Dostaję pytania co mam na myśli, gdy mówię o tym, że szukam kobiety bardzo uległej. Czyli jakiej? Świadomej własnej natury, pragnącej się rozwijać, szukającej silnego przywiązania, podporządkowania, pewnej dozy kontroli także w codzienności. Bardzo uległej czyli wiedzącej kim jest, kim chce się stać, wiedzącej jak daleko może się posunąć w relacji, ile z siebie dać, jak silnie się oddać i poddać Dominującemu. Czyli potrzebującej wręcz podporządkowania i świadomości bycia czyjąś. Bardzo uległej czyli nie krnąbrnej, nie pyskatej, marudnej czy narzekającej. Czyli nie takiej, która uważa, że będzie się stawiać a prawdziwy Pan to ten, który ją poskromi, złamie i sprowadzi do parteru. Bardzo uległej czyli pokornej, posłusznej, silnie przynależącej, ukierunkowanej na dawanie siebie, swojej uległości, inteligencji, dojrzałości, na oddanie części siebie w zamian za zabranie części mnie. To zawsze jest relacja symbiotyczna, obie strony są od siebie zależne, obie dają to czego potrzebuje druga strona i dostają to, co ona może dać w zamian.
Pragnę by posiadała świadomość własnej natury, czyli jej znajomość i akceptację, nie walczenie z nią tylko przeciwnie – chęć i pragnienie, by się w tym realizować i spełniać. Świadomość tego, co ją podnieca, jakiej relacji szuka, świadomość odmiennych potrzeb i pragnień niż większość kobiet. Świadomość tego, co na nią działa, co wywołuje przyspieszony oddech i moczenie bielizny. Znajomość własnego charakteru, reakcji, granic, możliwości zarówno fizycznych, jak i fizjologicznych oraz mentalnych (w rozumieniu jakie praktyki, jakie rzeczy, jakie sytuacje, jakie zachowanie ze strony Dominującego silnie działa na nią w tych obszarach). Nawet jeżeli jest początkująca i nie mając realnych doświadczeń może znać siebie na tyle, by być świadomą uległej natury i potrzeb, jakie ona rodzi.
Nie może to być kobieta uległa w sposób bezrefleksyjny, ślepy i płytki. Stąd moje wymaganie dotyczące inteligencji, samoświadomości, posiadania wymagań co do siebie, co do Pana, co do takiej relacji. By była uległa rozsądnie, odpowiedniej osobie, po zaufaniu jej, przekonaniu się, że jej on odpowiada i pasuje, że to mężczyzna, który spełnia jej wymagania i oczekiwania.
Na pewno nie będzie kucharką, sprzątaczką, prasowaczką i co tam jeszcze można wymyślić. Poza klimatem szukam silnej głębi, przyjaźni, więzi, sympatii, może nawet czegoś więcej – emocji, uczuć, bliskości. Ale także partnerstwa na pewnych poziomach, zwłaszcza tych dotyczących codziennej prozy życia (obowiązki domowe, zakupy, aktywność zawodowa, sprawy rodzinne). Niech ma swoje życie w którym realizuje się w pracy, w pasjach, w hobby. Niech gotuje dla mnie jeżeli chce mi sprawić przyjemność i ugościć, a nie dlatego, że musi, że ja jej kazałem, że wymagam, że to jej powinność. Sam doskonale daję sobie radę i ze sprzątaniem, i z gotowaniem, i z dbaniem o swoje ubrania, więc nauczony i praktykujący samowystarczalność nie potrzebuję tego „typu” uległej. Żadna z moich dotychczasowych su nie gotowała dla mnie ani tym bardziej nie sprzątała u mnie. To ja dbałem o nie pod tym względem gdy one mnie odwiedzały.
Interesuje mnie silne przywiązanie, poświęcenie swojego wolnego czasu, stawianie Pana na pierwszym miejscu. Wyzbycie się egoizmu i zastąpienie go staraniem się, by przyjemność Właściciela była najważniejsza. Dojrzałe, inteligentne podejście do takiej relacji, świadomość tego, jak ona działa na kobietę, jak mocno odczuwa przynależność do Dominującego. Silne przywiązanie czyli gotowość do wypełniania poleceń bez ich analizowania i zastanawiania się – bo ufa Panu i zdaje się na niego w kwestii: przestrzegania swoich granic, dbania o swoje bezpieczeństwo podczas wykonywania rozkazów, dbałości o zdrowie. Silne przywiązanie czyli wyczekiwanie na kontakt z Panem, czerpanie radości z przebywania z nim, wręcz lekkie zatracenie instynktu samozachowawczego dzięki niemu. Wyzbycie się prawa do pewnej dozy decyzyjności i kontroli, analizowania przy nim by pozwolić mu na czerpanie z su tyle, ile chce i jak chce, z jej oddania, gotowości, przynależności.
Poza tym posiadanie własnego zdania na temat polityki, wiary, religii, rodziny czy jakichkolwiek innych aspektów relacji społecznych czy życia jest nie tylko dozwolone, ale wręcz potrzebne i oczekiwane. Inaczej kobieta będzie tylko przytakującą skorupą pozbawioną iskry i własnego, głębokiego JA. Tego nie chcę bo to żadna przyjemność być z tak pasywną i bierną su, bezwolną jak pusta lalka w środku. Nie chcę zabijać ani tłamsić w niej pierwiastka refleksyjności i dążenia do poznawania życia, siebie samej czy tego co nas otacza.
Prawdziwy Pan to dojrzale i rozsądnie dominujący, podchodzący do su jak do kobiety a nie do rzeczy. Empatycznie dostrzegający jej potrzeby wychodzące poza klimat i uległą naturę, czyli jej potrzebę ciepła, czułości, bliskości, intymności, potrzebę poczucia bezpieczeństwa zarówno fizycznego jak i emocjonalnego, zaufania do Pana jako mężczyzny.
Pan to także osoba stanowcza, bardzo konsekwentna, nie zmieniająca zwykle ustalonych zasad i reguł do jakich ma się uległa stosować, a które są podwalinami ich relacji. To spory ogólnik, ale oczywistym jest, że pewne zasady dotyczące np: dotyku, pozwolenia na różne rzeczy czy zwracania się do Pana mogą ewoluować, mogą się pogłębiać lub erodować, może wręcz zanikać konieczność ich stosowania, bo su będzie sama z siebie uważać je za naturalne i niezbywalne dogmaty.
Dobry Pan to Dominujący znający swoją su, znający jej granice, możliwości, widzący ją nagą nie tylko fizycznie ale i emocjonalnie, mentalnie, duchowo. Czyli mogący bez oporów „dotykać” jej myśli, emocji, przemyśleń czy doświadczeń, jakie wyniosła z przeszłości. Prawdziwy Pan potrafi swoim doświadczeniem, autorytetem, dojrzałością życiową lub mentalną sprawić, by kobieta oddała mu wgląd do swoich pragnień, fantazji, potrzeb. By nie chciała tego ukrywać tylko dzielić się tym z nim wzmacniając tym samym i cementując to, co ich łączy. Bezbrzeżna szczerość, gdzie okłamanie czy poruszanie się w szarej strefie „pół-prawdy” jest absolutnie nie do pomyślenia, jest oznaką braku szacunku i otwartości. To ogromna wolność i wyzwolenie, gdy kobieta nie musi myśleć „czy można to powiedzieć, czy mam o tym wspomnieć, a co sobie pomyśli, co takiego mówiłam wcześniej aby to, co powiem teraz, było zgodne z wcześniejszymi moimi słowami”. Fenomenalne poczucie swobody gdzie mówi się prosto z mostu, bez owijania w bawełnę, bez analizowania. Odsłonięcie siebie samej przed mężczyzną jak przed nikim wcześniej, bez kalkulowania.
Pan to także człowiek rozsądny, nie pozwalający na to by kierowały nim negatywne emocje, nie frustrat, nie wyzywający się bądź odreagowujący na ciele czy umyśle kobiety. Inteligentny, doskonale znający siebie, swoje możliwości, świadomy i swojej natury klimatycznej i charakteru. To mężczyzna spokojny, rozsądny, biorący odpowiedzialność nie tylko za ciało su, ale i za jej zdrowie, za jej psyche. Rozwijający swoją uległą ale i siebie samego, pogodny, dający dostęp do swoich uczuć, emocji, bliskości i intymności. Nie nadużywający władzy i praw, jakie dała mu w ręce su, nie nadużywający przywileju kontroli i decyzyjności by po prostu pokazać, kto rządzi, by zrobić coś, na co su nie jest gotowa
Pokora u uległej to dla mnie świadomość miejsca, jakie zajmuje przy Panu. To praca nad sobą i swoim charakterem tak, by eliminować złe nawyki i zachowania takie jak pyskowanie, marudzenie, nieposłuszeństwo, fochy, krnąbrność. Pokora to także gotowość brania odpowiedzialności za siebie, za swoje błędy, gotowość do poniesienia kary, jeżeli Właściciel tak zdecyduje. Pokora to również grzeczne siedzenie na piętach, nie patrzenie Panu w oczy i po prostu trwanie przy nim, czekając na jego zainteresowanie. Pokora w postaci świadomości tego kim jest i dla kogo jest.
Silna przynależność to silne przywiązanie, wierność, brak kłamstw. Jak silna powinna ona być? Wg mnie wychodząca poza standardowe partnerstwo, poza standardowe stanie murem za swoim mężczyzną. Przynależność zamknięta w formie obroży, będącej piękną wizualizacją tego, co łączy ich oboje.
Co ja mogę dać od siebie? Wierność, szczerość, uczciwość, bezpośredniość. W pewnych aspektach bezkompromisowość (zwłaszcza w kwestii moich wymagań wobec su). Dojrzałość, intelekt, doświadczenie, ciepło, czułość, intymność, ogromne zaufanie, spokój, poczucie bezpieczeństwa. Do tego świadomość, iż dominacja psychiczna jest najważniejsza, bo dopiero z niej wywodzi się ta seksualna i fizyczna. Mogę i pragnę dać głęboką, silną więź, relację, coś poważnego i z możliwymi zobowiązaniami. Nie interesuje mnie dyskrecja, bowiem jako bezdzietny singiel planuję dużo czasu poświęcać su w ciągu dnia w formie rozmów, komunikatorów itp. Zrozumienie dla jej emocji, potrzeb, szacunek dla niej jako kobiety.
A czy istnieje gdzieś w tej relacji partnerstwo? Tak, na poziomie „co zjemy na obiad, na co idziemy do kina, gdzie jedziemy na weekend”. Nie ingeruję w jej pracę, życie zawodowe, rodzinne, przyjaźnie i koleżeństwo o ile tylko żadna z tych rzeczy nie wpływa negatywnie czy destrukcyjnie na uległą lub nie ogranicza tego, co mamy między sobą. Jeżeli ufam nie jestem zazdrosny, mogę być tylko trochę zaborczy w pozytywny sposób, czyli pragnąć ją czasami tylko dla siebie i nie dzielić się z nikim. Czyli np: mogę kazać jej nagłym sms wrócić z wypadu z koleżankami, bo bardzo się za nią stęsknię, bo będę jej pragnął, bo będę chciał mieć ją dla siebie. Albo czasem nie pozwolę jej spotkać się z kimś ponieważ będę miał dla niej inne plany. I nie chodzi o zazdrość, bo jak pisałem nie ma jej jeżeli ufam. Chodzi raczej o to, by czuła więź, kontrole, przywiązanie, przynależność, by miała świadomość, że myślę o niej albo ze po prostu mam pragnienie by zrobiła dla mnie daną rzecz. Jest tez specyficzny w moim mniemaniu typ zaborczości polegający na tym, że lubię ubrać moja su odważnie, wyzywająco ale jednocześnie subtelnie i kobieco. Tak, by mężczyźni oglądali się za nią, tak by jej pragnęli. A ja wtedy idąc dumny obok niej mogę okazać swoją władzę nad nią, pokazać, że jest moja poprzez prowadzenie jej za rękę, za kark, za pośladki. Zaborczość polegająca na tym, ze inni mężczyźni mogą się ślinić na jej widok i zazdrościć mi takiej kobiety a ja będę z dumą mógł zaborczo mieć ją przy sobie i delektować się ich reakcjami.
Podchodzę dojrzale i rozsądnie do takiej znajomości bo wiem, że każdy potrzebuje czasem czasu dla siebie, choćby po to, by móc zatęsknić za kimś. Że więcej złego można zrobić zakładając kobiecie kaganiec na codzienność i kontakty z innymi aniżeli puszczając ją samą w obroży i trzymając tylko w dłoni smycz, by mogła wyszaleć się i wybiegać a potem wrócić radośnie zadowolona z wolności, jaką ma 😊 Z powodu zbyt ciasno nałożonej kontroli, która zamiast dawać przyjemność powoduje mocny ucisk uległej natury, kobieta może kierować myśli w smutnym kierunku, gdzie uległość jest męcząca i frustrująca, bowiem nie daje spełnienia i zadowolenia a zamiast tego irytację i złość.
Można połączyć partnerstwo z dominacją (z wyjątkiem relacji 24/7, niewolnictwa czy bycia kajira). Wszystko jest kwestią pragnień i możliwości obu stron, dopasowania się, obopólnego odnalezienia się w tym. W seksie, w łóżku może być su, wręcz niewolnicą ale na spacerze, na zakupach, wśród znajomych może traktować Pana jak swojego mężczyznę, radośnie, z duża dozą swobody, figlarności. Jednak to wszystko z podniecającą świadomością, że on zawsze jest jej Panem i choć tego nie widać, to tuż pod powierzchnią jego męskości i partnerstwa kryje się silna i głęboka dominacja, z której w każdej chwili może on zaczerpnąć i np: złapać ją za kark prowadząc obok siebie czy wydać polecenie, że wracacie już do domu.
Realizowanie się w pasji, hobby i zawodowo to dla mnie to inna część uległej kobiety, ta „życiowa”, gdzie ma ona swoje aktywności, codzienność, gdzie może realizować się jako kobieta a nie uległa. Dla mnie nie jest to egoistyczne a wręcz byłoby dobrze, aby su miała hobby czy zainteresowania, którym chciałaby się oddawać. I to niekoniecznie ze mną, bo nie muszę z nią robić wszystkiego. Czyli aby była spełniona w swojej uległej naturze dzięki mnie a jednocześnie spełniona jako kobieta i człowiek dzięki swojej „życiowej” stronie.
Jeżeli chodzi o pasję, pracę zawodową, hobby oraz inne zainteresowania to nie powinno się tutaj chyba stawiać sztywno granicy w stylu „to i to Ci wolno a tego i tego już nie” (z wyjątkiem jak mówiłem już sytuacji, w których coś szkodzi uległej lub relacji z nią). Bo to byłoby ograniczanie tego, w czym ona się spełnia jako kobieta, a przecież i tak zostaje masa rzeczy, w których może się realizować jako uległa i w których ja mogę stawiać dowolne granice, ograniczenia, nie musząc zachowywać równowagi.
Wymagania uległej kobiety wobec Pana to zdrowy rozsądek a nie egoizm. Jeżeli su nie wymaga od kandydata od Pana, nie ma oczekiwań względem niego to efektem tego jest sytuacja, w której Pan może być minimalistą albo i gorzej, nic nie dawać z siebie skoro ona nic nie oczekiwała. Gdy słyszę uległą, która mówi „zrobię wszystko dla Pana” to już wiem, ze nie ma ona raczej świadomości i wiedzy o szczegółach bdsm i przeróżnych, często bardzo brutalnych i perwersyjnych praktykach. Wiele z nich na pewno odrzuci ją, zniechęci lub przerazi. I wtedy nie zrobi już „wszystkiego”. O wiele lepiej jest mówić „zrobię wszystko dla Pana, co będzie leżało w moich granicach i możliwościach”.
Odpowiedzialnie i rozsądnie dominujący Pan powinien wiedzieć, które granice na obecną chwile jego podopieczna jest w stanie przekroczyć a które nie. On będzie wiedział, jak daleko się posunąć, by nie musieć uświadomić sobie, że zawiodła, że czegoś nie dała rady zrobić. Ślepa dominacja oparta na niepohamowanej władzy wyzutej z empatii kończy się bardzo szybko w sposób niezwykle bolesny dla ciała czy psyche kobiety.
Doceniam starania. Sunia może próbować i może się jej nie udać, ale jeżeli włożyła w to cala siebie a mimo to się nie udało to nie znaczy od razu, że jest złą uległą, tylko że wymaga więcej treningu, więcej cierpliwości, więcej nauki. A efekty przyjdą, jeżeli tylko ona pragnie się rozwijać, przełamywać dla mnie i być jak najlepsza. Nazywam to „sucza ambicją”, czyli pragnieniem bycia coraz lepsza uległą tak, aby Pan był z niej coraz bardziej zadowolony i dumny.
Uległość polega wg mnie na tym, że w pewnym momencie su choćby na chwilę celowo zrezygnuje z instynktu samozachowawczego, by całkowicie zdać się na Pana. To jedna z piękniejszych chwil i niemy komplement dla Dominującego, gdy uległa w jego ręce odda sytuację w jakiej się znajduje, kontrolę nad elementami otoczenia, które mogą na nią wpłynąć, poczucie bezpieczeństwa, nad którym sama pragnie panować. On będzie musiał wykazać się dojrzałością, opiekuńczością, troska oraz intelektem, by stworzyć takie warunki, w których su będzie bezpieczna, bowiem sama nie będzie się wtedy przed niczym chronić.
Gdy dostaje rozkaz/polecenie uległa nie powinna myśleć „po co?, na co?, czemu?, jak długo?, dlaczego?”. W tym powinna być bezwarunkowo posłuszna, nie analizować, nie zastanawiać się tylko wykonywać, o ile pozwala jej na to zdrowie czy sytuacja życiowa, o których wspomnę za chwilę. To Pan ma zadbać o to, by wykonując wydane polecenie su czuła się bezpiecznie i nie musiała się zastanawiać. Samoświadoma uległa powinna myśleć o swojej uległości, charakterze, osobowości. Powinna wewnętrznie analizować nie polecenia Pana, ale swoje granice, uczucia, emocje, to co żywi do niego by się rozwijać, wiedzieć co poprawić i zmienić. Su jest ze mną całkowicie szczera i może mi powiedzieć jak się czuje, że czegoś w danej chwili nie chce czy nie jest w stanie wykonać. Ale to nie może być „nie wykonam bo mi się nie chce i nie mam ochoty” (co jest dla mnie samo w sobie bardzo abstrakcyjnym zdaniem w ustach podobno uległej osoby 😊 ) tylko „nie jestem w stanie wykonać bo mnie boli, bo zmarł mi wujek, bo miałam bardzo meczący psychicznie/fizycznie dzień w pracy, bo czuje, ze bierze mnie przeziębienie” itp. Oczywiście kobieta uległa może mieć inne zdanie niż moje w wielu kwestiach, ale w zależności od ustalonych zasad Pan może mieć prawo ostatniego głosu, czyli brać pod uwagę zdanie uległej ale podejmować decyzję wedle własnego uznania. Potrzebuję uległej nie narzekającej, nie marudzącej, że znowu musi to czy tamto, że nie ma ochoty czy ze dziś jest za gorąco. Narzekanie jest dla mnie sprzeczne z ideą uległości i świadomego podporządkowania, z ideą własnego dobrowolnego zgięcia karku przed Dominującym i podporządkowaniu się jego zasadom.
W takiej relacji sporo rzeczy musi ewoluować, zmieniać się, dopasowywać, docierać. Zwykle ma to miejsce wraz z pogłębianiem się uległości i oddania kobiety, gdzie można wymagać od niej coraz więcej i zaostrzać swoje wymagania. O ile np.: na początku musi pytać o to, czy może dojść gdy Pan się z nią kocha to potem z czasem, treningiem oraz nauką będzie wiedziała, że nie może dojść póki Pan nie pozwoli. Nie będzie nawet o to pytała tylko czekała, aż to Właściciel da jej takie polecenie i zgodę. A do tego czasu ona będzie musiała np.: dzielnie pracować mięśniami pochwy tak, by podczas seksu czy pieszczot nie pozwolić sobie na orgazm dopóki Właściciel nie powie słodkiego „możesz” albo „dojdź” (o ile w ogóle to powie i tym samym pozwoli na szczytowanie 😉)
Moje wymagania są bardzo duże, bo oparte na moich doświadczeniach oraz fakcie, że bardzo dużo daję sam z siebie w takiej relacji. Interesuje mnie wiele aspektów, m.in.: intelekt, wiek, wygląd, ewentualne zobowiązania, charakter, oczywiście uległość oraz sucza natura. Dojrzałość emocjonalna, pogodne usposobienie, brak nałogów, dbanie o siebie, kobiecość oraz uczuciowość rozumienie jako wrażliwość, subtelność, delikatność, jako pragnienie i potrzeba czułości, bliskości, głaskania, dotyku. To także wymagania dotyczące tego, by nie była masochistką, by szukała bardzo głębokiej, stałej i silnej relacji a nie czegoś na chwile, dla seksu, dla zabawy. Nie interesują mnie żadne układy ani sesje. Musi być gotowa na zaangażowanie, zbudowanie ze mną wspólnego świata, do którego tylko my dwoje mamy dostęp, który my dwoje sami tworzymy. Musi być gotowa także na brak dyskrecji rozumianej jako nieograniczony kontakt w ciągu doby. Czyli „nie pisz wieczorem bo mąż zobaczy”, „Nie pisz rano bo dzieci przeczytają”, „Nie mogę robić zdjęć bo będę u rodziców”. Jeżeli uległa ma męża, dzieci, kochanka, chłopaka itp. to będzie oczekiwała mniej lub bardziej posuniętej dyskrecji. Do tego mocno ograniczonej kontroli nad codziennością, bowiem nie będzie mogła być samodzielna i niezależna tylko zmuszona myśleć o innych członkach rodziny/związku. Stąd tez szukam tylko wolnej, nie zamężnej, bezdzietnej, nie posiadającej zobowiązań, bo dzięki temu nie będzie wymagała dyskrecji.
Wymagam podporządkowania, pokory, zaufania, na które jednak muszę sobie zasłużyć. Szczerości, wierności, braku kłamstw, wewnętrznego spokoju, wyuzdania, braku pruderii, inteligencji seksualnej.
Jestem wymagający także dlatego, bo mam świadomość tego, że pójście na kompromisy wcześniej czy później kończy się frustracją, irytacją, brakiem odpowiednich emocji, doznań, uczuć. To na co przymknęliśmy oko dogoni nas i zacznie mocno uwierać.
Su nigdy nie wolno okazywać braku szacunku wobec mojej osoby (także wśród znajomych), kłócić się ze mną, przynosić mi wstydu swoim zachowaniem. W każdej chwili mogę dotykiem, spojrzeniem czy poleceniem ustawić ja do pionu i przypomnieć jej, kim jest i komu służy. To też jest podniecające, gdy nagle rozbawiona wśród znajomych czuje dotyk na dłoni, udach, kolanie czy karku, który momentalnie ją ustawia do odpowiedniej pozycji. Ta chwila , ten moment gdy przypomina sobie, że jest suką z pełnymi tego konsekwencjami mimo obecności innych jest fenomenalnie podniecający dla nas obojga
A jakie MP ma wady? Lenistwo 😊 Silne zorganizowanie podchodzące pod rutynę. Stoicyzm i introwertyzm zamiast zwariowania i ekstrawertyzmu. Niechęć do zbytniego socjalizowania się z ludźmi i godzenia się na konwenanse. Bycie domatorem.
Czytam od soboty Twojego bloga i wiem że mój przyszły chłopak, dostanie go jako lekturę jak już będę mu na tyle ufać, aby mógł stać się moim Panem. Szczególnie polecę mu ten tekst(ktory jest dla mnie esencją kilku innych tekstów o wymaganiach względem su i definicjach uległości i dominacji) i ten o pewnym piątkowym wieczorze 🙂 Nie marzę o tym, że znajdę kogoś kto będzie od razu zaznajomiony z klimatem i będzie miał tak zdrowe podejście jak Ty. Dlatego dziękuję Ci za to, że ubierasz w przystępne (i podniecające) słowa to co kobiecie byłoby ciężko przekazać swojemu mężczyźnie. Pozdrawiam
Piękny wpis Mądry Panie. Widać, że bardzo szczery i głęboki. Chyba najbardziej osobisty i intymny na tym blogu. Tak ja go przynajmniej postrzegam. I cieszę się, że się pojawił, bo trochę mi brakowało tutaj takiego spójnego, konkretnego, wieloaspektowego ujęcia Ciebie i Twojego podejścia do klimatu, w jednym miejscu.
I wciąż trzymam kciuki, by w końcu pojawiła się ta, na którą tak długo czekasz. I byś w końcu wyswatał samego siebie. 🙂
Jestem zachwycona tym wpisem, jako kobieta…uległa..su. Po jego przeczytaniu nie pozostaje mi nic innego jak tylko pochylić głowę i okazać szacunek, wdzięczność dla jego Autora:).
Też pragnę takiej relacji.
Jesteś idealnym właścicielem o którym marzy 90% uleglych.
Niekoniecznie większość marzy o takiej. Są przecież miłośniczki masochizmu, są kobiety pragnące upodlenia i szmacenia, są i takie pragnące układów, sesji bez zaangażowania emocjonalnego 🙂 Nie mówiąc już o tych, które pragną bdsm w wersji hard 😀
Wiesz Panie, Mądry Panie
Dobrze się Ciebie czyta, piszesz niezwykle… podniecająco A może to wynik tego jak podchodzę do tematu jako uległa? Jak widzę relacje Pan-Su
Zapewne tak właśnie jest 🙂
Głęboko wierzę, że będzie mi dane kiedyś się o tym przekonać. Tymczasem… Będę zaczytywać się w Twoich słowach MPanie.
No właśnie … Nie każda 😉 A mi się marzy jakis wpis nt.switch. zawsze bylam uległa, ale zawsze czegos mi brakowało. Jakie cudowne uczucie kiedy na ostatniej sesji wlaczylo mi się, ze to ja jestem Panią a „kolega” ma mi służyć. Oczywiście, zrobila sie wojna 😉 I dostałam karę 😉 ale wygrał tylko dzięki nieco wiekszej sile fizycznej . Nastepnym razem bede silniejsza 😉 Ciekawa jestem, ile jest takich kobiet i jak sobie radzą. Trudno znaleźć dobrego Pana, a switcha pewnie jeszcze trudniej …
Niestety ale nie mam zbyt dużej wiedzy w temacie switch, zatem raczej takiego postu nie będzie 🙁 I masz rację, znaleźć ciekawego switcha jest bardzo trudno, ale gdybyś chciała znaleźć taką kobietę zamiast mężczyzny to byłoby Ci dużo łatwiej 😉
Tak myślałam … Na razie mam dobrego Pana i może się broni, ale wyczuwam dobry materiał 😉 Kobiety – jest to również dobry pomysł. Powodzenia Mądry Panie w szukaniu swojego ideału. Obys dal swojej przyszłej su dużo szczęścia
Trudno jest być uległą switchem, to ciągła praca nad tym by nie wyprostować karku. Faktycznie przydałby się wpis o takiej tematyce.
Trudno … ale jakie wspaniałe emocje … właśnie wyobrazilam sobie Pana jak MP i jego wymagania i jego osobowosc (mam na myśli wady) i to jak jednym sms-em ściąga mnie z wyjscia ze znajomymi. Oczywiście, wracam z uśmiechem, frunę wręcz ale teraz to ja się zabawię 😉 Trzymam kciuki za mojego Pana, zeby wytrzymał kiedy zmienia mi się guziczek w głowie 😉
Czytam i czytam bloga z ciekawoscią. I widzę w Tobie kawałek mojego Pana. A może już nawet teraz nie tyle co Pana ale partnera codziennego 🙂
http://zakochanasu.blogspot.com/
Mądry Panie, spotkałeś, rozmawiałeś czy w jakikolwiek inny sposób poznałeś kiedykolwiek kobietę, która spełniałaby powyższe wymagania i warunki? Która miałaby szansę być idealną? (a właśnie, dajesz jakieś „fory”, czy jesteś gotowy na jakieś kompromisy?). Trudno mi sobie wyobrazić osobę, która byłaby tak sprzeczna.
Tak, udało mi się spotkać taką kobietę i to nawet kilka 🙂 Niestety zwykle z powodu dzielącej odległości nie udawało nam się tego rozwinąć, ale przynajmniej wiem, że to czego i kogo szukam jest możliwe, że to nie mrzonka. A to mi daje siłę do cierpliwych poszukiwań.
To muszą być niezwykłe i ciekawe kobiety.
Sa takie uległe … Ale dla mnie bycie taka osoba to przekleństwo, wlasnie przez te sprzeczności. Z jednej strony silna potrzeba uległości, a z drugiej pewna siebie i niezależna , z swoimi poglądami, a z trzeciej jeszcze bardzo wrażliwa . Nie spotkałam Pana, który uwierzyłby, ze nie trzeba mnie łamać. Wszyscy wiedza lepiej -trzeba upodlić, pozbawić pewności itd. a przecież ja bez kar bym wszystko zrobiła. Po ostatnim nie podniosłam sie od roku i nie chce poznawać żadnego nastepnego. Czasami sie odzywa a wtedy cała sie trzęsę i płacze od głupiego smsa. Panowie, uwierzcie, nie wszystkie uległe kobiety trzeba łamać ,karać i szmacić . Wystarczy dobre słowo ,zeby taka kobieta dała z siebie wszystko. Ja z tego powodu bdsm zostawiam w sferze marzeń, bo Real kojarzy sie tylko z bólem -tym gorszym- psychicznym
Teraz albo nigdy!
Jestem bierna i pasywna nie wyskakuję z własną inicjatywą, ponieważ boję się, że mimo dobrych intencji nie spodoba się to Panu. Nie sądzę jednak, że jestem pustą lalką, mam swój rozsondek i chcę poznawać siebie i klimat. Pragnę 100% kontroli, nad każdą, nawet tą najbardziej absurdalną czynnością w moim życiu. Powoli zaczynam tracić nadzieję, że znajdę odpowiedniego Dominującego, któremu mogłabym zaufać i oddać się bez granicznie, ponieważ większość oczekuje bardzo podobnie do Ciebie MądryPanie, a to jest przeciwnością do moich upodobań…
Jestem su . Sposób w jaki to opisujesz jest idealny, nic dodać nic ująć. Miałam różne związki z P niestety źle się przeważnie kończyło. Niektórzy P myślą że to zwykła zabawa.. no cóż…. poznałam niedawno świetnego faceta. Zostałam Jego Su, realizuje się przy Nim i spełniam co jest najpiękniejsze w tym wszystkim.
Juz od jakiegoś czasu buszuje sobie po Pana blogu i naprawdę podoba mi się. Bardzo ciekawie Pan opisuje klimat, Wpisy wciągają, że aż chciało by się Pana poznać, chociaż by dla samej rozmowy. 🙂
Wystarczy napisać maila albo zajrzeć na czat 🙂
Czytam od dawna Twojego bloga, ale jak do tej pory nigdy mi się pisać nie chciało (może i lepiej zresztą :)).Krótko o mnie, żeby było wszystko jasne:66 lat, rozwiedziony,dwoje dorosłych dzieci, dziesiąt lat w klimatach. Będzie wiadomo, że nie jestem „teoretykiem”
Mam prawie identyczne z Twoimi poglądy na bdsm i chyba podobne doświadczenia. Robisz super „robotę” i czyń tak dalej „na wieczną rzeczy pamiątkę”. Może chociaż paru osobom umożliwisz normalne, spokojne wejście w klimat i zrozumienie co to jest tak naprawdę bdsm. A sunie nauczysz, przy okazji, jak odróżniać , Masterów od „Flamasterów” (jak to obrazowo ujęła jedna znajoma su). Chociaż mój wrodzony cynizm podpowiada mi, że tego raczej nie da się osiągnąć. Powodzenia i wszystkiego dobrego Tobie i tym co myślą samodzielnie.
Witam sie ze WSZYSTKIMI !!
WOW ..,jestem pod ogromnym wrazeniem, tez pierwszy raz na tym blogu .
Dziekuje. Dopisuje sie do jednej Pani/czytelniczki,ktora pisze o Pana intymnym odkryciu sie . Tez tak to odebralam,jestem wdzieczna !!!
Cieplo pozdrawiam. Ania
To brzmi tak podniecająco, że niemal czuję zapach tej energii….. Ja dopiero odkryłam swoją naturę, a Pana blog działa na mnie niezwykle pobudzająco…
Zatem zostaje mi tylko cieszyć się, że to co zamieszczam działa na Ciebie tak pozytywnie 🙂
Bardzo, bardzo pozytywnie…. Wczoraj nie mogłam zasnąć
Autor tekstu pisze o swoich wymaganiach m.in. dot. tego, by uległa „nie była masochistką, by szukała bardzo głębokiej, stałej i silnej relacji a nie czegoś na chwile, dla seksu, dla zabawy”. Zastanawia mnie jedno. Czyż nie większość uległych to masochistki? Skoro godzą się na klapsy, silne zaciskanie palców na ciele, trzymanie za włosy, silne dociskanie głowy do ściany lub podłogi, dla spełnienia fantazji Pana. Czy jeżeli czerpią z tego przyjemność to już są masochistkami, które Ty, Mądry Panie, dyskredytujesz? Te wymaganie w moim odczuciu zupełnie nie współgra z relacją w klimacie Dominujący-uległa.
Jeżeli dla uległej najważniejsze jest oddanie, poczucie przynależności, pragnienie podporządkowania, chęć służenia Panu, zaspokajania jego pragnień, świadomość, że jest z niej zadowolony, dumny wręcz, przepełnia ją radość, spełnienie, gdy wie, że On jest szczęśliwy, to co w chwili gdy poczuje na swoim pośladku klaps, który wywoła w niej podniecenie, przyspieszy oddech, rozszerzy źrenice, zrosi wilgocią uda? Kim wtedy będzie? Masochistką? Czy przede wszystkim oddaną kobietą odnajdującą się w relacji Dominujący-uległa?
Myślę, że to zdanie niefortunnie zostało użyte w tekście. Między oddaniem, a masochizmem istnieje bardzo delikatna, mglista, płynna granica, trudna do zdefiniowania, jednoznacznego wyznaczenia. Dlatego postanowiłam zwrócić na to uwagę. Pozdrawiam.
Wszystko zależy od tego, co kto uważa za masochistyczne praktyki. Bo klaps wg mnie absolutnie się do nich nie zalicza.
Miałam do czynienia z kilkoma Dominującymi i fakt jest taki, że nigdy nie można z góry zakładać, że każdy chce tego samego.
Czytając tego bloga, odnoszę wrażenie, że Mądry Pan to raczej typ Pana przyjaciela, niż Pana Dominatora. Może się mylę …. wszak nie znam Go osobiście.
Pierwszy z moich Panów miał wytyczone cele i oczekiwania – to ważne, bo poznając go wiedziałam na co się piszę. Była więc obroża, smycz, bat, było poniżanie słowne, rozkazy ale był tez ostry sex i zwykła przyjacielska rozmowa po.
Drugi zaś traktował bdsm jako osobny element życia. Od początku zaznaczył że interesuje go tylko tresura, zero naturalnego sexu, był ostry i brutalny ( z wyczuciem)…nasza relacja ograniczała się do dwugodzinnych sesji, bez zbędnych ceregieli. Po wszystkim po prostu wychodził.
Myślę że każdy Dominujący kreuje swoje własne „ja”, swój pogląd na to jak ma wyglądać bycie Panem. Każda uległa do pewnego momentu jest „dominującą” bo wszak to my wybieramy sobie Pana a nie on nas. Mężczyźni ( wg mnie) szukają po prostu suki, większość z nich nawet nie przywiązuje dużej uwagi do wyglądu, byle była uległa i otwarta na jego pomysły( zaznaczam- to tylko moje odczucia). My zaś kobiety, oprócz zaspokojenia tej potrzeby bycia niewolnicą, szukamy jeszcze punktu zaczepienia takiego jak np wygląd czy sposób mowy… Nie oddamy się w niewolę Panu, który po za dominacją nic sobą nie prezentuje ( może to tylko moje odczucie). W każdej suce jest jednak kobieta: krucha istota potrzebująca ciepła.
Mój ostatni Pan był dobrym przyjacielem i ostrym treserem. Po sesji robił mi masaż i zamawiał kolacje do pokoju, czasem była wspólna kąpiel…
Takie moje odczucia 🙂
Mówi się, że każdy ma swoje bdsm…
Jest to prawda. Dlatego ważne jest wzajemne dogranie.
Gdy umawiasz się z facetem na dwugodzinną sesję, po której on po prostu wychodzi, to nie ma tu relacji. Jest czysto fizyczo-robotyczny układ.
Natomiast gdy następuje szkolenie, rozmowy, kontrola, wzajemną fascynacją ,uzależnienie wtedy mamy relację. Jest Pan, jest suka. Oddanie. Jest w tym piękno.BDSM jest dla osób o wysokiej inteligencji seksualnej. To naprawdę niepowtarzalna bliskość.
Zyta, czy możesz rozwinąć wątek inteligencji seksualnej i odniesienia jej poziomu do bdsm? Bardzo ciekawy temat i stosunkowo świeży
Ja postrzegam bdsm trochę filozoficznie. Nie lubię zrównywania tego po prostu z ostrym seksem. Bdsm to nie perwersja, ale perwersja może być elementem bdsm. To przede wszystkim relacja.
A jeżeli już mowa o seksie…to większość tzw „zwykłych” facetów nie przejmuje się czy kobieta przeżyję orgazm, czy nie. Kobiety nie mówią o potrzebach i tak to trwa. Byle jak najczęściej…
A w klimacie ?
Podstawą jest szczerość, świadomość potrzeb i ich realizacja. Poza tym tutaj dominujący odczuwa przyjemność, podniecenie z faktu, że doprowadza swoją sukę do orgazmu. I to jest ta inteligencja seksualna. Niby bierze co chcę, a jednak daje i jeszcze bo to cieszy 🙂
Ciekawe, bo „szczerość, świadomość potrzeb i ich realizacja”, jak również nakierwowanie na tę drugą osobę, to znów dla mnie podstawy „zwykłego” związku. Z tego co się orientuję, to inteligencja seksualna spotykana jest przede wszystkim w długoletnich związkach. Stąd pytanie o nią w związkach bdsm, które do najtrwalszych nie należą.
MaryA, dlaczego związki bdsm wg Ciebie nie należą do najtrwalszych?
Taka refleksja po lekturze m.in. bloga MP i zamieszczanych pod wpisami komentarzy, czy przeprowadzonych kiedyś rozmów. Sama chetnie dowiem się, czy MP czytają uległe, które są w relacji z jednym i tym samym dominującym dłużej niż 3-5 lat i nie są małżeństwem, czy nie tworzą związku partnerskiego na codzień.
Wiem, że post jest już dosyć wiekowy, ale ostatnio zastanawiam się nad poruszonym tu tematem. Od kilku miesięcy mam Pana i jest on jednocześnie moim przyjacielem. Ufam mu i sądzę że on mi również. Mówiłam mu o rzeczach z mojego życia o których wcześniej rozmawiałam tylko z jedną osobą. Wiem, że mogę na niego liczyć, ale mimo to wcale nie jestem przekonana co do 100% otwartości. Szara sfera pół prawd to piękne określenie, tylko nie uważam żebym nie okazywała mu szacunku, przemilczając pewne rzeczy. Po prostu są takie obszary osobowości, które należą tylko do mnie i tylko ze sobą chcę je poruszać. Jednak wobec tego, co tu stwierdzono, oszukuję go… Przyznam szczerze, że nie rozumiem
…. idealny Pan….myśle ze takiego nie ma … każdy
Podchodzi do tego po swojemu. Z wieloma rzeczami
Bym się nie zgodził ale jesteś autorytetem dla wielu ….
Wiec byłoby to raczej nieMadre z mojej strony. Ciekawia.
Mnie wpisy lub jakiekolwiek wypowiedzi Uległych typu
… ja chce czegoś podobnego ….bo to już jakaś wytyczvs.
Dla „przyszłego ” ich Pana. Czy Pan nie musi być pewny
Tego ze jego Uległa chce i będzie przy nim? Gdy to Su
Daje jakikolwiek warunek czyli np zachowuj się tak
Jak napisał w tym wpisie MadryPan to już chyba nie jest aż taka
Uległa ? Może bardziej jest jak piszesz ze Pan ma
Przyciągnąć charakterem i innymi cechami a to już
Czego chce jako Pan leży w jego gestii? Bo jeśli Pan
Albo ten dominujący szukający ma przyciągnąć charakterem
Wyglądem zachowaniem i w dodatku tym co lubi robić
Ze swoją Uległa Su to …. kurde ciężko To już wtedy
Trochę Su przejmuje stery … albo mnie weźmiesz
Tak jak potrzebuje albo … nara? Nie wiem czy mnie ktoś zrozumie o co mi chodzi …. ale chciałbym usłyszeć.
Jakaś odpowiedz Dzięki
Żeby bardziej przybliżyć o co mi chodzi …Zacznę
Od dupy strony … po co np na portalach bdsm okienko
„Co lubi Uległa”? Bo dajmy na to ze wymienia coś tam
A nie wymieni seksu analnego czyli ze co? Przyszły
Pan ma zakaz na to? Rozumiem ze może ktoś odpowie
Ze po prostu tego nie lubi ale i tak jej Pan zrobi co chce …
Wiec po co to wymieniać ? Taki Dominujący który
Szuka to w moim podejściu nie ma sensu na to patrzeć
Bo albo ma narzucone coś z góry co może a czego nie
Albo będzie robił coś czego jego Su nie lubi Dajnybtaki
Hardcorowy przykład … jest Uległa z super podejściem
uległym lubi wszystkie „uległe zabawy” poza każdą
Penetracja jaką kolwiek I czy inteligenty Pan ma
Być takim Dominującym który ją przekona ? Czy ma
„Mieć to w dupie ” i robić co mu się podoba? Rzucam
Raczej takie tematy …. mam swoje podejście, dość
Specyficzne do całego bdsm i chce poznać zdanie innych
Po prostu Bo mam trochę rozmazany model
Uległej… i dla mnie najbardziej rozmazuje się on
W stałej relacji bdsm takiej jak Np opisuje to MP w
Sytuacji gdy jest dziecko. Ja uważam ze model takiej
Rodziny jest krzywdzący dla dziecka… a ukrywanie
Tego przed nim…. czyli relacja cierpi… chyba
Wypowiem się więcej jak ktoś to skomentuje
Wszystko co napisałeś nie jest łatwe, mam jednak wrażenie, że uległość i dominacja to związek, który tworzy się w danej sytaucji przez dane osoby i żadne odgórne zasady nie są koniecze, a jedynie mogą być podpowiedzią, że w taki sposób można coś robić. Zgadzam się z jednym szuka się osoby, a nie listy zabaw do realizacji. Jest tak, że mam swoje ograniczenia, jednak mnie zawsze udawało się trafiać w dobre ręce, które uczyły te ograniczenia pokonywać i lubić… to jest zmiana mnie pod kierunek wyznaczony drogowskazami Pana. Jeśli się czego wystraszę będzie dla mnie za wiele to możliwe, że wszystko się posypie. Jednak jest też druga strona jeśli Pan czegoś oczekuje, a ja się na to zamknę to fakt, że on będzie ograniczał swoje przyjemności sprawi, że jako uległa przestanę mu dawać frajdę… dlatego szuka się tej drugie osoby i to już dotyczy nie tylko bdsm.
Natrafiłam na tego bloga przypadkowo. W moim życiu wydarzyło się coś czego się nie spodziewałam. Człowiek odkrywa wciąż siebie. Zawsze relacje Pan i uległa źle postrzegałam. Moje doświadczenia były takie że mężczyźni kompletnie nie interesowali się mną i tym czego potrzebuję. Zawsze to ja przejmowałam inicjatywę. Oni rozkładali się a ja wiadomo, praca ustami. Myśleli że są moimi Panami, że rządzą. A ja myślałam że jestem wyłącznie dominującą. Aż poznałam mężczyznę, który na prawdę lubi dominować i szukał uległej kobiety. Kiedy zaproponował mi taką relację to z jednej strony była ona dla mnie podniecająca, a z drugiej myślałam że będzie źle. Ale okazało się coś zupełnie innego. Dokładnie to o czym Pan piszę. Prawdziwa relacja BDSM opiera się na słuchaniu i poznawaniu każdej ze stron i jej granic. I ten mężczyzna mocno mnie zaskoczył kiedy mu odmówiłam pewnych rzeczy i on to totalnie zaakceptował. Spodziewałam się że za to zostanę w jakiś sposób ukarana, albo się obrazi i stwierdzi że do takiej relacji się nie nadaję. Noo i okazało się coś zupełnie innego. Nie sądziłam że potrafię być uległa i w dodatku, że to mi się spodoba. To jak mnie krępuje, zatyka mi usta, szarpie, bije pasem po tyłku sprawia mi ogromną radość. W dodatku on patrzy na to i nawet nie chce mnie specjalnie penetrować. Napawa się wzrokiem kiedy dochodzę. Kiedy zaczynam szczytować. To zupełnie coś innego niż do tej pory doświadczyłam i jestem w totalnym szoku. W ogóle to że czuję się przy nim pewnie i bezpiecznie. I pozwalam sobie na ciut więcej. Zaczynaliśmy tylko od klapsów, a teraz pasek. Potem krępowanie rąk i knebel. To jest czyste szaleństwo które mi bardzo się podoba. Niestety ten człowiek nie jest wolny. Między nami istnieje tylko romans i całość odbywa się w formie sesji. Ale i tak jest bosko. Na tym blogu pojawiłam się by dowiedzieć się czegoś więcej na temat takiej relacji. Żeby zgłębić temat i przekonać się na czym to na prawdę polega. I nie zawiodłam się. Dzięki.
Nie pozdrawiam jako su. Pozdrawiam jako uległa dziewczynka 😉
Tak to niestety bywa w takim związku…. Pan ma rodzinę i jej się poświęca.
Uległa kobieta jest dodatkiem do tego ….
Rozumiem zaś to że czasami odkrywa się w sobie klimat będąc w zw. małżeńskim a partner nie podziela naszego (pragnienia?)
Wtedy no niestety natury nie oszukasz … zaczynają się poszukiwania czytanie właśnie blogów poznawania osób…
Niestety cierpimy na tym my i niestety najbliżsi ….
Jutrzenka zapraszamy Cię oczywiście na nasz czat klimatyczny;) jest tam wiele wartościowych osób które z pewnością rozjaśnią sytuację;)