Nie jestem taki straszny jak… sam siebie maluję :)

W ciągu ostatnich paru tygodni otrzymałem kilka maili, w których ton wiodły dwa główna przesłania:

– ustawia się do mnie kolejka uległych które pragną być moje
– jestem bardzo wymagający, zbyt restrykcyjny i zainteresowane osoby boją się do mnie napisać

Od razu powiem jedno – oba te założenia są mylne i nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Zapewne tego typu myślenie wynika z następującej logiki: „Dla mnie Mądry Pan wydaje się być ciekawy i chciałabym mieć takiego ale pewnie każda by tak chciała więc pewnie jest wiele chętnych”. A rzeczywistość nie wygląda tak różowo – dlatego że nie każdej uległej odpowiadam jako Pan z moim podejściem do bdsm oraz dlatego że większość uległych uważa iż nie spełnia moich wymagań. I tu pojawia się drugi problem – ich założenie że nie dadzą mi tego czego szukam ze względu na ich niską samoocenę i strach przed moimi wymaganiami.

To właśnie powoduje ich obawy prowadzące do zaniechania napisania do mnie. Często jeżeli już dostaję maila od nowej osoby która chciałaby być moją uległą, zaczyna się on od słów „Długo się zastanawiałam czy napisać czy nie, aż w końcu się zdecydowałam”. A ciekawe ile było kobiet które jednak nie zdobyły się na odwagę by to zrobić… Przecież ani nie jestem taki straszny, ani wysłanie maila do mnie nie oznacza utraty zdrowia fizycznego czy psychicznego 🙂 ani też nie jestem nieosiągalną osobą do której nie warto pisać bo i tak nie odpowie. Każda osoba która potrzebowała pomocy, miała pytania lub była mną zainteresowana otrzymała ode mnie odpowiedź.

Moje wymagania mimo iż są wysokie, mimo iż wypływają z dużej samoświadomości i doświadczeń, to jednak są gotowe na pewne kompromisy. Np tatuaż – jeżeli w kobiecie czy dziewczynie dostrzegę bardzo głęboką i naturalną uległość, pragnienie oddania i samoświadomość własnych możliwości – wtedy rezygnacja z niej z powodu posiadania tatuażu byłaby czystą głupotą. Albo kolczyk – jeżeli ma go w nosie, w pępku czy innym miejscu to przed spotkaniami ze mną może po prostu go wyjmować. Jak widać istnieje pole do kompromisu i poluzowania wymagań, ale nie dotyczy to rzeczy fundamentalnych dla mnie w takiej relacji.

Moje spisane wymagania nie miały na celu wywołanie strachu wśród czytających czy zniechęcenia ich do mnie – wręcz przeciwnie! Celowo są tak dokładne i rozbudowane by każda zainteresowana mogła nie tylko sprawdzić czy je spełnia, ale także dzięki nim poznać mnie, moje oczekiwania, to co jest dla mnie ważne. Mógłbym napisać „szukam uległej” a potem dostawać wiele wiadomości, z których z czasem przy coraz lepszym poznaniu okazywałoby się że diabeł tkwi w szczegółach i różne rzeczy u różnych zainteresowanych by mi przeszkadzały lub nie odpowiadały. Dlatego niejako większa dokładność i szczegółowość wymagań była zamierzona – by uległa wiedziała ile nas różni a ile łączy, ile jest w stanie zmienić by być taką jakiej szukam a czego jednak nie będzie mogła mi dać.

A czy moje spisane wymagania to było ogłoszenie na casting? Również z taką sugestią się spotkałem, a raczej ktoś mi uświadomił że tak można to odebrać. Nie pomyślałem iż można wyciągnąć takie wnioski, że informacja o tym że kogoś szukam plus jawne i dokładne opisane wymagań można podciągnąć pod casting… Nie zbieram kilku zainteresowanych i z nich nie wybieram jednej. Rozmawiam z osobą która do mnie napisała i jest mną zainteresowana, do tego staram się jak najwcześniej decydować o tym czy dana znajomość jest tym czego szukam czy też nie. A jeżeli już jestem kimś zainteresowany i na tej osobie się koncentruje to ładnie i grzecznie informuję o tym ewentualną następną czytelniczkę która się ze mną skontaktuje, aby  być fair wobec niej i aby nie musiała marnować na mnie czasu.

A czemu nadal jestem sam mimo iż zainteresowanie moją osobą wyraziło kilka osób? Bo albo te osoby mają odmienną interpretację pewnych wymagań (czyli np: co innego dla nich oznacza naturalna budowa ciała lub kontrola codzienności) albo też piszą do mnie ze świadomością, iż mimo że nie spełniają wymagań (bo np: mają dzieci lub mieszkają 500 km ode mnie) to wierzą, że to nie będzie przeszkodą i dam radę to zaakceptować. A jak się potem okazuje jednak jest inaczej niż sądziły…

Pamiętam, jak niektóre osoby były zaskoczone tym co i jak piszę na czacie podczas naszych spotkań. Miały dziwny dysonans między tym surowym i dominującym autorem bloga a pogodnym i skorym do żartów mężczyzną jakim okazywałem się być na czacie. Często pisząc o sprawach ważnych, wymagających skupienia czy bycia zasadniczym ciężko jest pokazać swoją pogodną i wesołą naturę, przekazać całego siebie, ubrać w słowa mnie jako mężczyznę. Osobę która (co zaskakujące dla wielu) jest ciepła, czuła, nie jest ani zimna ani pozbawiona uczuć jak można by wnioskować z niektórych postów. Ale to najlepiej wychodzi podczas rozmowy czy to na czacie, na komunikatorze czy przez telefon – a nie przez pisanie monologu na blogu na często trudne tematy.

Zatem drogie uległe obawiające się mnie: śmiało, napiszcie do mnie. Wystarczy mail „Chciałabym być Twoja i urodzić Ci dwójkę dzieci :D” Albo może coś mniej bezpośredniego i zasadniczego (choć te cechy bardzo lubię) w stylu „Zainteresowałeś mnie swoją osobą. Czy mogłabym poznać Cię bliżej?”. Jeżeli boicie się mojej surowej oceny to odrzućcie takie myśli – jestem pozytywnie nastawiony do każdej zainteresowanej, staram się ją poznać by przekonać się czy pasuje mi jej osoba, czy pasuje do moich oczekiwań i wymagań. A jeżeli się okaże że jednak nie? Że będę musiał napisać „Dziękuje ale nie jestem zainteresowany”? To jedna z możliwości, nie oznacza ona jednakże odrzucenia jako takiego ale zrezygnowania z nawiązania znajomości spowodowanej zbyt dużymi rozbieżnościami między tym czego dana uległa szuka a tym co ja mogę jej dać. Ale jest też druga, o wiele bardziej przyjemna możliwość 🙂 Poza tym pamiętajcie – nie możecie zmienić swojej sytuacji na gorsze przez nawiązanie kontaktu ze mną (czyli pisząc do mnie i dając mi możliwość poznania Ciebie), bo skoro szukacie kogoś to powinnyście dać szansę i sobie i mnie – nie możecie nic stracić a możecie tylko zyskać…

35 Komentarze

  1. Myślę, że każdy szuka tego kompromisu pomiędzy wymaganiami jakimi ma sie wobec przyszłego partnera a rzeczywistością…Trzeba przyznać- nasze wyobrażenia, wymagania i oczekiwania czasem mają sie nijak do tego, co później następuje kiedy poznaje się mężczyznę/ kobietę, która, jak sie potem okazuje, moze stać sie kimś wiecej niż tylko „zwykła” znajomością… Sama miałam tak, że pisali do mnie mężczyźni, którzy albo byli całkowitym przeciwieństwem tego czego szukałam, albo pisali iż mieli wątpliwości czy do mnie napisać- no cóż wada szczegółowego opisu 😀 Nic nie poradzisz MP 🙂 Każdy przez to przechodzi…Ale powiem Ci coś… czasem na setkę kolesi znajdzie sie mała perełka, która swoim skromnym blaskiem zawładnie całym umysłem… warto czekać… Znajdzie sie, jak nie w Radomiu, to gdzieś na za.upiu…

  2. Nono Mądry Panie:)Może w końcu Ta,której szukasz odezwie się do Ciebie po tak szczerym i pozytywnym wpisie:)Drogie uległe bierzcie się puki jest taka możliwość i nie bójcie się,bo czas ucieka:P:P…

  3. Gdybym była na miejscu poszukujących swojego Pana to już pierwszy wpis podziałałby na mnie motywująco i uspokająco zarazem. Uważam że nie ma nic lepszego jak jasno sformułowane „wymagania”…może oczekiwania brzmią lepiej :). Gdyby w każdym nawet zwyczajnym 🙂 związku było to na porządku dziennym to na pewno nie byłoby tyle rozstań i rozwodów ;).
    A o tym że MP nie jest straszny chyba każda z nas zdążyła się już przekonać…Z resztą czeka na prezent od Mikołaja…a jak wiadomo prezenty dostają tylko grzeczne dzieci ;)…Wszystkim Uległym życzę odwagi…bo możecie tylko na tym zyskać :)… a teraz szara rzeczywistość – wracam do pracy 😉

  4. Zrobię nie sobie auto reklamę i zapraszam chętne ulegle na gadu gadu 53715269 🙂 🙂 Więcej na wiadomości priv 🙂 Ciekawe czy są tu odważne ulegle 🙂

  5. Ha! Piękny wpis, tego tutaj brakowało. Ja również bałam się napisać po raz pierwszy ale to co MP tutaj pisze to prawda. Nie trzeba się go bać. Na czacie pokazał, że jest miły, pomocny i nawet czasami się uśmiecha! Ciekawski też jest i to bardzo! Jeżeli ktoś się waha- polecam spotkania czatowe. Tam dla każdego jest miejsce i to jest w tym wszystkim … zajebiste! 😉

  6. Dawno tu nie zaglądałam, widzę, że dużo się nie zmieniło…. Nie ukrywam, że mi dużo pomogłeś – jednocześnie oczywiście czerpiąc z tego swego rodzaju satysfakcję, z tym się zgodzę – potrafisz pomóc. 🙂
    Nie zgodzę się jednak z jednym zdaniem, mianowicie „Nie zbieram kilku zainteresowanych i z nich nie wybieram jednej.”…..
    Z całym należytym szacunkiem, ale…. się grzecznie nie zgodzę.
    Linczujcie mnie do woli drogie zafascynowane (macie czym) Uległe, akurat to mi nie przeszkadza.
    Pozdrawiam
    D.

  7. Cześć. Nie przeczytałam całego Twojego dziennika..zrobiłam to pobieżnie, (zależało od tytułów:))ale zastanawia mnie jedno..jesteśmy z jednego miasta i czy gdzieś mogliśmy się zobaczyć 😉

    • Nie mam pojęcia bo nie używam komunikacji miejskiej, rzadko robię wypad na miasto 🙂 Zatem największa szansa spotkania mnie to market na moich cotygodniowych zakupach 😀 Ale i tak nie masz pojęcia jak wyglądam więc nie wiedziałabyś że ja to MP 😉 Zatem raczej się nigdzie nie zobaczyliśmy mimo iż jesteśmy z jednego miasta.

  8. Haha rozbawił mnie ten post:) MP faktycznie ma wymagania i moim zdaniem wzbudza respekt,ale myśle ze przyszła uległa przynajmniej ma już jakieś wskazówki i znajdzie się w końcu ta bliska ideału:)Ja po przeczytaniu każdego posta i tak wiem ze nie mam szans haha:D

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.