Jestem uległa ale.. nie chcę nią być

I co zrobić z takim kwiatkiem? Jak porzucić czy też wyzbyć się swojej natury? Jak można wyjść zwycięsko z tej nierównej walki?

Szczerze mówiąc nie znam osoby, której udałoby się w 100% porzucić klimatyczne upodobania i pragnienia, która dałaby radę w całości usunąć z siebie swoją uległość. Znam kobiety, które próbowały w tym celu różnych metod: rzucenia się w wir pracy, zagospodarowanie wolnego czasu pasjami i hobby, rezygnacja z ostrzejszego seksu, wejście w klasyczny i waniliowy związek z mężczyzną, ćwiczenia fizyczne czy tez uprawianie sportu. Za każdym jednak razem prędzej czy później klimatyczne potrzeby wracały, często z taką siłą, iż powodowały trudności w życiu codziennym, w relacjach z innymi osobami, z radzeniem sobie w zaspokojeniu swoich erotycznych pragnień.

Ja osobiście od początku uważam, że uległość to ogromny plus i wartość dodana do charakteru oraz seksualności kobiety. Daje ona możliwość przeżywania głębiej, mocniej, na o wiele większej ilości płaszczyzn. Poszerza horyzonty doznań emocjonalnych, fizycznych i fizjologicznych, potrafi budować niezwykle silne i głębokie więzi między dwojgiem zaangażowanych uczuciowo osób. Jednak mam świadomość, że dla części kobiet jest to niezwykle męczące, gdyż powoduje duży dyskomfort przy zestawieniu z zupełnie odmienną, asertywną i niezłomną częścią charakteru, często dominującego wobec innych osób. Do tego dochodzą problemy z pogodzeniem takich pragnień z szacunkiem do samej siebie i godnością, gdzie kobieta patrząc na własną osobę z tej perspektywy widzi swoją uległość jako coś bardzo złego, jako dewiację, coś czego nie akceptuje i chce się pozbyć z siebie. I w takich przypadkach mają miejsce silnie negatywne emocje dotyczące własnej uległości i równie mocne potrzeby wyzbycia się jej. Kobiecie taka natura nie pasuje do jej ego czy JA, jest niekompatybilna z ich osobowością i charakterem, mimo, iż jest to ich preferencja seksualna, która daje przyjemność. I często z tego powodu rodzi się frustracja, że ta przyjemność dająca im erotyczne zadowolenie płynie z czegoś, co wg nich jest niewłaściwe i nieodpowiednie.

Jak zatem można to zrobić, jeżeli tego właśnie potrzebuje kobieta? Wg mnie może próbować, ale niestety jest raczej skazana na porażkę w kwestii całkowitego pozbycia się uległości. Po części dlatego, że jeżeli jest to jej naturą to jest to wrodzone i silnie powiązane z dużym fragmentem jej charakteru. Po części także dlatego, że jest to również jej preferencja seksualna, co z kolei utrudnia łatwą rezygnację i odrzucenie przyjemności, jakie dają zaspokojenia uległych potrzeb w łóżku. Mam na myśli przeżywanie i doświadczanie spełnienia podczas klimatycznego seksu, podczas traktowania jak uległą su, gdzie późniejsze waniliowe zbliżenia czy też takie pozbawione elementów jakiejś formy dominacji nie dają tylko zadowolenia i doznań, do jakich kobieta była przyzwyczajona.

Jednak mimo wszystko ona świadomie chce od tego odejść, zrezygnować, przestać odczuwać przyjemność płynącą z uległości, walczyć ze swoją naturą. Co może zrobić? Związać się z mężczyzną wyznającym standardowe, partnerskie relacje w związku i seksie. Pokochać, być kochaną i mieć nadzieję, że te uczucia, że ta bliskość oraz intymność jaka połączy ją z mężczyzną będzie dawała jej wystarczającą siłę, by walczyć z uległością. Czy miłość do nie klimatycznego mężczyzny może być silniejsza niż naturalna potrzeba ulegania? Albo może chociaż dawać odpór uległym pragnieniom i sprawiać, że wyblakną, spłowieją i nie będą tak intensywnie domagały się spełnienia? To już pytanie do kobiet, które przeszły tę drogę i którym udało się z powodzeniem ją zakończyć. Może podzielą się w komentarzach swoimi doświadczeniami?

Inny sposób na podjęcie walki ze swoją uległością to zajęcie wolnego czasu pracą, znajomymi, hobby, poddanie się pasjom, podróżowanie. Tak aby głowa nie miała czasu myśleć o pragnieniach, o niezrealizowanych fantazjach, o niezaspokojonym ciele, tak by uciekać w obowiązki lub nie związaną z seksem przyjemność. Ta droga jest dość skuteczna, ale niestety na krótką metę. Przychodzi wieczór, czas przed snem, samotność, swobodne myśli i wraca to, co tak silnie było odpychane. To może kochanek albo kilku? Seks klasyczny, może lekko wyuzdany, może ostrzejszy ale bez oczywistej dominacji? I wtedy walka ze swoimi erotycznymi potrzebami i czerpanie przyjemności z bardziej tradycyjnych zbliżeń, opartych na partnerstwie. To też jakaś metoda (zapewne bardzo przyjemna 😉 ), choć raczej również nie do utrzymania w długim okresie czasu.

Jeszcze inny powód z jakim się spotykam, by rezygnować z uległości, to zniechęcenie spowodowane brakiem odpowiedniego Dominującego. Mimo aktywnych poszukiwań, mimo poznawania wielu mężczyzn o mniej lub bardziej dominujących predyspozycjach uległa nadal jest sama. Rozgoryczona, narzekająca na swoją uległą naturę i potrzeby do zaspokojenia (albo wręcz negująca ją) pragnie się jej pozbyć by nie musieć ciągle szukać, próbować, poznawać i przeżywać kolejne rozczarowanie. Kończy się cierpliwość, potrzeby i tęsknoty rosną bez rozładowania i spełnienia a tu wciąż jedno rozczarowanie za drugim…

Samokontrola.. Czyżby ona mogła pomóc w takich przypadkach? Świadome analizowanie swoich potrzeb i jasna, w pełni kontrolowana rezygnacja z tych, które kobiecie nie odpowiadają? Walka z samą sobą, z własnym charakterem, z seksualnością? I z tym jak ona jest połączona niewidzialnymi nićmi z przyjemnością i wewnętrznym zadowoleniem? Rezygnacja z tego wszystkiego w imię spokoju ducha, zyskaniu pełnego szacunku do siebie, który nie akceptuje czerpania zadowolenia i spełnienia z rzeczy, które są po

A może wy macie porady dla kobiet, które chcą wykorzenić swoją uległość? Może macie pomysły jak im pomóc w osiągnięciu tego celu? Co się u was sprawdziło?

88 Komentarze

  1. Zrezygnowałam ze swojej uleglości, powód brak odpowiedniego dominującego, rzuciłam sie wir pracy i hobby to wypełnia mi czas ale tak naprawdę nie da sie tego zabić w sobie, te pragnienia wracają.

      • No i tak u mnie bylo, lata nieudanuch zwiazkow bardzo nie udanych , wielu mezczyzn od tych bardziej lubiacych dominowac uciekalam, utrata kontroli byla najbardziej przerazajaca. 33 lata, i przydomek famme fatale 🙂 a ja zrozumialam o co chodzi. Pol roku w samotnosci, kilka bezsennych miesiecy i wiem. Zaczelam sie doszukiwac. Padlo na bdsm.pl tam jakos socjopata, jakos psychopata i padlo…. na niego. Co bedzie dalej zobaczymy. Jest mentorem , ja nie chce zwyklej relacji ulegla pan chce wiecej… chce czegos trwalego tak trwalego ze popadnie w swego rodzaju uzaleznienie… tak jak cpuń umiera bez heroiny tak ja chce umierać nie.majac jego.. tak silne uczucia ma we mnje wywolać a ja w nim 🙂 wiem że bedzie sie ciezko przelamac nie raz i nie dwa, wiem ze bede walczyla ze soba, lez tez boe braknie ale wiem jedno przynaleznosc obustronna i chce poczucia glebokiej wiezi jest tak silna ze bede dazyc do realizacji swoich wnioskow chocby lzy lały sie strumieniami. Ba wiele osob zaskocze, haslo bezbieczenstwa nje jest mi potrzebne , wystraczy ufac i obserwowac 🙂

  2. Wyzbycie sie wlasnej natury nie jest proste . Jestem osoba ulegla , w prawie kazdej dziedzinie swego zycia . Osoby ktore mnie znaja postrzegaja mnie za ofiare losu , meczennika . Proby bycia inna osoba zawsze konczyly sie fiaskiem . A proba samowystarczalnosci , lekkomyslnoscia i glupota . Jestem ofiara swojej natury chodz nie mam Pana i nie mialam , moze gdybym pozwolila naturze isc w odpowiednim kierunku byla bym osoba szczesliwa spelniona . Tak oto przez te lata stalam sie pusta skorupa pelna blizn zycia .

          • Problem tkwi w tym ze ja jestem inna lecz nie w taki sposob jak innosc kazdej indywidualnej osoby . Nie pasuje do zadnego schematu zycia . Jestem inna ale potrafie byc taka jaka chca mnie widziec inni , dla kazdego jestem taka jakiej pragnie . Kazdy układa mnie pod siebie taka jaka chca mnie widziec . A walka z tym za kazdym razem jest nie udana bo wciaz dostaje w kosc .

          • za każdym razem będąc inna dla innych nigdy nie jesteś sobą a tylko będąc prawdziwie sobą możesz ulec prawdziwie, szczerze i świadomie.

  3. Uległa zawsze będzie uległą. Jesli mamy do czynienia z prawdziwą uległą, to nie da rady sie tego pozbyć. Tak jak napisałeś, to wroci do niej. Nawet jesli urodzi gromadkę dzieci, będzie idealną żoną i panią domu, nawet jeśli tyłek obrośnie jej tłuszczem, jest uleglą i nic tego nie zmieni.

  4. Mądry Panie…

    Śledzę Pański blog od dawna, ale teraz pierwszy raz postanowiłam napisać komentarz, ponieważ temat jest mi dobrze znany, a odpowiedź na pytanie jak wyzbyć się uległych potrzeb jedna…Nie da się

    Ja się z tym Gryzłam całe życie. Odkąd tylko zaczęłam odczuwać seksualność w sobie, zawsze szukałam silnego fizycznie i mentalnie mężczyzny. Wtedy jednak nie wiązałam tego z dominacją ze świata BDSM. Jednak potrzeby były coraz silniejsze i wybuchły po prostu….Nic nie dało uciekanie w pracę, waniliowe związki itp…
    Ja uważam, że uległość, czy też dominacja wrodzona to nie tyle preferencja, co orientacja. Tak jak dla osoby homoseksualnej nieszczęściem byłoby żyć w związku heteronormatywnym, tak dla osoby uległej/dominującej w waniliowych relacjach. Ile można walczyć samemu ze sobą ?

  5. uległość może być zarówno darem jak i przekleństwem. pytaniem zasadniczym może być nie tyle czy z tym walczyć czy potraktować to jako wartość dodana a może jak już to z czym walczyć? z samą sobą i ze swoja naturą czy z potrzebami tej natury? kobiecie mogą się zmienić priorytety i bardzo prosto zamieni paląca potrzebę w zaledwie uwieranie. kamyk w bucie będzie nadal ale da się z nim żyć nawet o nim nie myśląc

  6. Hah temat idealnie opisujący co chciałam zrobić. Tak jak poradziłeś tak pisałam z kilkoma kobietami na ten temat. Każda z nich udzieliła mi odpowiedzi, że po prostu nie da się tego zrobić i , żebym się temu oddała. Jakoś przez te kilka dni nie myślałam o niej, po prostu jej uległam. Gdy jedna z tych kobiet napisała do mnie dlaczego nie znajdę sobie Dominującego skoro mam to w sobie? I tu wyszło dlaczego chcę się jej pozbyć. Bo wspomnienia i jakiś upór po ostatnim jakoś mnie zatrzymują przed tym , po drugie jak na razie nie mogę nikogo znaleźć lub po prostu źle szukam. Więc u mnie powodem jest brak odpowiedniego dominującego , niestety.

    • Ja się przekonałam szukając dominującego, że to zadanie Karkonosze wręcz, a w drugą stronę, to co sobie wstępnie wymyśliłam jeśli chodzi o relacje BDSM nie są do końca tym co mi odpowiada…To dopiero on mi uświadomił, że jednak czegoś innego potrzebuję.
      Nie trać wiary. Dla mnie to wartość dodana do mojego życia.

    • Ja swoją naturę odkryłam i ciągle odkrywam dzięki Niemu… Zawsze mnie to interesowało, ale On to ze mnie wydobył i ciągle wydobywa tak że coraz bardziej chce coraz więcej… Mój Pan jest bardzo doświadczony ja nabieram doświadczenia dzięki Niemu… Mój Pan ciągle powtarza, że uległości nie da się nauczyć, nie da się wymusić to trzeba czuć i mieć w sobie a dzięki odpowiedniemu Panu to wyjdzie na zewnątrz i stanie się dla uległej radością i dumą a nie wstydem. Tak właśnie było i jest ze mną Może i jestem JEGO uległą ale nigdy nie czułam się tak szczęśliwa i wolna jak teraz, tak pożądana, piękna i seksowna jak przy Nim I nie mam już zamiaru i ochoty tłumić w sobie mojej natury

  7. Cóż…
    Próbowałam wielu sposobów na to by wyjść z uległości ale to zawsze wracało.
    Przetłumaczenie nawet sobie samej że to nie pasuje że tak nie powinno być było tylko na chwile.
    Nie miałam nigdy pana bo nie chciałam nigdy takiej relacji. Chciałam mieć związek z facetem a moja uległość miała być tylko dodatkiem…
    Ale tak sie nie da.
    Wyłam godzinami w łazience po zwykłym seksie, czegoś brakowało, normalnie rozsadzało mnie od środka, byłam jak zwierze zamknięte w klatce…
    Później przerywałam seks i wyłam już w łóżku, nie potrafiłam powiedzieć dlaczego(choć partner wiedział co lubie) w późniejszym okresie to już nawet o seksie nie myślałam, obchodziłam łóżko jak i faceta szerokim łukiem. Związek się kończył…Po 3 nieudanych związkach przestałam wierzyć że znajdę faceta z którym będzie mi dobrze a seks nie będzie przykrością. Uległość jest we mnie, taka druga ja która próbuje wydostawać się na powierzchnie i przejąć kontrole. W prawdzie pojawił się ktoś ale dzielą nas olbrzymie kilometry i nie wiem jak będzie. Na dzień dzisiejszy udaje że drugiej mnie nie ma, że jest okej a waniliowy seks mnie jara…

  8. No wlasnie … brak odpowiedniego dominującego… w rezultacie rezygnacja z potrzeb…i co to dało ?
    Od 10 lat jestem mężatka , a od 8 nie spalam z mężem.I to 8 lat temu to tylko w celu prokreacji. Normalny sex nie daje mi satysfakcji – wręcz odwrotnie .
    No i teraz jestem ta zła, która zdradza meza,wiec dochodzą jeszcze wyrzuty sumienia. A jako mężatce jest mi jeszcze trudniej znalezc odpowiedniego dominującego … zazwyczaj konczy sie wiec na przygodzie .cóż, moze sie uda …
    Mi sie nie udało ,próba pozbycia sie uległości skończyła sie tylko frustracja . Zgadzam sie, ze to tak jak z orientacja sexualna . Tymbardziej ,ze sama jestem bisexualna 😉 I tak samo jak nie pozbyłam sie uległości , tak nie potrafię zrezygnować z sexu z kobieta 😉
    Swoją droga , ciekawe jest to,ze najczęściej uległe kobiety sa dominujące w życiu , tak jest tez ze mną , a dominujący mężczyźni, których w życiu spotkałam ,zazwyczaj byli w życiu codziennym dosc slabi 😉

    • Ja sama jestem w tym nowa i o wielu rzeczach nie mam pojecia. Ale widze ile kosztuje mojego Pana wysilku to by pogodzic dbanie o mnie z obowiazkami rodzinnymi. Wiec chyba rezygnacja nie ma sensu bo i tak sie nie uda. Teraz tylko liczyc ze znajdzie sie ktos kto bedzie potrafil zdominowac i pokochac

  9. Aby nie byc uległa zdradzalam. Dominowalam mezczyzn. A potem wracalam do PANA. Negowalam jego postawę. Oszukiwalam. Zakochalam sie. Zostawil mnie. Dzis zrozumialam ze on chce uleglej SUKI. Tylko i aż. Muszę sie odkochac to pierwszy krok..

    • Ooo.. Dobre pytanie. Może dopiero pod wpływem alko puszczają mu ograniczenia oraz hamulce w kwestii jego pragnień i natury? Może na trzeźwo boi się iść w tym kierunku, bo jego kobieta nie zrozumie jego potrzeb? A może brak kontroli wywołanej procentami sprawia, że może uzewnętrznić (świadomie lub nie) swoją samczą naturę?

      • No dobra, a teraz jak wydobyć tą naturę ale bez użycia alkoholu ? Bo przyznam, że nie chce wiecznie upijać męża:P I jak to nazwać w takim razie? Chyba oboje jesteśmy switchami,

        • Wg mnie szczera, otwarta rozmowa. Powiedz mu jak się zachowuje po alko i że bardzo Cię to pociąga (jego zachowanie, nie to że musi pić by taki być 🙂 ). Najważniejsze będzie pokazanie mu Twojej akceptacji dla tego jak się zachowuje, co robi pod wpływem, pokazanie pewności co do tego, że może to zrobić także na trzeźwo bo tego pragniesz i jesteś gotowa. On nie czyta Ci w myślach ani Ty jemu, on nie wie czy Tobie to się podobało czy nie, jak daleko może się posunąć, jak odbierasz jego praktyki po alko. Zatem spokojne wyjaśnienie, dialog, poinformowanie męża o swoich odczuciach, emocjach i potrzebach.

          • Nie wiem jak to wydobyć – to zależy od osobowości Twojego męża. Jeżeli rzeczywiście „w środku” jest na tyle dominujący, a procenty tylko lekko dodają mu odwagi to wydaje mi się, że jest to jak najbardziej możliwe dzięki pracy nad sobą. Jeśli jednak jest to typowy stan obserwowany u niektórych po spożyciu alkoholu (zwiększonej pewności siebie, „good mode” – no chyba każdy wie o czym mówię), natomiast pod spodem nic głębszego nie ma – no to… jest tylko alkohol.

            Trzeba pamiętać, że alkohol jest środkiem psychoaktywnym. Prostym, nudnym, przewidywalnym, ale jednak narkotykiem, tylko z racji historii akceptowalnym.

            Każdy środek psychoaktywny o tym samym składzie, w tej samej dawce ustalanej nawet według masy działa może zadziałać na każdego inaczej. Zwiększa pewne zachowania, bodźce, niektóre zmniejsza, wpływa na osobowość.

            Opowiem coś Pani… Tylko żeby nie było, że się chwalę, bo to raczej żenujący okres, nie wspominam go najlepiej. Odnośnie wpływu różnych substancji na zachowanie człowieka mógłbym ich opowiedzieć mnóstwo, ale ta akurat związana z seksem, więc może ona…
            Nie praktykuję i nie uznaję płatnego seksu, z powodu… obrzydzenia do tego biznesu, zakłamania, seksu z kobietą braną w ten sam dzień przez… Bue… No i wielu innych względów, ale głównie – nie sprawia mi to żadnej satysfakcji, to tak mechaniczne… nawet w promilu nic jak jak intymny sex w relacji. Ale do rzeczy – po pewnym ciężkim rozstaniu i okresie postanowiłem sobie zrobić dzień (raczej tydzień :-)) dziecka na mixie pewnym substancji (lżejsza forma speedballa (opio + stymulant)) i wtedy mogłem zajechać wszystkie – za przeproszeniem – kurwy w mieście.. 1, 2, 3 godzina, jezu nie mogę, dobra to teraz ty… 1, 2, 3, jezu nie mogę… po wejściu do mieszkania gdzie przyjmowały grupowo – jak wziąłem jedną to następne dziwki przede mną uciekały, więc miejscówa spalona, niektóre kurwy prawie zapłakane, ale trzymają fason… Dowolnie długo, dowolnie mocno, w dowolnej długości… I tak kilka dni rzędu intensyfikując to… No tego typu wixy…

            Czy normalnie taki jestem? Nie. Czy normalnie bym się na coś takiego zdobył? No, nie. Czy da radę to ze mnie wydobyć? Pozostawiam to jako pytanie retoryczne 🙂

            Pozdrawiam

  10. Ojj jak bardzo walczylam na początku.. To nie ja,przecież wcale taka nie jestem, boję się.. Dziś już wiem że taka właśnie jestem albo inaczej.. taka odkrył mnie mój Pan.. To On ukazał mi moja sexualnosc, wyzwolenie, kobiecość.. bez niego byłabym tylko jedna z miliona przeciętnych kobiet a przecież jestem su, jestem wyjątkowa, jestem piekna.. Wykorzenic? Wyzbyć się tego co najpiękniejsze we mnie?? Nie ma mowy!

    • O tym raczej powinien napisać ktoś praktykujący te rzeczy, ktoś w nich doświadczony, kto rzetelnie przedstawi informacje i zasady. I masz rację, bardzo mało tego na polskim internecie, zostaje posiłkowanie się anglojęzycznymi stronami klimatycznymi 🙁

  11. Hej, zawsze czytam, zwykle nie komentuje, odwiedziłam chat kilka razy ale również mało się odzywając.
    Ten wpis dotyka tematu, który po części mnie dotyczy, chcę podzielić się swoją historią i wątpliwościami.

    Mam 23 lata, studiuję, jestem od roku mężatką, mam dom, nie „wpadłam”, mam psa i szczęśliwe życie.
    Codziennie walczę ze swoją naturą. Nie uważam jej za coś złego, za przekleństwo. Mój mąż wie o mojej uległości, ale za cholerę jej nigdy nie zrozumiał. Wyrastaliśmy razem, od nastolatki ciągle byliśmy gdzieś obok siebie, kocham go, a on mnie. Zawsze, to jest na prawdę szczere. Od początku moja seksualność była jednak silnie związana z klimatem, nie wyrosła z „czegoś” – jeszcze zanim poznałam czym jest seks wiedziałam jaką w nim pragnę pełnić rolę.
    Ta rola nie pokrywała się jednak z tym co odnajdywałam w moich pierwszych nieklimatycznych doświadczeniach. Nigdy nie odnalazłam takiego prawdziwego spełnienia, takiego na 100%.
    Nie uciekałam w waniliowy związek od mojej natury, on rozwijał się równolegle i nie umiałabym z niego zrezygnować. Mąż próbuje być Panem, zaspokoić moje pragnienia – oboje wiemy że nie udaje mu się to. Jestem zadowolona z seksu, ale nie szczęśliwa. on może próbować, ale jeśli nie będzie czuł „tego czegoś” to nie będzie to nigdy prawdziwe…
    Seks jest da mnie ważny. Bardzo, czasem gryzę się z sobą i nim, czasem jesteśmy rozgoryczeni, na prawdę.
    Nie wiem jak to oceniacie. Piszę tu o sferze klimatu, bo tego dotyczy blog, ale nie pomogą rady „idź za naturą, rzuć ten związek”. Jesteśmy szcześliwi. Ale ciągle brak mi spełnienia… Wiem że nigdy się nie zmienię, on też

    • Zdecyduj się – jesteś szczęśliwa, czy nieszczęśliwa?
      Uległość rozgrywa się przede wszystkim w naszej głowie i to my tworzymy jej obraz na zewnątrz i to my określamy co nią jest i w jakiej formie. Gdy oczekiwania i marzenia rozmijają się z rzeczywistością warto doceniać szczegóły, starania i na nich się skupiać oraz a właściwie przede wszystkim na budowaniu bliskości i więzi. Rozwijaniu tego, co już się udaje, a nie skakanie po technikach i sprawdzanie własnej wytrzymałości. Bycie w związku to taki high level, wymagający wielu kompromisów, by szczęśliwe były obie strony. Z tego co piszesz masz wspaniałego mężczyznę, który pragnie pomóc Ci w spełnieniu, doceń to, pochwal za każdą najdrobniejszą rzecz, miej nieco wyrozumiałości, to doda i jemu skrzydeł. Delikatnie pokieruj, pokaż. Spróbujcie stworzyć wspólnie Wasz własny klimat. I uzbrój się w cierpliwość, bo prawdziwy klimat – zaufanie, więź i bliskość rodzi się z czasem i nie polega tylko na obiciu tyłka. Mój świat to Mój Mężczyzna którego uwielbiam, którego szczęście jest dla mnie najważniejsze, dla niego jestem i chcę być tak zmysłową wanilią, jak i odrobiną perwersji.

  12. W nienadchodzącym miesiącu minie rok od kiedy poznałam swojego obecnego partnera. Szanuje mnie jak nikt inny wcześniej. Jest cudowny, ciepły, szarmancki.
    Waniliowy.

    Mija również rok od kiedy przestałam się spotykać z dominującymi mężczyznami. Ostatnio coraz częściej o nich myślę. Brakuje mi tego dreszczyka emocji, związanych rąk, klęczenia i bólu.

    Nie wiem co o sobie myśleć. Czasem mam wrażenie, że BDSM bylo chwilowym kaprysem. Tylko dlaczego fantazje wracają? Wcześniej brakowało mi więzi i czułości. Teraz brakuje mi uległości i dominacji.

    Jak żyć? 😉

  13. Przerabiałam chyba wszystko. Ekscytację, fascynację, wyrzuty sumienia, dobrowolne odejście od Pana, rozpacz, determinację, aby znów spojrzał na mnie jak na swoją Su.
    Jestem mężatką, mam dzieci i jak to się mówi „poukładane życie” (praca, dom, pies, dom na kredyt i inne tego typu).

    Zatrzymam się przy tym dobrowolnym odejściu od Pana. Byłam na krótko przed spotkaniem z Nim, zadzwonił telefon, córka o coś chciała dopytać. I nagle spytała „a co tak w ogóle robisz, mamo?”. Szybko zakończyłam tę rozmowę. Stałam na przeciwko lustra, spojrzałam na siebie, powtórzyłam w głowie pytanie mego dziecka..i tak jak stałam to usiadłam na podłodze i zawyłam. Praktycznie zerwałam z siebie ubranie, szarpałam się z obrożą. Nie mogłam się ruszyć, nie mogłam myśleć. Przerosły mnie wyrzuty sumienia i takie poczucie, ze „może to tylko taki kaprys?”. Zrezygnowałam z bycia suką dla Pana. Moja „ulga” trwała bardzo krótko. Nie byłam w stanie znieść myśli, że to już koniec. Nigdy w życiu nie czułam się tak niekompletna. Naprawdę nigdy.
    i nigdy przedtem nie walczyłam z taka zapalczywością o to, aby móc znowu swobodnie oddychać, a tak właśnie było przy Panu.
    NIe zrezygnuję z tego, kim jestem. Zaakceptowałam to w pełni. To nie jest kwestia wyboru. Wybór miałam kiedyś, zaufałam, dałam się poprowadzić za rękę. To nie PAN stworzył sobie ULEGŁĄ, ja taka byłam od zawsze.
    Nie zamierzam więcej przed tym uciekać. To wcale nie uczyniło mnie szczęśliwszej, wręcz przeciwnie.

    Tak naprawdę mocno wierzę w to, że tak właśnie miało być. Że miałam doświadczyć tej bezpańskości. Musiałam paść na ziemię, zadławić się własnymi łzami i dostać migreny od nadmiaru myśli. Jestem niezwykle wdzięczna losowi za to doświadczenie.
    Jestem zdefiniowana, silniejsza.
    Szczęśliwa jestem:)

    • Mam mężczyznę przed którym nie muszę ukrywać swojej natury i oboje próbujemy budować naszą relację jak najpełniej. Nie zgrywamy się jednak tak w 100%. Czasem czuję się rozdarta, gdy nasze pragnienia rozmijają się czuję jakbym rozpadała się na kawałeczki… Bywają sytuacje że oboje mówimy sobie, że boimy się, że nastanie taki czas że to nas podzieli, że nie damy sobie satysfakcji takiej maksymalnej.
      Małżeństwo to nie spotkanie drugiej idealnie pasującej połówki. To wybór by dzilić to co dobre i złe z drugą osobą. Osobą najważniejszą na świecie. Odpowiadając na pytanie – jestem szczęśliwa. Jednak w seksie nie spełniam 100%, gdzieś w głębi pozostaje niedosyt.
      On kocha mnie zbyt bardzo by skrzywdzić mnie tak mocno jakbym tego pragnęła. Myślę że takie punkty zdarzają się też w takich typowo klimatycznych związkach – a jeszcze trudniejsze jest to, że On ma w sobie łagodność, czułość, zrozumienie.
      Czasem mam wyrzuty sumienia. Myślę sobie :Kinga, ale ty jesteś dla niego niedobra”.
      Sytuacja w jakiej jesteśmy prowokuje mnie do różnych dziwnych rzeczy – na przykład do tego, że gdy porządam go najmocniej, zwykle wywołuje wojnę o błahostkę, wykańczam nas oboje by tylko doprowadzić go do złości. nie jest to do końca fer, ale wtedy gdy jego cierpliwość wisi na włosku i ma na prawdę ochotę mnie rozszarpać jest mi najlepiej…

  14. Chcę zrezygnować z swojej uległości z powodu braku odpowiedniego Dominującego. Szukam naprawdę bardzo długo, a trafiam tylko na mężczyzn, którzy myślą, że uległe łatwo rozkładają nogi, co nie do końca jest prawdą. Napalonych internautów, którzy w rzeczywistości nic nam nie zapewnią. Niezrównoważonych psychicznie ludzi. Niestety z nimi również się nie raz spotkałam. Grożą, że się zabiją jak odejdziemy i również zaliczanych do tej grupy maniaków kontroli, którzy nawet odrobine nie są zbliżeni do prawdziwego Dominującego. Jeśli już spotkam Pana wartego uwagi to i tak mam dość specyficzne pragnienia. 100% kontrola nad każdą nawet tą najbardziej abstrubalną rzeczą, czy czynnością. Całkowite oddanie, bierna postawa w stosunku do Pana. Właśnie w tym chyba jest największy problem. Sądzę, że większość Dominujących woli bardziej aktywne, pełne pomysłów, wyuzdane kobiety. Ja taka nie jestem. Dla tych którzy lubią cyferki matematycznie na to patrząc na 1000 Dominujących mężczyzn 3/4 to pseudo Pany – osoby które mieszkają bardzo daleko mnie. Nie widzę problemu by dojeżdżać, ale to by było bardzo uciążliwe, gdyby miała jeździć na drugi koniec Polski. – większą połowę osób, którzy wolą bardziej aktywne seksualnie kobiety. – tych, których nie ma na różnych portalach (bo tam przywaznie szukam) równa się: Nic. Może problem jest w tym, że po prostu za dużo wymagam? Bardzo chciałabym mieć Pana, a z drugiej strony wręcz przeciwnie. To nie jest tak, że ja w sobie odczuwam jakąś potrzebę, tylko ona mnie wręcz wykańcza swoją siłą. Nadal mam nadzieję, że mi to przejdzie i przeszło nie raz… Szkoda, że zawsze powraca z zdwojoną siłą, do takiego stopnia, że teraz jest mi naprawdę ciężko walczyć z myślami i ze samą sobą.

    • Czyli jak rozumiem szukasz relacji 24/7 z całkowitą kontrolą każdej czynności? Coś na kształt bycia niewolnicą? To faktycznie dość rzadkie bo wymaga ogromnego zaangażowania z obu stron. A do tego dochodzi kwestia odległości o której mówisz… Ale jeżeli zrezygnujesz (a przynajmniej będziesz próbowała to zrobić) z uległości to nadal będziesz w tym samym miejscu co obecnie – niespełniona, sfrustrowana, żyjąca nie tak jakbyś chciała. Nie lepiej po prostu dalej cierpliwie szukać lub wręcz przeprowadzić się do miasta dającego większe możliwości poznania odpowiedniego Właściciela (także poznania realnego a nie przez net)? Zrezygnować czy też poddać się zawsze przecież zdążysz 😉

    • „Nigdy nie można tracić nadziei, to tak jakby umrzeć dwadzieścia lat przed własną śmiercią” Tak siedzę sobie przed komputerem , muzyka gra dyskretnie i myślę , że gdzieś tam w Polsce samotna dziewczyna tęskni być może za kimś takim jak ja .Czy nasze drogi się przetną -nie wiem , ale wierzę bezgranicznie że to możliwe i będę wierzyć do końca moich dni . Są trzy warunki aby osiągnąć sukces….Po pierwsze -trzeba bardzo chcieć , po drugie -wierzyć bezgranicznie , że się uda , bo tylko dzięki temu można przetrwać niepowodzenia , a takie będą na pewno…. Trzeci warunek – to praca i jeśli piszesz to co powyżej , to jakąś cząstkę tej pracy wykonujesz….Odległość -oczywiście na początku jest utrudnieniem , ale później , w relacji jakiej oczekujesz nie ma znaczenia…. Bierność – nie dołuj się tym .Zapewniam cię ,że są dominujący , którzy postrzegają to jako zaletę , tym bardziej ,że to co możesz dać, to prawdziwy skarb .Gorzej jeśli bierność w tym przypadku oznacza brak okazywania swoich stanów emocjonalnych , bo to utrudnia komunikacje .Ale po to jest dominujący , aby takie nieprawidłowości prostować .To do dominującego należy kreowanie rzeczywistości.

  15. Długo o tym myślałam i doszłam do wniosku, że BDSM działa jak silnie uzależniający narkotyk. I ma też takie same efekty. Wprowadza Cię w stan odurzenia. Cudowny stan w którym czujesz się jakbyś osiągał inny poziom świadomości. Kto raz spróbował tej słodyczy, chce więcej i więcej. Z początku wersja Soft, potem eksperymenty. W pewnym momencie zaczynasz przełamywać coraz dalsze granice. Chcesz coraz więcej i więcej. Przestajesz odczuwać już to cudowne podniecenie, więc przekraczasz następną granicę, by dać sobie zastrzyk tej rozkosznej adrenaliny. Gdzie więc się kończy ta droga ? Każde uzależnienie charakteryzuje się tym że ma początek i koniec. W BDSM jest to skrajny masochizm i sadyzm. Są to osoby, które, jak to ładnie opisujesz, nie potrafią odczuwać podniecenia, bez bólu fizycznego. Czy istniały przypadki, w których ktoś zmarł podczas sesji? Nie wiem, ale podejrzewam, że nawet jeżeli takie były to nikt o nich nie napisze publicznie.
    Doszłam do wniosku że skoro w coś da się wkręcić to da się także i wykręcić. Przecież jakoś do tyle lat żyłam bez BDSM, więc jest to dowód na to że się da. Robiłam wszystkie rzeczy, o których piszesz. Zaczęłam uprawiać sport, oddałam się swoim pasjom, zainteresowaniom, wypełniałam czas jak tylko mogłam, żeby tylko nie myśleć. Powoli usypiałam moje pragnienia. Skutecznie 🙂 Znów schowałam moje fantazje w najciemniejszą i najdalszą szufladkę w mojej głowie i zamknęłam na klucz. Pogrzebałam moją uległość zaraz po narodzeniu. Od mojej ostatniej przygody z BDSM mija jakieś 6 miesięcy. Od mojej wolności umysłowej ok 4. Długo ? Krótko ? Nie wiem, ale wiem już na pewno że się da ! Na pewno jest mi łatwiej się wycofać, będąc kompletną świeżynką, niż komuś kto siedzi w tym dłużej. Jestem uległa ale nie chcę nią być. Co robić ? Nic prostszego. Wszystko rodzi się w naszej głowie więc od tego trzeba zacząć. Nie ma rzeczy niemożliwych. Są tylko bariery, które sami sobie stwarzamy i sztuka wyboru priorytetów. Nie mniej jednak, na stronach o tematyce BDSM, w tym również Twojej, wszyscy piszą, że nie da się wyzbyć uległości. Że wcześniej czy później wszyscy wracają………mi to przypomina alkoholików, albo bardziej ich terapeutów, którzy powtarzają że całe życie się jest alkoholikiem, i że wystarczy chwila i wracasz do nałogu. I znowu ląduje taki na spotkaniu AA i opowiada jak to mu się nie udało. Sam piszesz również, że nie słyszałeś o przypadku uległej, której udało by się wyzbyć uległości. Ja myślę że nie słyszałeś, bo skoro się tej uległości wyzbyła, to nie będzie już odwiedzać stron o tej tematyce, wręcz będzie ich unikać, tak jak alkoholik stanowisk z alkoholem. Ale to że się nie chwalą wszem i wobec że im się udało, nie oznacza, że takich nie ma 🙂 Nie zarzekam się, że pewnego dnia nie wrócę, nie złamię się bo pragnienie uderzy ze zdwojoną siłą… bo jak to mówią: W życiu pewne są tylko dwie rzeczy. Śmierć i podatki 🙂

    • Dziękuję Ci Butterfly ten wpis. Coraz częściej chcę się tego wyzbyc i wciąż słyszę, ze to niemożliwe. Ale myślę, ze masz racje. To uzależnienie. Z wszystkimi tego konsekwencjami. Również tymi zlymi. Ja nie jestem swiezynka. Raczej bardzo doświadczona i coraz więcej widzę kosztów bycia uległa. Ale tez coraz więcej mam w sobie empatii i widzę juz w oczach kazda emocje mezczyzny i co nim kieruje. I juz od początku znajomosci potrafię przewidzieć scenariusz jego zachowania. Nigdy sie nie pomylilam. To mi dało bdsm
      Ale czas juz sie wycofać. Ja wybieram muzykę. To tez mi daje uniesienia. Uzaleznia ale zdrowo.

  16. Mania niemożliwe to jest wyprostowanie nóg w Tico 😀 Ciesze się, że mogłam Ci pomóc tym wpisem. Długo się zastanawiałam nad dodaniem go, bo bardziej się spodziewałam fali hejtu, niż podziękowań, ale za namową pewnego Gentelmena zdecydowałam się. Tak więc to jemu bardziej należą się podziękowania niż mnie 🙂 Jeżeli będziesz miała ochotę pogadać, lub będziesz miała kryzys to zachęcam do kontaktu 🙂 Droga nie jest łatwa i wiem po sobie, że czasami zwykła rozmowa potrafi dać więcej niż stos przeczytanych książek. Zwłaszcza z osobą, która potrafi zrozumieć przez co przechodzisz. Swoja drogą, skoro jest AA to może ktoś wymyśli AU (anonimowe uległe :D)? Mojego maila dostaniesz od naszego Mądrego Pana. Muzyka jest też świetnym pomysłem ! Trzymam kciuki za Nas i pozdrawiam 🙂

  17. Ha! A mnie nurtuje inne pytanie…
    Czy można nauczyć się bycia Dominującym?
    Zawsze nosiłem w sobie dwoistą naturę: szarmancki dżentelmen i zdecydowany dowódca…
    Wszelako w łóżku do tej pory tylko szarmancki…
    A żona swe potrzeby sygnalizuje i naprawdę chciałbym jej to dać.

    • obawiam się, że z byciem dominującym to jak z byciem dżentelmenem. trzeba się nimi urodzić lub stać na pewnym etapie życia. no ale można się nauczyć paru tricków aby nie wyjść na „buraka”.
      Najpierw jednak radzę odpowiedzieć sobie na na dwa pytania. Czy na pewno dobrze interpretujesz sygnały wysyłane przez zonę oraz ile jesteś w stanie poświęcić siebie i z siebie aby odpowiednio móc reagować na te sygnały. Błąd nadinterpretacji może być bardzo kosztowny. Zdawałoby się, ze tak trywialne przełożenie jej przez kolano (o ile tego pragnie) może Ciebie kosztować więcej niż gotowy jesteś zapłacić.
      Nie udzielam rad ale na kilka na pewno nurtujących Cie pytań mogę odpowiedzieć bo byłem w podobnej sytuacji.

  18. To jej to daj, czego ty oczekujesz od innych?
    Czego ci brakuje? malo inspiracji instrukcji chociazby na internecie?
    Chcesz specjalnych instrukcji wyslanych personalnie? To taki z ciebie dowodca ktory oczekuje by inny mu mowili jak zerznac zone tym bardziej jak ona to sama sygnalizuje? Nie zrobisz tego ty, to ktos inny, niech to bedzie motywacja dla ciebie 🙂

    • czego się czepiasz chłopa? 🙂
      dobry dowódca bazuje na wywiadzie i zwiadzie i rozpoznaniu terenu. i to niekoniecznie musi być od razu rozpoznanie bojem bo można wdepnąć w niezłe bagno zwłaszcza jeśli chodzi o „instrukcje” czy inspiracje które można znaleźć w internecie
      lepiej że pyta nawet jeśli Ty uważasz, że głupio niż miałby zrobić głupotę mogąca go kosztować narobienie sobie takiego bigosu, że się nie pozbiera. Nie wiemy nawet czy sygnały wysyłane przez jego żonę dotyczą potrzeby bycia zerżniętą.

  19. Nie można tak poprostu tego porzucić, to już cząstka nas. Wiem o czym pisze bo sama zrezygnowałam pod wpływem innych, przrszlam na zwyczajne życie i tak dusilam sie 10 lat i dzis juz nie mam nic z tamtego czasu. Z dominacja miałam styczność w wieku 16 lat miałam Pana przez 2 nastepne lata. Potem dlugi waniliowy zwiazek a kazda moja próba pójścia z partnerwm w strone bdsm konczyla sie zle. Dlatego nigdy nie wmawiaj sobie ze to stlamsisz w sobie.

  20. Zaciekawił mnie również ten temat i Wasze wypowiedzi. Co obserwuję u samej siebie, to skłonności do mówienia „nie” , i to od osoby dominujacej zależy, czy stwierdzi np. ulegla ma być zawsze posłuszna, lub lubi przedzierać się w głębsze zakamarki jej psychiki, poszukując źródeł zachowań, które można kształtować od podstaw, bo samo dyrygowanie uległościa to zbyt mało. U mnie np. „nie” wobec oczekiwań danego mi Pana, jest przeważnie odbiciem moich fantazji w inną stronę, co w moim odczuciu jest bardziej fascynujace w danym momencie, to co oferuje mi spotkanie, np.jako niewolnica jestem również pozbawiona uległości, za co otrzymuję kary jako konsekwencje, jednak rzadko który pan rozumie, co za tym się kryje, że niejako ulegla nie chce uległości, choć i tak już wielokrotnie doświadczyła, iż jest taka z natury. Kryje się za tym bogactwo doświadczeń i otwartość na nowe doznania czesto w tej samej relacji, to od osoby dominujacej zależy jak wykorzysta ów potencjalny talent. Świadomość własnych granic i kreatywność może być drogą odkrycia czegoś nowego i rozwijania się w tym, nie musi być przez pana postrzegane jako akt nieposłuszeństwa, raczej wyzwanie, warto się wtedy zastanowić nad statusem uleglej i podejść do niego bardziej elastycznie, tak by mogła się wykazać nue tylko wytrzymałością fizyczną ale i pomysłowością, kulturą i np. manierami, w ten sposób podwyższajac niejako jej pozycję.

  21. Przeczytałam artykuł i komentarze, od deski do deski, mając nadzieję, że są jakieś wskazówki, które pozwolą mi na bardziej „normalne” funkcjonowanie. Ale nie ma tu niczego, czego bym jeszcze nie próbowała. I nic nie pomaga. Mam mężczyznę najlepszego na świecie, którego bardzo kocham. Jednak on jest całkowicie poza klimatem. Mimo szczerych chęci wiem, że u niego to się nigdy nie zmieni. A ja żyję kochając go, a jednocześnie będąc w ciągłej frustracji. W ciągłym stanie niezaspokojenia. Mam nadzieję, że to kiedyś minie.

  22. Ewka. To jest jak potencjalny nałóg, masz go w sobie i czujesz to. Można to opanować, wyprzeć, odrzucić zastapic czyms innym, np rzucić się w wir pracy, pracocholizm. Wygenerowac skrajne emocje w inny sposob, znalezc jakis substytut, zajac glowe, mysli. Ale to zawsze będzie się tliło. To jest podobnie jak u alkoholika abstynenta. Może nie pić, ale zapanowanie nad tym jest trudne. Chodzenie po takich stronach jak ta, czytanie, fantazjowanie, jest jak spacer alkoholika do sklepu monopolowego lub baru i rozmowa z pijacymi badz ogladanie flaszek. Jak myslissz czy w ten sposob to opanujesz? albo pomozesz by to minelo?:) W ten sposob to nie przejdzie, musisz nad tym sama zapanowac, albo… szukac okazji i kogos kto cie przekona by sie nawalic… i potem ciagle pic. Pamietaj tez ze kazdy nalog jest potencjalnie destrukcyjny, np dla twojej obecnej relacji. Beda konsekwencje. Nie zawsze mozesz zjesc ciastko i miec ciastko. Albo to albo to. Nie ma idealnego rozwiazania. Kazda droga bedzie bolesna, obecna ktora kroczysz jest naznaczona cierpieniem i frustrcja, nowa tez taka bedzie, ale inaczej 🙂

    • Super wpis, dokładnie odzwierciedla również moje spostrzeżenia a co do tematu kontroli, to właśnie, skąd się bierze brak panowania nad życiem, czyż to nie z iluzji stałości? Lub iluzji faktu i reakcji? Tyle się mówi o praktykach, pozach a nawet zachowaniach, a co postawą i rolą umysłu w tym całym procesie. Prawdziwa wolność jest jak się człowiek wyzbedzie kajdanow, to największe wyzwanie a zarazem ból, bycie autentycznym i lojalnym sobie. Dlatego klimat jest drogą, sposobem na życie a nie zabawą w doznania i inną rzeczywistość dualną.

  23. Martin! Oczywiście w zupełności przyznaję Ci rację. Raczej należę do ludzi, którzy zawsze czują niedosyt. Rzuciłam się w wir pracy, studiów, imprez, próbowałam przykryć to innymi nałogami. Ale ten niedosyt zawsze gdzieś z tyłu głowy jest. Tylko w tym co piszesz właśnie przykre jest to, że jakiej drogi by się nie wybrało, frustracja i cierpienie będą towarzyszyć. To gdzie jest opcja ze znalezieniem spokoju ducha? Bo chyba gdzieś musi być? ;o

  24. Ciekawie piszecie w komentarzach, nie znam się na zwiazkach małżeńskich i miłosnych, ale mam wrażenie, że w wielu brakuje kontroli nad wspólnym ego, i nad emocjami, a raczej świadomości tych stanów. I zawsze były problemy z seksem, ponieważ każdy facet, nawet dominujący, zawsze miał jakąś przeslone przed sobą, dla mnie jest ważne, żeby relacje były przejrzyste emocjonalnie i dawały rozwój tego co jest, czyli rzetelną komunikację na wyższym poziomie, emocjonalnym, mentalnym, duchowym, nie iluzji.

  25. Agnessa tylko właśnie nie zawsze w związku istnieje komunikacja na wyższym poziomie. W sensie kurcze chciałabym żeby tak było! Ale ludzie za bardzo skupiają się na swoich potrzebach i pragnieniach żeby zrozumieć tę drugą osobę. Tobie się udało kiedyś być w takim związku? 🙂

    • Wydaje mi się, że można skonfrontować związek ze swoimi oczekiwaniami, tymi skrystalizowanymi, wtedy w zależności od tego jaki system to jest, może nastąpić samoistna zmiana,czy to robić bezposrednio czy pośrednio, bo jeśli nie ma tej komunikacji, w wielu przypadkach lepiej się uwolnić, jednak warto podjąć próby, bo uważam, że ludzie nie spotykają się na swojej drodze bez powodu. Ludzie, którzy są na wyższym poziomie, zawsze zmagają się z preferencjami, ponieważ one w rzeczywistości ulegają przemianom. Najgorsze jest to, że komunikacja jest przez wielu odbierana jako próba negacji związku. Mnie w prawdziwym bdsm, podoba się komunikacja, nie nie dążyłam do związku, tylko do relacji, tylko, właśnie najgorsze, że to jest inaczej postrzegane przez wielu jako próba zawlaszczania ich potrzeb, tak, to jest możliwe i dzieje się samo. Życzę powodzenia.

  26. Bycie uległa to najgorsza rzecz jaka może się wydarzyć w zyciu. Wiecej z tego cierpienia niż pożytku. Przez kilka lat przeżyłam różne fazy od satysfakcji, podniecenia do nienawiści do samej siebie, do tego jaka jestem. Na ten moment nie wyobrażam siebie u boku dominujacego. Mimo, że brakuje mi czasami tego wole żyć z daleka od tego

    • Dominacja w złym wykonaniu może wyrządzić spustoszenie w psychice uleglej, już ileś razy mnie to spotkało, dominanci się wymigiwali od odpowiedzialności, tak naprawdę nie odnajduję się w uległości, jestem niewolnica i mam swoją godność, bardzo chętnie dominuje, w ramach relacji na życzenie Mojego Pana, nie jakiegoś tam i staram się być posluszna w granicach rozsądku, natomiast podstawą jest rozwój i szacunek, lojalność i wyłączność, żadnych kompromisów. Tacy nibypanowie nie wiedzą czego chcą i nie mają systemu, wiele uległych przez to się blokuje.

      • To ja właśnie trafiałam na takich. Na początku niby wszystko było dobrze ale z czasem wychodziły różne rzeczy, które mi nie pasowały. Zostałam pobita, oszukana nie raz, wymagano ode mnie wyłączności, szczerości, lojalności i to tylko w jedną stronę działało. Teraz nie widze siebie w nowej relacji. W klimacie jeśli kogoś się nie zna trzeba bardzo uważać bo można się zrazić szybko

  27. Podniesiesz wibracje i będzie ok, po prostu się ostrzej zabawilas i przejrzalas kolesi a to tylko dobrze o Tobie świadczy, że masz klasę i wymagasz konkretów i nie zadowalasz się imitacja. Masz prawo.

  28. Jak dla mnie po prostu nie da się od tego uciec…Uległa natura wraca jak bumerang i to w najmniej spodziewanych momentach. Jestem 7 (!!!) rok w waniliowym związku a wystarczy, że zamknę oczy i…pamiętam aż za dobrze.U mnie to stale pomimo upływu czasu istna sinusoida. Odczucia zarówno fizyczne jak i psychiczne są zbyt silne i pociągające żeby wymazać je z pamięci. Może po prostu były aż za dobre …

  29. Wiekszosc panow w tej tematyce to bajkopisarze, kobieta narobi sobie klopotow w zwiazku, po to, by sobie pochodzic bez majtek po miescie, bo tak sobie zazyczy dominujacy. Warte to to jest uwagi?

    • Mylisz pojęcia. Bajkopisarz to jest z definicji facet który próbuje się umówić z prostytutką udającą 'damulkę w klimacie’ ale nie chce za to płacić. Innymi słowy 'uciążliwy pseudoklient’.

  30. Wszystko można tak zorganizować żeby niczego nie psuć za to coś dobrego zbudować. Wystarczy mieć właściwego Pana A nie chłopca któremu się wydaje że jest Masterem

    • Możesz słuchać swojej intuicji w kwestii oceny Dominującego. Możesz bazować na porównaniach z innymi Dominującymi, z jakimi miałaś wcześniej kontakt. Możesz również sprawdzać swoje oczekiwania i wyobrażenia wobec swojego Pana i relacji z nim z tym, co prezentuje dany mężczyzna względem Ciebie.

  31. Zostaje Ci zatem porównywać to co wiesz o byciu prawdziwym Panem z tym jak zachowuje się przy Tobie Dominujący mężczyzna. Niestety póki nie będzie praktycznych przykładów zostaje Ci sama teoria 🙂 Plus świadomość tego, jak się przy nim czujesz, czy Ci odpowiada, czy spełnia Twoje wyobrażenia o takiej osobie. Jeżeli masz dużo wątpliwości lub występują one na wielu płaszczyznach to zwykle świadczą one o tym, że dany osobnik ma dla Ciebie mniejszy lub większy negatywny wydźwięk jako kandydat na Pana i nie powinien być brany pod uwagę jako taki.
    Ale może napiszą komentarz uległe, które przechodziły przez to co Ty, były w takiej sytuacji jak Ty i miały te same wątpliwości co Ty. Będziesz miała sprawdzone w boju info z pierwszej ręki 😉

  32. Emocje nie sa dobrym doradca, dopiero jak sie kogos pozna jako czlowieka to mozna cos o nim powiedziec, jako czlowieka nie Pana, slowo Pan to rodzaj etykiety i nie odzwierciedla zywej istoty z krwi i kosci, ani preferencji. Wiec warto dojrzale podejsc do watku, nie z perspektywny dziecka. Nie warto niszczyc swojego zycia dla osoby, ktora i tak owinie sie na piecie i bedzie szukac dalej, bo uleglej pojawil sie siwy wlos albo tym podobne wymowki.

  33. Do Agnessa

    Kochana bardzo zostałaś skrzywdzona , co niestety widać po twoich wypowiedziach .
    Bardzo mocno Cię rozumiem i wspieram.

    Na początku mojej ścieżki naprawdę bardzo źle się działo , mój tzw. „PAN” także to zrobił (skrzywdził łamiąc wszystkie zasady) na całe szczęście było to wszystko do odwrócenia 🙂
    Tobie także tego życzę:)

    Jestem początkująca , czyli moja wiedza nie jest wystarczająca bym mogła dobrze wybrać … Tak też się stało , stoczyłam się na dno emocjonalne DNO….

    Pewnego pięknego dnia poznałam kogoś ktooo 🙂 wytłumaczył mojej głowie że to nie tak powinno wyglądać i smakować .
    Tyle czasu myślałam że ULEGŁA nie ma żadnych praw … Że to robi się na początku znajomości ,wytycza granice.
    Jakże się myliłam!!!!! I dzięki Bogu
    Zjawił się Robbie !!
    Chwała ci za cierpliwość :* i pomoc

    Jeśli masz ochotę dam ci namiar 🙂

    Buśka

    • Dziekuje Rozwaznej za pozytywny komentarz i dobra nowine. Moje doswiadczenie jest dosc spore, nie jestem osoba poczatkujaca w tematach klimatycznych, mimo to przestrzegam kobiety z ulegla natura przed oszolomami. U mnie jest przede wszystkim zal, zal, ze bez wzgledu na obrana droge, zawsze panowie idziecie na latwizne i zawsze okazujecie sie oszustami, to tylko kwestia dociekliwosci i czasu oraz uczciwosci uleglej wobec samej siebie. Ze klamiecie w sprawie swoich upodoban w klimacie, mam na mysli panow dojrzalych wiekiem, ktorzy latami manipuluja. Potraficie sie doskonale dopasowywac i kamuflowac niczym kameleony, nigdy nie wybieracie tego co najlepsze, tylko kompromisy w byciu Panem i teraz jak was sie rozbierze z tej otoczki to zostaje zwykly waniliowy facet, ktory spelnia wszystkie kryteria bycia Dominem oprocz tego, ze mu samemu na tym nie zalezy. Coz za paradoks. Dziekuje, jesli masz ochote na kontakt mozemy sie wymienic pogladami i doswiadczeniami.

  34. Tu potrzeba dlugiej konwersacji z potencjalnym Dominujacym wtem poczuje sie czy osoba jest wlasciwa, wymiana spostrzezen i oczekiwan, jesli Dominujacy stawia na pierwszym miejscu tylko siebie To nie jest prawdziwy i malo wiarygodny, rozmowy, rozmowy i wyczucie, gdy jest wiez w konwersacji zrozumienie, wyrozumienie, empatia oraz co najwazniejsze Szacunek,itp, w tem mozna myslec o dalszej konwersacji ,przelamywaniu siebie..pomalu stomniowo smakujac czy Dominujacy jest tym wlasciwym, nie polykac haczyka od razu tylko badac osobe. Dla mnie jest smiesznoscia gdy Dominujacy po dniu rozmowy pyta o akceptacje przez moja osobe czy moge stac sie jego Su.., lecz i sa tacy kapani w goracej wodzie, tu ja osobiscie potrzebuje duzo czasu,majac szacunek do samej siebie mego czasu oraz tej osoby Dominujacej. Osobiscie jesttem/stalam sie bardzo rozwazna osoba stawiajaca na pierwszym planie swoje bezpieczenstwo, bo jak widac jest to garstka takich mezczyzn i badzmy tego swiadome. 🙂

  35. Uległość to dar i przekleństwo. Gdzieś tam wyżej EMI napisała że nie da się żyć w małżeństwie i być uległą. Otóż da się. A moje małżeństwo jest tego najlepszym dowodem. Oczywiście nasze relacje Pana i Uległej nie pojawiły się od razu. Ale jak się pojawiły to się okazało że idealnie się w tej materii dobraliśmy. Nie rozwodząc się zbyt długo nad problemem: Jesteśmy razem 17 lat. Mamy 4-lo letnie dziecko. Na co dzień tworzymy normalny związek, małżeństwo oparte na wszystkich wartościach które w takich związkach są obowiązkowe. I nie mówię że było łatwo, też miałem pewne opory kiedy jej uległość się pogłębiała i BDSM wchodziło coraz mocniej. Naszym sposobem okazało się nadać jej drugie imię. W ciągu dnia jest moją ukachoną żoną. Wieczorem zmienia imię i już nią nie jest. Jest moją Uległą, a ja jej panem. Takie rozwiązanie pozwala godzić jej dwie natury. Myślę że ( po za wyjątkami ) każda z Was ma dwie natury.

  36. Można próbować zakopać naturę pod obowiązkami zawodowymi, hobby etc. tylko jak większość komentujących podniosła wraca to potem.
    I wróci w najmniej odpowiednim momencie z siłą większa niż wcześniej i nie da się kolejny raz tak łatwo schować.
    Namiesza przy tym w życiu niemało.
    Lepiej chyba od razu odwrócić to i zapytać siebie jak tego nie chować, co zrobić by się spełniać w tym?
    Jak zaakceptować siebie i swoje potrzeby, ale też jak o tym rozmawiać.
    I na koniec jak się nie bać sięgać po to?:)

    Dlaczego uległa nie chce być uległą? Co tak bardzo na nią wpływa, że chce od tego uciekać?

Skomentuj mania Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.