Uległość a praca i rodzina

Wiele uległych uważa, że nie ma prawa stawiać granic odnośnie praktyk i sytuacji, w jakich stawia je dominujący. Mówię oczywiście o sytuacji na początku znajomości, gdzie obie strony poznają swoje oczekiwania, spojrzenie na klimat i sprawdzają (a przynajmniej powinny to robić) czy są ze sobą w tych płaszczyznach kompatybilne. Bo gdy granice zostaną już wyznaczone powinny być respektowane przez Pana jako niezbywalny dogmat.

W trakcie relacji dochodzi jednak do sytuacji, poleceń czy praktyk, które nie były uzgodnione na początku, które nie były poruszane i możliwe do ustosunkowania się. Często są to sytuacje pojawiające się w miejscu pracy, w kontaktach z rodziną czy znajomymi. Dotyczą poleceń czy zadań, które postawią uległą w co najmniej niekomfortowej, a często także nieprofesjonalnej i niezrozumiałej przez otoczenie sytuacji. Niestety granica oddzielająca posłuszeństwo wobec Pana i jego władzę nad uległą bardzo często zachodzi na obszary, które powinny być wyjęte spod tej „jurysdykcji”. Dominujący chce mieć władzę wszędzie więc nie myśli o konsekwencjach wydanych rozkazów, nie ma empatii by zobaczyć negatywny efekt, jaki może to przynieść na kwestie zawodowe czy społeczne uległej. Wykonywanie zbyt ekshibicjonistycznych poleceń wśród współpracowników może wpłynąć na obniżenie wiarygodności czy profesjonalizmu kobiety, wywołać problemy zawodowe lub konflikty z przełożonymi. Może spowodować też konieczność konfrontowania swojej uległej strony z rodziną czy znajomymi (o ile oczywiście nie są już świadomi i poinformowani o takich a nie innych potrzebach i preferencjach swojej koleżanki/córki/siostry) a to z kolei może doprowadzić do dewastacji stabilizacji życiowej.

A konsekwencje mogą być dalekosiężne, od ostracyzmu czy izolacji w miejscu pracy aż po utratę zatrudnienia, przez ochłodzenie czy zerwanie kontaktów ze znajomymi lub rodziną aż po załamanie psychiczne lub depresję związaną z koniecznością poniesienia konsekwencji i byciu posłuszną Panu. Do was należy odpowiedź na pytanie, czy Dominujący jest tego wart. Zapewne w podnieceniu, zaślepieniu uległością i podporządkowaniem, pragnieniem bycia najlepszą su nie będziecie się nad tym zastanawiać…

Oczywiście oddzielną kwestią jest zasięg kontroli i decyzyjności nad uległą, która jest mężatką a Pan nie jest jej mężem. Tu dochodzi jeszcze kwestia ewentualnego przyłapania na zdradzie, rozwód, tłumaczenie się z dziwnym zachowań wywołanych takimi a nie innymi poleceniami Pana czy śladów na ciele zostawionych przez niego po spotkaniach. A nawet ewentualny szantaż ze strony Właściciela, że o wszystkim może powiedzieć mężowi, rodzinie uległej czy znajomym. W przypadku takiej relacji Dominujący musi być naprawdę odpowiedzialny, znać granicę swojego nadzoru nad zamężną su i konsekwencji, na jakie naraża ją gdy nie wykaże się odpowiednim poziomem empatii.

Jeżeli możecie ustalcie już na początku czy władza Pana sięga także w kwestie zawodowe, rodzinne czy waszych znajomości. Postawcie twarde granice co możecie i jesteście gotowe wykonać w miejscu pracy, wśród rodziny czy koleżanek a czego nie. Możecie wręcz twardo stać na stanowisku, że praca, kontakty z rodziną czy znajomymi nie wchodzą w zakres władzy Pana. W przypadku, gdy nie pomyślicie o tych granicach i wymaganiach okaże się, że relacja może się kiedyś skończyć, Dominujący odejdzie a wy zostaniecie w miejscu pracy z szarganą opinią, wytykaniem palcami czy specyficznym odizolowaniem od współpracowników. Nie mówiąc o utraconych więziach rodzinnych czy dystansowaniem się znajomych czy nawet konsekwencjach prawnych.

Oczywiście są tak ekshibicjonistyczne, bezkompromisowe, otwarte i gotowe na wiele uległe, które nie przejmują się konsekwencjami bo przecież „suką jest się zawsze i to Pan decyduje co, gdzie i przy kim robię”. Do was jednak zależy wybór, czy wolicie żyć tym co tu i teraz nie myśląc o konsekwencjach czy też mieć świadomość, że Dominujący, któremu dajecie tak dużo, powinien uszanować wasze prawo do zachowania dyskrecji w kilku podstawowych i nie związanych z klimatem obszarach waszego życia.

18 Komentarze

  1. Z jednej strony.. kim ja jestem, żeby kogoś oceniać, skoro czerpię satysfakcję z dość nietypowych, słabo akceptowalnych społecznie i raczej na pograniczu, relacji, ale jednak mimo wszystko, nie potrafiłabym oddać nad sobą całkowitej kontroli w ww. obszarach. Znalezienie mądrego Pana, który rozumie zależności między naszą relacją, a odbiorem społecznym i faktem, że nie każdy będzie kipiał ze szczęścia na myśl o utracie pracy, zrobienia z siebie pośmiewiska wśród rodziny czy współpracowników, jest wbrew pozorom trudne. Poważnie.. Wplątywanie elementów klimatu do codziennego życia jest ekscytujące, ale są granice, o których przekroczeniu nie powinno być mowy, bo nieść za sobą mogą katastrofalne skutki. Prawdziwie przywiązać do siebie kobietę można przede wszystkim mądrością, wzbudzaniem zaufania, że Pan mądrze i rozważnie podchodzi do relacji mając na nią plan, dobrze ukształtowane patrzenie w tym samym kierunku. Niektórym facetom zaś niestety odp****** i wydaje im się, że im pełniejsza władza w każdym obszarze tym większa ich władza w umyśle kobiety. Poszerzanie terytorium wpływu nijak ma się do prawdziwego oddania, a granice zawsze powinny być nadrzędnym nad żądzami aspektem. Obym nigdy nie trafiła na typa, który będzie chciał zniszczyć mi życie społeczne w imie wyimaginowanej władzy. Jeśli mądrze nade mną panujesz to znaczy, że chcesz mojego dobra. Jeśli nie, to dlaczego mam być Ci uległa i dać zniszczyć w sobie wszystko inne? Niepojęte jak dla mnie. Tak samo jak to, że niektórym wydaje się, że wystarczy zlać pannę i koniec bycia Panem. Ciężko znaleźć kogoś ze wspólnym kierunkiem patrzenia..

  2. Moje spojrzenie jest takie, że jestem uległa, ale też silna i mądra 😉 i takiego Pana też szukam – silnego i mądrego. No i w tym moim spojrzeniu na relacje klimatyczne, jeśli kobieta jest na tyle uległa, że pozwala sobie by rozkazy Pana wpłynęły na stabilizację ekonomiczna i życiowa, to tak naprawdę ona ma problem z sobą i nie jest to uległość, a problem natury psychicznej. Zbyt niskie poczucie własnej wartości, mus bycia uzależniona od innej osoby itp. To samo dotyczy dominujacych. Dla mnie żaden mądry Pan nie zażądałby zrobienia czegoś, co spowodowałoby że jego su będzie miała kłopot w pracy, straci ja, zostanie z niczym. W innym wypadku dla mnie nie jest to dominujący, a ktoś kto na również problem z sobą i w ten sposób go „załatwia”. Nie uważam, że klimat sprowadza się tylko do łóżka i na wiele potrafię pozwolić dominującemu, może mnie udostępniać, mieć życzenia gdy jesteśmy osobno, seksualnie to już w ogóle 😉 dla zadowolenia na twarzy partnera jestem w stanie zrobić wszystko 😉 Jednak gdy któryś kandydat na Pana rozkazał mi, żebym nie zakładała majtek do pracy i siedziała przed innymi pracownikami tak, żeby było widać, to już był dla mnie koniec znajomości. I dobrze, potem okazało się, że rzeczywiście miał z sobą problem. Bycie świadoma uległa, czy świadomym dominującym to nie to samo co niestabilność emocjonalna, choć często jakoś takie osoby z problemami się w klimacie zdarzają. Takim osobom łatwo ukrywać się pod płaszczykiem klimatu.

    • Cześć witam serdecznie Su:) przeczytałem Twoją wypowiedź i postanowiłem napisać odpowiedzialność, dyskrecja, dbanie, opieka o su to podstawa to sprawa bezdyskusyjna. Ktoś kto tego nie rozumie nie powinien wogóle tym tematem się zajmować i podejmować.:) Amatorow i pseudo Masterow bezsensownego bicia i znęcania odsyłam klatek MMA tam wyładują frustrację. Pozdrawiam Cię Su

      • Niestety tacy toksyczni pseudo panowie się zdarzają i problemem jest to że albo świątynię się maskuja. Dają się początkowo wygadać stronie uległej, zdobywają zaufanie stając po jej stronie gdy narzeka na poprzednie relacje czy problemy. A potem stopniowo wilk obnaża kły. Niestety obserwuje zjawisko idące w dwóch kierunkach po tych wszystkich kinowych produkcjach typu Gray czy BONDING. 1. Społeczny postęp w akceptacji fetyszy. Kobieta w obroży na spacerze już tak nie szokuje. A młodzi ludzie nawet podchodzą by zapytać o co chodzi. Są pozytywnie nastawieni i z entuzjazmem przyjmują eujasnienia. 2. Pod płaszczykiem BDSM zaczęło chować się więcej „damskich bokserów”. Niestety na takich się coraz częściej natykam na czatach Interii.

    • Ja lubię mieć poczucie całkowitej kontroli. Tylko wtedy relacja ma sens a nie gdy uległa stawia jakieś granice i warunki, bo wtedy to jest tylko zabawa a nie prawdziwy związek z uległą. Oczywiście mam zasadę, że nie wchodzę w życie zawodowe czy rodzinne uległej i nie każę jej świecić cipką przed pracownikami, ale to jest moja decyzja a nie jej. To jest kwestia zaufania po prostu.

  3. Rozsądek, czasami się gubi w emocjach, możemy sobie mówić, jakie to jesteśmy mądre, niestety każda zaliczy wpadkę. Doskonała notka, jak zawsze 🙂 pozdrawiam.

  4. A ja tylko powiem, że baaaardzo często… i to nie jest sucha teoria tylko wynika z obserwacji, męska dominacja jest efektem nieprzepracowanych problemów emocjonalnych z dzieciństwa, nieprawidłowych relacji z matką – bardzo często wymagająca i zimna matka, wychowanie w żeńskim gronie (np. przez matkę i babcię, wiele sióstr), brak obecności ojca lub słaba pozycja ojca w rodzinie, kompleksy, bycie pod pantoflem żony.

    I takiego właśnie spotkałam na Czaterii. A wydawałoby się poważny i dojrzały człowiek…

    • Nie wiem kogo poznałaś, ale na pewno nie Mastera. Tu nie chodzi o dominację nad kobietą lecz o jej uległość. Poprzez Twoją uległość Master poznaje zakamarki twojego ciała i umysłu, stopniowo je przed Tobą odkrywa az do podświadomości, nad którą nie masz kontroli, wtedy doznania są pierwotne, prawdziwe i bez kontroli Ciebie samej. Pamiętaj, ze dla Mastera najwazniejsza jesteś tylko Ty i Twoje doznania. Poprzez zniewolenie, strach i upokorzenie pozostają w Tobie tylko pierwotne instynkty, które pokarzą ci Twoje prawdziwe ja.

Skomentuj Jus Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.