak czy inaczej strach przed tym co bedzie minal i ze spokojem mozemy budowac nasza relacje.
I tutaj pojawia sie problem. Problem natury intymnej.
Tak jak autor pisze ze chcialby byc mentorem dla swojej zdominowanej, tak u mnie to funkcjonuje od poczatku zwiazku. Ja jestem tym spokojnym, opanowanym, logicznym i pragmatycznym do bolu czlowiekiem dzielacym sie doswiadczeniem i radami. Natomiast moja partnerka ma zawsze swoje zdanie, nie koniecznie chce korzystac z rad, co wielokrotnie konczy sie przyznawaniem racji, ale nie moge je zabronic podejmowania autonomicznych decyzji. Wracajac do meritum, od poczatku zwiazku mamy jeden zasadniczy problem, ktory po przeczytaniu wpisow autora, mogl sie okazac kluczowy dla naszej relacji.
Dopiero po 4 latach zwiazku zdalem sobie sprawe, ze wrecz zignorowalem fakt, ze moja partnerka zawsze mi mowila ze lubi na ostro. Dla mnie to bylo nie do pomyslenia zeby ja uderzyc lub ublizyc czy zrobic cokolwiek co by nioslo znamiona ponizenia. I dopiero po przeczytaniu wpisow na tej stronie zrozumialem kontekst psychologiczny sytuacji. Od dluzszego czasu co raz rzadziej uprawialismy seks. Nie zaspokajalismy sie nawazejm nie rozumiejac swoich potrzeb. Paradoksalnie to ona nalegala na szybkie numery bez gry wstepnej, a ja czesto nie potrafilem sie odpowiednio podniecic a już musiałem być gotowy do wejscia. Gdzie cale zycie nastawialem sie na dawanie kobietom rozkoszy. Dla mnie clue zblizenia bylo pieszczenie kobiety jezykiem i peting ciala, a wejscie w kobiete bylo obligatoryjne, bo zazwyczaj po pieszczotach nie nalegaly na regularny seks a i ja czulem sie w pelni spelniony. Roznica oczekiwan wielka, jeszcze wiecej frustracji.
Dzisiaj kiedy poznalem polaczenia pomiedzy dominacją a ewentualnym wplywem dominacji na zycie uleglej jestem w stanie latwiej podejsc do tematu.Do tej pory sadzilem ze dominacja to chwilowa i czasowa żądza , ktora wydawala mi sie calkowicie oderwana z kontekstu przez co nie wiedzialem jak do tego sie zabrac.
Mysle, ze teraz bede mogł sprobować sie przelamać i znaleźć odpowoednią forme dominacji dla siebie i mojej partnerki.
Bo tak samo jak autor nie chce ublizac czy po prostu bic, a zalezy mi na tym zeby byla zaspokojona, a za tym pojdzie przywiazanie i oczekiwanie na wiecej. Rowniez zalezy mi na psychologicznym zaspokojeniu tej potrzeby niz na fizucznym wyzyciu sie bo to mnie nie kreci.
Zastanawiam sie tylko od czego musze zaczac zeby przede wszystkim samemu sie przygotowac na role dominujacego zeby nie popelniac bledow, a przy tym nie zatracic siebie w tym, bo nie wyobrazam sobie sytuacji ze po takim zblizeniu mam wyrzuty sumienia lub jakies inne zgrzyty. tak jak cale dorosle zycie uczylem sie czulosci i szacunku do kobiet tak teraz musze przelamac sie i nauczyc sie byc dominatorem ktory wpelni bedzie umial zaspokoic i „uzaleznic” od siebie dominowana. Widze i czuje w tym sens dla mojego zwiazku, tylko jak zaczac? Filmy tematyczne nie pokazuja nic poza sesjami i aktami. Ludzie na forach pisza co lubia i czego nie lubia. Odpowiedzi na pytanie jak stać sie psychologicznym dominujacym wykorzystujac potencjal seksualny chcacej byc zdominowana nie ma.
Nie wiem jak zaczac. Czy ostro zaznaczajac siebie i pokazujac wladze czy delikatnie z jej udzialem odkrywajac karty? Juz troche na ten temat rozmawialismy i chcialem z gory ustalic haslo bezpieczenstwa, ale ona sadzi ze bede wiedzial kiedy jest zle.
Jak tak sie chwile zastanowie to nie wiem czy to dobry pomysl bez hasla, bo nogdy nie wiadomo gdzie nas te zabawy zaprowadza a rozkosz bolu moze narobic krzywdy.
Poza tym mam tez w glowie kilka scenariuszy jakby to moglo wygladac z mojej strony, ale nadal mam wewnetrzna bariere ktora mi nie pozwala isc dalej z fantazja i marzeniami.
Drogi autorze, drogie Panie…
Jakies sugestię, porady dla poczatkujacego? a raczej dla adepta sztuki dominacji? Nie mam poejecia jak sie do tego pzygotowac. Zastanawaim sie czy nie skorzystac z zewnetrznej pomocy tak zeby wiedziec i zobaczyc jak to wyglada naprawde.
Z gory dziekuje za wszelka pomoc i podpowiedzi.
Pozdrawiam
Oczywiście rozstanie się z obecną partnerką i poszukanie kobiety pragnącej takiego podejścia do seksu jakie preferujesz, bez klimatycznych ciągot i potrzeb nie wchodzi w grę? Zostaje tylko zmiana Ciebie, Twojego podejścia do praktyk oraz seksualności pod Twoją obecną kobietę?