Dziś mam dla was pierwszy obrazek na blogu 🙂 Będzie to wykres pokazujący ilość osób jaka odwiedziła ten blog w ostatnich 3 tygodniach w podziale na każdy dzień. Zwróćcie uwagę kiedy była premiera filmu i jak to odbiło się na ilości odwiedzin:
Komentarze i wyciąganie wniosków zostawiam wam samym 🙂 (wykres można powiększyć po kliknięciu go prawym klawiszem myszy i wybraniu opcji POKAŻ OBRAZEK).
Nie sądziłam, że aż tak.
Teraz pozostaje czekanie na wzrost zgłoszeń o gwałtach.
Biedne dziewczynki..
Już kilka takich rozmów podsłuchałam na uczelni… ja to czekam na zgłoszenia uszkodzenia ciała…
Witam 🙂
Twojego bloga odkryłam już jakiś czas temu, należy do moich ulubionych klimatycznych 😉 Czekam na kolejne posty… 🙂
Przy okazji zapraszam też do mnie… niedawno zaczęłam ale próbuję tam okiełznać wszystkie moje demony 😉
non-porcelain-doll.blogspot.com
Hmm…. mam mieszane uczucia. Niby zgadzam się z Tobą, ale trochę mnie drażni nutka snobizmu…
.. Bo oto „My Wtajemniczeni”, w przeciwieństwie to reszty świata, która poszła za modą na film czy książkę i spodobały jej się pejczyki i mizianie lodem.
( też mi się spodobało 🙂 )
Zastanawiam się … dla kogo właściwie piszesz bloga..?
Bo skoro tylko dla kręgu „doświadczonych i wtajemniczonych”, to przecież oni już wszystko wiedzą i nie potrzebują oświecenia w temacie..;)
Jest w tym część prawdy, że ludzie ulegają wpływom i czasem prowadzi to do bezmyślnego naśladownictwa, co bez doświadczenia i świadomości potencjalnych konsekwencji może się kończyć przykro.
Ale może jednak nie wylewać wszystkich potencjalnych „uległych z kąpielą” ;)?
Zwróć uwagę na drugą stronę medalu.
Teraz jak się któraś kobieta przyzna, że ma skłonności do uległości, czy facet do dominacji, to oczywiście będzie uważane jako „efekt Greya” .
Zgodzę się z tym, zderzenie naiwnych wyobrażeń o „różowym BDSM” z rzeczywistością może być „bolesne” 🙂
Wszystko nie jest dla wszystkich”.
Ludzie bawiący się w BDSM powinni mieć moim zdaniem przede wszystkim „równo pod sufitem” i paradoksalnie powinni być osobami bardziej zrównoważonymi emocjonalnie niż ci którzy uprawiają tradycyjny seks.
Muszą wiedzieć co robią, dlaczego i czym się to może skończyć jeśli się nie zachowa odpowiednich zasad,
Ale sądzę, że i przed „Erą Greya” nie brakowało w tym środowisku ludzi którzy nie powinni się tam znaleźć lub znajdowali z przypadku. Teraz się porostu zjawisko nasili.
Nikt nikomu nie zabroni próbować, eksperymentować i doświadczać. cóż ..nikt też nikomu nie obiecał że eksperymenty są zawsze udane..taka uroda wolności człowieka i podejmowania przez niego wyborów.. 🙂
Generalnie mamy czasy kultury masowej gdzie wszystko może stać się modą i wszystko jest na sprzedaż.
W ramach ciekawostki gdzieś przeczytałam o firmie w Stanach, która oferuje kobietom (za sporą opłatą) wybór jednego z 25 „Christianów” (doświadczonych dominantów), przelot śmigłowcem, negocjacje umowy w luksusowym apartamencie a potem 2 dni sesji .
I interes się kręci 🙂
W sumie powinieneś się cieszyć z większej ilości wejść na bloga. Podobno kręcą następne części.. 😉
Przepraszam, za nieco chaotyczny wpis.. dużo myśli i trudności z ich syntezą 🙂
Podsumuję tylko.
Każdy w którymś momencie może się spotkać z czymś co go kręci i pociąga.
Niektórzy mają pecha i ich odkrycia sprzęgają się w czasie z ogólnym trendem.
Przez co w sumie można się poczuć śmiesznym i zdeprecjonowanym.
Pozdrawiam.
Ps1) Ale w sumie sporo fajnych rzeczy znalazłam na twoim blogu. Pisz.
Ps 2) W sumie to dobrze, że ludzie nie tylko po filmie pędzą do Castoramy po sznurek i taśmę malarską, ale wchodzą i czytają. Ci mają szansę zrobić sobie mniejszą krzywdę. Nie sądzisz?
Mądremu Panu skończyły się teksty do wklejania
Och, muszę stanąć w obronie Mądrego Pana 🙂 po pierwsze, dlaczego teksty do wklejania?? Akurat ten blog jest jednym z moich ulubionych blogów w klimacie i nie zauważyłam wklejanych tekstów…
co do Greya, myślę, że szczególnie w dobie internetu jeżeli ktoś ma w sobie takie preferencje lub choć ciągoty, to odkrywa je nie w wyniku kiepsko napisanego, harlequinowego romansu o miłości głupkowatego kopciuszka i niegrzecznego królewicza, którego udaje się przeciągnąć koniec końców na „dobrą stronę mocy” a do tego wypaczającego całą prawdziwą naturę bdsm… Stąd przeczulenie na Greya, jeżeli napiszesz w jakiejkolwiek społeczności bdsm,na stronie, blogu czy forum, że jesteś w tym nowa i chcesz zacząć, nikt absolutnie nie potraktuje Cię z góry, jako „my wtajemniczeni”. Natomiast kiedy pada hasło „Grey” wszyscy toczą pianę, ponieważ autorka przedstawia bdsm, sama nie mając o tym pojęcia! I o to tu chodzi! Nie o to czy ktoś jest niedoświadczony ale o to, że leci do czegoś co nijak ma się z rzeczywistością. Bo bdsm nie ma nic wspólnego ze stalkingiem, nagabywaniem, zagryzaniem warg, rozpadaniem się na kawałki podczas pierwszego seksu czy smaganiem piórkiem żeby w efekcie wziąć ślub, wybudować biały domek i zmienić preferencje… z miłości…
A Mądrego Pana bardzo pozdrawiam i czekam na kolejne posty… na prawdę mało jest takich blogów, kilka Twoich tekstów bardzo mi pomogło 😉 Pisz, proszę.
Ok… trochę przesadziłam. Po prostu mnie drażni wszechobecne obśmiewanie tego w sumie dość przyjemnego filmu. Tak, ładna bajka dla dorosłych.
Wiem, że wiele kobiet może nabrać naiwnego przekonania, że czyjeś preferencje można łatwo zmienić itp.,A swoje odważniejsze fantazje seksualne o paru klapsach uznać za bdsm.
Marzenia o miłości i białym domku. Nie obśmiewałabym jednak marzeń o miłości.
Tak naprawdę chyba niewielu ludzi nie ma marzeń o miłości, niezależnie od preferencji seksualnych i praktyk jakim się oddaje.
A już tym bardziej kobiet. .
Nasze emocje są bardzo powiązane z seksualnością.
I tego nic nie zmieni, nawet, jeśli same kobiety temu zaprzeczają, chcąc być uważane za silne i wyzwolone.
Tak dla ścisłości, film ma niewiele wspólnego z książką i dziwię się że autorka zgodziła się na taki tytuł filmu.
I właśnie to najczęściej wyśmiewają ludzie, książka była bardzo dobra.